HOME



Drogi Czytelniku,

Jeśli szczerze interesuje Cię to, co publikujemy, i uważasz, że warto udostępniać ten materiał w wersji polskojęzycznej, a znasz angielski i znajdziesz trochę czasu - zapraszamy do współpracy!

Poszukujemy osób chętnych do współpracy przy przekładzie książki "The Secret History of the World" i do kilku innych projektów.

UWAGA!
Przeczytaj, zanim napiszesz do nas, albo jeśli nie otrzymałeś odpowiedzi.


Napisz do nas...


Kasjopea

Wstęp: 0 - 1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7

Kim są Kasjopeanie?

Zakochana egzorcystka - Opowieść wielu możliwości - Thomas French,
St. Petersburg Times

Najgroźniejsza idea na świecie

Forum Cassiopaea (anglojęzyczne)


- Polska strona Éiriú Eolas


FALA

Część:
0 - 1 - 2 - 3 - 4 -
  - 5 - 6 - 7 - 8 - 9 -
  - 10a - 10b - 10c -
  - 11 - 11b - 11c -
  - 11d - 11e - 11f -
  - 11g - 11h - 11i - 11i
  - rozdział 22 - 22 b


Psychopatia

Fragmenty "Psychopatologii"
PSYCHOPATA – Maska zdrowia psychicznego
Czym jest psychopata?
Protokoły patokratów
Oficjalna kultura - naturalny stan psychopatii?

Na blogu PRACowniA:

Ponerologia polityczna

Psychopatia Schizoidalna (fragment Ponerologii politycznej)
Charakteropatie - paranoidalne i in.
Ponerologia polityczna (Time for change)
  - cz. 2: Rola ideologii w rozwoju złowrogich reżimów (patokracji)
Nuda albo ekscytacja - rzecz o psychopatach
Strukturalna teoria narcyzmu i psychopatii - Laura Knight-Jadczyk
O "Ponerologii politycznej" - Laura Knight-Jadczyk, cz.1


Ezoteryka

Kasjopeanie odpowiadają na pytania o "Wniebowstąpienie"

Kasjopeanie na temat centrów energetycznych i czakramów - Laura Knight-Jadczyk

Historia seksu i uwagi ogólne - Lama Sing

Okłamywanie się, czyli stan ludzkiej maszyny - Henry See

Pierwsze wtajemniczenie - Jeanne de Salzmann

Rola negatywnych emocji w pracy nad sobą - Laura Knight-Jadczyk

Uwagi na temat niewłaściwej pracy centrów - Maurice Nicoll

Umiejętność rozeznania - Świat wewnątrz diabła

Borys Murawiew - Gnoza - fragmenty

Komentarz na temat "Gnozy" Murawiewa
  - Część 1


9/11 i nie tylko


VIDEO - Atak na Pentagon

Komentarze na temat Ataku na Pentagon - Laura Knight-Jadczyk

Teorie konspiracyjne rozkwitają w Internecie - Carol Morello, The Washington Post

Jakiś potwór tu nadchodzi

Osama, Szwadrony Śmierci i Największe Kłamstwo Wszechczasów


Tajemna historia świata


VIDEO - Tajemna historia świata

książka dostępna w języku:
english - français - espanol

polskim:

* Przedmowa
* Wstęp
* Rozdział 1 (a) (b)
* Rozdział 2 (NOWOŚĆ!)
* Rozdział 3
* Rozdział 4



Wysoka dziwność

książka dostępna w języku:
english - français

* Rozdział 1
* Rozdział 2
* Rozdział 3


Arkadiusz Jadczyk


Nasz BLOG PRACowniA z uzupełniającymi materiałami:

PRACowniA


Sztuka iluzji


Korespondencja
z Czytelnikami


Transkrypty sesji:

Rok: 1994 - 1995 - 1996 - 1997 - 1998-2001

Rok: 2011

Rok: 2012

Rok: 2018

Stary Index i niezweryfikowane sesje z 1994-95

 



Napisz do nas...


"Nie bójcie się o ścieżkę prawdy, bójcie się o brak ludzi, którzy nią kroczą."
Robert Francis Kennedy


"Przeczytałem dzisiaj wiadomości, o ludzie..."
John Lennon


Tyrania, która osiągnęła największy sukces to nie ta, która używa siły do zapewnienia jednorodności, ale ta, która usuwa ze świadomości inne możliwości i sprawia, że wydaje się niewyobrażalne to, iż istnieją inne drogi, i która usuwa poczucie, że istnieje coś poza tym.
Allan Bloom
Zamykając amerykanski umysł


"Niebezpiecznie jest mieć rację w sprawach, w których ustanowione władze się mylą."
Voltaire


Wiara świadomości jest wolnością
Wiara uczuć jest słabością
Wiara ciała jest głupotą.

Miłość świadomości wywołuje taką samą reakcję
Miłość uczucia wywołuje przeciwną
Miłość ciała zależy jedynie od typu i biegunowości.

Nadzieja świadomości jest siłą
Nadzieja uczuć jest niewolnictwem
Nadzieja ciała jest chorobą.
Gurdżijew


Metoda nauki ezoterycznej jest taka sama jak nauki pozytywnej: obserwacja, krytyczna analiza tejże obserwacji i rygorystyczna dedukcja w oparciu o ustalone fakty.
Murawiew, Gnoza vol.1


Zycie jest religią. Doświadczenia życiowe odzwierciedlają sposób, w jaki wchodzi się w interakcję z Bogiem. Ci, którzy są uśpieni, to ci, którzy prezentują małą wiarę w swych interakcjach z kreacją. Niektórzy myślą, że świat istnieje, by mogli go przezwyciężyć, zignorować lub wyłączyć. Dla tych jednostek światy przestaną istnieć. Staną się oni dokładnie tym, co sami wnoszą w życie. Staną się jedynie snem w 'przeszłości'. Ludzie, którzy zwracają dokładnie uwagę na rzeczywistość obiektywną, na prawo i lewo, staną się rzeczywistością 'Przyszłości'.
Kasjopeanie, 28-09-2002


Otrzymywanie informacji o nowościach na witrynie!

Kanał RSS Kasjopea




Tajemna historia świata

Nota do czytelnika

i

Przedmowa


Nota do Czytelnika o Kasjopeanach

 

Termin "Kasjopeanie" pojawia się w wielu miejscach tej książki. Chociaż informacje w niej zawarte mogłyby równie dobrze być podane bez odnoszenia się do tego terminu, lepiej jest wskazać źródło natchnienia. Nazwa Kasjopea została podana przez źródło, z którym LKJ skontaktowała się w 1994 roku, po trwającym dwa lata eksperymencie z komunikacją nadświetlną. Źródło przedstawiło się jako "jesteśmy wami w przyszłości". Współczesna fizyka nie dostarcza nam praktycznych środków do tego typu komunikacji, a teorie na ten temat nie są zbyt dobrze rozwinięte - w rzeczywistości są nierozstrzygające oraz kontrowersyjne.

Interpretując w uproszczony sposób stwierdzenie "jesteśmy wami w przyszłości", stajemy przed paradoksami przyczynowo-skutkowymi. Z jednej strony, czytając teoretyczne opracowania publikowane w fachowych czasopismach zajmujących się fizyką możemy się dowiedzieć, że przy odpowiedniej i ostrożnej interpretacji oraz uwzględnieniu kwantowych niepewności, komunikacja z przeszłością nie może zostać uznana za niemożliwą. "Mało prawdopodobna" byłoby może lepszym określeniem, ale jest wiele rzeczy, które są mało prawdopodobne, a jednak się zdarzają. Im bardziej mało prawdopodobne jest dane zjawisko, tym więcej informacji wnosi jego zaistnienie i tym więcej możemy się dowiedzieć studiując owo zjawisko. Dlatego właśnie nie odrzuciliśmy stwierdzenia "jesteśmy wami w przyszłości" jako niemożliwego i w konsekwencji łatwego do zignorowania. Zamiast tego zdecydowaliśmy się kontynuować ten "kontakt" jako formę kontrolowanego eksperymentu z tzw. "nadświetlnym transferem myśli" - nawet jeśli było jasne, że termin ten powinien być uważany jedynie za robocze określenie jednej z wielu możliwych interpretacji.

Informacje otrzymane w wyniku tego eksperymentu prezentowane są w kontekście obszernego materiału historycznego, naukowego oraz metafizycznego i oferują wskazówki, które doprowadziły nas do naszego obecnego spojrzenia na świat oraz do wniosków prezentowanych przez nas w licznych publikacjach - zarówno na naszej witrynie internetowej jak i w druku. Być może jest to jedynie nasz własny "podświadomy umysł", który prezentuje się nam jako "źródło", ale jeśli nawet tak jest, to czy mówi nam to cokolwiek więcej? Czy naprawdę wiemy, czym jest "podświadomy umysł" i do czego jest zdolny?

Czasami zadajemy sobie pytanie, czy "Kasjopeanie" są tym, za kogo się podają, nie bierzemy bowiem niczego za niekwestionowaną prawdę. Podchodzimy do wszystkiego z odrobiną niedowierzania nawet wtedy, kiedy uznajemy, że może to być prawdą. Bez przerwy analizujemy zarówno ten materiał, jak i dużą ilość innych - z wielu obszarów nauki i mistycyzmu - które zwracają naszą uwagę.

Zapraszamy czytelnika, by przyłączył się do naszego poszukiwania Prawdy poprzez czytanie z otwartym, ale sceptycznym umysłem. Nie zachęcamy tu do "dewotyzmu" ani też do "Prawdziwej Wiary". Zachęcamy STANOWCZO do poszukiwania Wiedzy oraz Świadomości we wszystkich obszarach działania, jako najlepszego sposobu na odróżnienie kłamstwa od prawdy. Jedno, co możemy powiedzieć czytelnikowi: pracujemy bardzo ciężko, wiele godzin na dobę, i czynimy tak od wielu lat, by odkryć "sedno" naszej egzystencji na Ziemi. Jest to nasze zajęcie, nasze poszukiwanie, nasza praca. Stale szukamy potwierdzenia oraz/lub pogłębiamy zrozumienie tego, co uważamy albo za możliwe, albo za prawdopodobne, albo też za jedno i drugie. Czynimy tak ze szczerą nadzieją, że ludzkość jako całość skorzysta na naszej pracy, jeśli nie teraz, to przynajmniej w jakimś punkcie w jednej z naszych prawdopodobnych przyszłości.

Laura Knight-Jadczyk i prof. Arkadiusz Jadczyk

 

 

Przedmowa

 

Podejrzewałam, że w życiu chodzi o coś innego, niż przedstawiono mi, kiedy byłam dzieckiem. Oczywiście spędziłam później nieco ponad trzydzieści lat próbując być "normalna" i - "szukając powodu do wiary" - na siłę dopasować rzeczy, które do siebie nie pasowały. Nadszedł jednak pewien pamiętny dzień, kiedy ostatecznie dorosłam i przyznałam, że może - po prostu może - król jest nagi. I tak oto teraz, po ponad dwudziestu latach, cóż, teraz nie tylko wiem, że źle się dzieje w państwie duńskim, ale wiem także, że w globalnym obrazie coś ewidentnie cuchnie i choć większość ludzi woli tego nie dostrzegać, ja nie mogę dłużej udawać, że tego NIE widzę.

W ciągu owych dwudziestu z okładem lat poświęconych na odkrywanie tego truchła, które okupuje centralne miejsce naszej rzeczywistości, napędzała mnie chęć dowiedzenia się, co NAPRAWDĘ dzieje się na tym dziwnym świecie, w którym żyję. Z jednej strony, nauka rozwija się tak szybko, że wkrótce będziemy w stanie zniszczyć naszą planetę, podczas gdy z drugiej strony, rozmaite religie każą nam się nie martwić. Prawdopodobnie Bóg zamierza ją zniszczyć i lepiej, żebyśmy wierzyli we "właściwego boga", bo inaczej będziemy się smażyć w piekle.

Jak można żyć w świecie, gdzie co minutę przepowiadany jest "koniec świata"? To szaleństwo!

Niech sczeznę, jeśli nie o tym właśnie prawi niemal każda religia na tej planecie.

Idziesz do kościoła, a tam w półtorej godziny śmiertelnie cię przerażą, przestrzegą przed ogniem piekielnym i potępieniem, a następnie podsuną ci tacę, żebyś mógł zapłacić tym arcykapłanom za wstawiennictwo u Boga. Może dzięki temu nie będziesz cierpiał tak bardzo jak ten palant z drugiego końca ulicy, który chodzi do innego kościoła. A jeśli nawet rzeczywiście cierpisz tu na Ziemi, to o ile wierzysz wystarczająco mocno i dowiedziesz tego przez zostawianie swoich pieniędzy tam, gdzie jest twoja wiara, przynajmniej dostaniesz swoją nagrodę w raju.

Był rok 1982, miałam troje małych dzieci. Jako matka, chciałam wiedzieć, czego mam je uczyć. Wiedziałam, że to w co nauczono mnie wierzyć, jest przerażające. Dorastałam w czasach, kiedy regularnie uczono dzieci, jak postępować w razie ataku atomowego (Kuba leży tylko 90 mil od Florydy, gdzie się urodziłam), a jednocześnie standardowa religia mojej rodziny - protestantów należących do głównego nurtu - promowała program "cierp na Ziemi, żeby zostać wynagrodzonym w Niebie".

Wiedziałam, że z pewnością cierpię z powodu stanu świata oraz nauczań mojej wiary. Naprawdę, NAPRAWDĘ chciałam wiedzieć, czy to właśnie powinnam przekazać swoim dzieciom.

Kiedy trzymałam swoje dzieci w ramionach i kołysałam je lub patrzyłam na ich słodkie, niewinne buzie - niezmącone problemami otaczającego świata i ufne, że matka je ochroni - musiałam zadać sobie pytanie: "Jak mogę im o tym wszystkim powiedzieć"? Jak mogę "wyjawić im", że ten świat, w którym się urodzili, jest tak przerażający i niepewny oraz pełen pułapek, że nie tylko ich życie jest w ciągłym zagrożeniu, lecz także ich dusze mogą być w niebezpieczeństwie?

Jak mogłam powiedzieć to swoim dzieciom???

Jeśli była to prawda, MUSIAŁAM im powiedzieć.

A jeśli to nie jest prawda?

A JEŚLI TO NIE JEST PRAWDA?

Wiedziałam tylko jedno: najbardziej na świecie chciałam powiedzieć swoim dzieciom prawdę, aby przygotować je na wszystko, co mogło ich w życiu spotkać. A w środku paliło mnie pytanie: A jeśli to, co powiem tym małym istotom, które kocham ponad życie, to KŁAMSTWO? Co ze mnie byłaby za matka? Co to za "Matczyna Miłość"?

Koniec świata jest ideą, która fascynowała człowieka przez cały okres udokumentowanej historii, a zapewne i dłużej. Każda religia, filozofia i tajemne nauczania zawierają napomknienia, aluzje, czy wręcz kategoryczne stwierdzenia dotyczące tego rzekomego końca obecnego statusu człowieka na Ziemi.

Niektóre nauczania mówią, że sama Ziemia przestanie istnieć. Inne utrzymują, że człowiek przestanie egzystować w materialnej formie, jeszcze inne głoszą dzień sądu ostatecznego, kiedy to niegodziwcy zostaną starci z powierzchni planety, podczas gdy ci "zachowani" będą w jakiś cudowny sposób uratowani, by powrócić i zamieszkać nowe, niczym niebiańskie "Miasto Boga". Idee te uporczywie i powszechnie koncentrują się wokół idei, że człowiek gdzieś, kiedyś, jakoś zaczynał i dlatego gdzieś, kiedyś, jakoś przyjdzie koniec.

Założenie to rodzi się ze skłonności świadomego umysłu do liniowego sposobu myślenia. Naukowy materializm wyniósł tę tendencję na szczyty: "Świat musiał się narodzić, dlatego musi umrzeć". Co więcej, naukowy materializm żąda nicości przed narodzinami i nicości po śmierci. Naukowe filozofie odnoszą się do "przypadkowej mechaniczności" wszechświata i nauczają nas, że jedyny sens życia to brak jakiegokolwiek sensu. "Jedz, pij i się wesel, bo jutro możesz umrzeć", a wówczas - zapomnienie.

Naukowy punkt widzenia przez długi czas za podstawę rzeczywistości przyjmował materię i ruch i w dużym stopniu wciąż tak jest. Jednak tak naprawdę, materia i ruch są wielkościami niewiadomymi - x i y - i zawsze są definiowane za pomocą siebie nawzajem. Definiowanie jednej niewiadomej za pomocą innej jest absurdem! Oznacza to, że nauka definiuje materię jako to, co się porusza, a ruch - jako zmiany w materii. W tych kategoriach wykładana jest teoria "Wielkiego Wybuchu" czy Kosmicznej Petardy. Pierwotny atom (materia) o niewyobrażalnej gęstości "eksplodował" w ruch. (Kwesie takie jak skąd się wziął pierwotny atom, jak powstała przestrzeń, w której on wybuchł, i skąd pochodził bodziec, który to wydarzenie zapoczątkował, spoczywają wciąż na desce kreślarskiej). I jakoś "przypadkowo" z tego incydentu zdarzyło się zaistnieć naszemu wszechświatowi i życiu w nim. Człowiek jest "amoralnym końcem nieubłaganej ewolucji biologicznej". Umysł i dusza są niewytłumaczalnymi produktami ubocznymi walki o byt.

Dla przeciętnej osoby stół, krzesło czy pomarańcza są rzeczywistymi przedmiotami. Posiadają wymiary - trzy, ściśle mówiąc - są prawdziwe. Czyżby? Fizyk (i znający się na rzeczy laik) wie, że przedmiot składa się z atomów. I w tym cały szkopuł! Rozebrany na części atom (cząstki kwantowe) często wykazuje jakieś bardzo niepokojące właściwości. Kto naprawdę widział materię lub siłę? Myślimy, że widzimy materię w ruchu, fizycy pokazali nam jednak, że to co widzimy, jest iluzją. Kiedy próbujemy się na niej skupić, kwantowa cząstka/fala jest nieskończeniewymiarowym bytem, którego nie da się dostrzec w danym momencie jako trójwymiarowej bryły poruszającej się w przestrzeni. Gdy odwracamy wzrok, kwantowa cząstka/fala zachowuje się jak fala czystej energii - niewidzialna siła.

Czym zatem jest materia? Czym jest to lokum, w którym odnajdujemy naszą egzystencję? Czy fizyczność kończy się na tym, co widzialne? Oczywiście nie, tak jak nie możemy widzieć elektryczności i innych sił we wszechświecie, mierzalnych jedynie poprzez ich wpływ na "materię". Czy te siły kończą się, kiedy stają się niewykrywalne dla naszych zmysłów bądź instrumentów? Czy to, co wykrywamy subtelnym mechanizmem naszego umysłu i uczuć, nie istnieje tylko dlatego, że nie możemy tego zobaczyć i zmierzyć?

Nauka zostawia te pytania religii i zasadniczo mówi się nam "wierz, w co chcesz" na tym polu, ponieważ nauka nie ma w zwyczaju opisywać rzeczy, których nie można materialnie zważyć czy zmierzyć. Takie podejście kryje w sobie niezbyt trudną do zauważenia implikację, a mianowicie naprawdę nie ma znaczenia, w co ktoś wierzy, ponieważ - jak ujął to duński fizyk, Niels Bohr - "nie istnieje żadna głęboka rzeczywistość"!

Dla tych więc ludzi, którzy uważają, że istnieje coś "głębiej" - jakiś "sens" życia, jeśli wolisz - jest tylko jedno miejsce, gdzie mogą szukać odpowiedzi - religia, z jej aktualnie trzema głównymi monoteistycznymi odmianami, opartymi, w gruncie rzeczy, na jednej religii: judaiźmie.

Biblia mówi: "Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię". Ani Biblia, ani nauka nie mają wiele do powiedzenia na temat tego, co działo się przed początkiem. Św. Augustyn zadał kiedyś pytanie: "Co Bóg robił, zanim stworzył świat?". Riposta Biskupa: "Stworzył piekło dla tych, którzy zadają takie pytania!" - czyli skończ z tym. Od tamtego czasu niewielu więcej pytało.

Istnieje oczywiście sporo różnych, bardziej lub mniej ortodoksyjnych, "interpretacji" nauczań monoteistycznych. Jedni interpretatorzy mówią, że jedynym sensem życia jest duchowe samodoskonalenie się i tworzenie sobie w ten sposób lepszej przyszłości w życiu pozagrobowym lub w przyszłym życiu. Inni utrzymują, że sens życia leży w pracy nad rozpuszczeniem ego w nicość. Wśród nowszych wariacji mamy idę, że prawdziwym celem życia jest zestrojenie naszych "stworzonych przez jaźń rzeczywistości" tak, by stały się jedną, przez co osiągniemy zjednoczenie rasy, która albo "wzniesie się", albo przetrwa czas przewidywanych kataklizmów i przeżyje kolejny tysiąc lat, aż wszystko się nieco unormuje i wróci do zwykłego stanu upadku. Naturalnie efekt ten może być zainicjowany i utrzymany jedynie przez grupowy wysiłek podnoszenia świadomości. Istnieją inne, podobne tym, idee i kombinacje idei - a dokąd wszystkie prowadzą?

Czy naprawdę jesteśmy przypadkowym produktem ewolucji w przypadkowym wszechświecie, w wyścigu donikąd, skazani na zapomnienie? A może jest jeszcze gorzej, może sam nasz umysł - nasza weń wiara i pragnienie poznania czegoś wyższego - jest naszą największą skazą? Czy jesteśmy potępieni przez naszą religię za zadawanie takich pytań i wyśmiewani przez naukę za samo myślenie, że powinny one zostać zadane? Wybierać możemy, jak się wydaje, jedynie pomiędzy niesmacznym żartem a błędem.

A jednak musimy zadać to pytanie: dlaczego żyjemy w świecie, w którym fizyczne wymarcie jest realną możliwością? Czy naprawdę stoimy na krawędzi otchłani, tracąc równowagę i przygotowując się do wpadnięcia w dziurę tak głęboką i ciemną, że nigdy się z niej nie wydostaniemy?

Istnieją dwie główne teorie na temat przyszłości - teoria przyszłości przesądzonej i teoria przyszłości wolnej. Teoria przeznaczenia utrzymuje, że każde przyszłe wydarzenie jest wynikiem wydarzeń przeszłych i gdybyśmy znali całą przeszłość, znalibyśmy również i całą przyszłość.

Idea wolnej przyszłości bazuje na kwantowych "prawdopodobieństwach". Z racji rozmaitych możliwych w dowolnie wybranym punkcie wzajemnych oddziaływań, przyszłość jest albo tylko częściowo określona, albo nieokreślona. Ta idea "wolnej woli" mówi, że całkowicie rozmyślnie zamierzone czyny mogą powodować dalsze zmiany w wydarzeniach. Ci, którzy popierają ideę przeznaczenia, mówią, że tak zwane czyny wolicjonalne w rzeczywistości takimi nie są, są raczej rezultatem niepełnego zrozumienia przyczyn, które wymusiły konieczne działania - jednym słowem, nic nie jest przypadkowe.

Z jednej strony mamy "zimne przeznaczenie" - niech się dzieje, co chce, niczego nie da się zmienić - z drugiej zaś mamy rzeczywistość, która jest jedynie punktem na swego rodzaju igle nazywanej teraźniejszością, otoczoną ze wszystkich stron przez Otchłań Nieistnienia - świat, który w każdej chwili rodzi się i umiera.

Kiedy zaczęłam stawiać pytania wykraczające poza moją "standardową religijną wiarę", natknęłam się na ideę przedstawioną przez P. D. Uspieńskiego w jego książce "Tertium Organum":

"W każdym danym momencie cała przyszłość świata jest z góry określona i istnieje, jest jednak określona warunkowo, to znaczy musi istnieć taka albo inna przyszłość zgodna z kierunkiem wydarzeń danej chwili, o ile nie wkracza żaden nowy czynnik. A nowy czynnik pochodzić może jedynie od świadomości i wynikającej z niej woli. W przeszłości, to co jest za nami leży nie tylko w tym, co było, lecz także w tym, co mogło być. Podobnie w przyszłości leży nie tylko to co będzie, lecz także to co może być".

Innymi słowy istniała ta możliwość - to tylko sugestia, spróbuj to sobie wyobrazić - że ludzie byli w stanie wybrać coś innego niż tę przyszłość, która wyraźnie buduje się wokół nas. Było dla mnie oczywiste, że takiego wyboru można dokonać jedynie wtedy, kiedy podjęło się wysiłek "przewidzenia" przyszłości. Innymi słowy, jedyny sposób na to, żeby wiedzieć jaki wybór jest w danym momencie właściwy, jest posiadanie jakiegoś wyobrażenia o konsekwencjach.

Oczywiście wszystkie "typowe religie" cały czas sugerują coś podobnego. Rozwiązanie, które podsuwają, sprowadza się do tego, że jedyna dostępna ludziom zmiana polega na "wyborze właściwego boga" i wystarczająco silnej wierze, że ten bóg wkroczy i wszystko naprawi - albo cudownie interweniując w rzeczywistość, albo przynajmniej wyławiając dobrych ludzi z tej zupy w jakimś przyszłym czasie, kiedy się sprawdzą, a jednocześnie sprawiając, że wszyscy ci wstrętni ludzie, którzy postawili na niewłaściwego konia, będą cierpieć!

W tym momencie zdecydowałam, że naprawdę powinnam sprawdzić wszystkie możliwe religie i - że tak powiem - ich "historie", żeby ustalić, który bóg jest "tym właściwym bogiem". Poza wszystkim innym, skoro na całym globie istnieje taka różnorodność wierzeń, to albo ktoś ma rację, wyłączając wszystkich pozostałych, albo nikt nie ma racji, włączając w to wszystkich.

Wobec tego oczywistego bajzlu panującego na świecie, z wszystkimi tymi kaznodziejami namiętnie obwieszczającymi w niemal każdym amerykańskim kościele, że "Koniec jest Bliski", zdecydowałam, że lepiej żebym wzięła się za ten projekt. Miałam przecież pod opieką te małe istotki i ponad absolutnie WSZYSTKO chciałam powiedzieć moim dzieciom Prawdę, jaką tylko uda mi się ustalić. A to z pewnością oznaczało, że zanim ją im przekażę, muszę dołożyć wszelkich starań, żeby ją znaleźć. Przecież kiedy twoje dziecko prosi o chleb, nie dasz mu kamienia, prawda? Czy jeśli prosi o rybę, dasz mu węża? Chciałam dać moim dzieciom co mogłam najlepszego i właśnie to leżało u podstaw głównej motywacji moich poszukiwań prawdy: Miłość do moich dzieci.

Można by powiedzieć, że miłość do moich dzieci dała mi odwagę, żeby krytycznie spojrzeć na swoją wiarę, a następnie szukać odpowiedzi na ich pytania.

I wciąż tak jest.

Było to równoznaczne z zastosowaniem naukowej metody do studiowania religii i "głębszych rzeczywistości" - czyli tego, co wykracza poza fizykę materializmu.

Odkryłam, że nie byłam pierwszą osobą, która pomyślała o podjęciu się tego zadania, było więc oczywiście sporo materiału do przestudiowania i zajmowałam się tym intensywnie i systematycznie przez ponad 20 lat.

Komunikacja z Kasjopeanami stanowiła jedynie część tego procesu. Patrząc wstecz na ten eksperyment szukania dostępu do "wyższej świadomości" - na temat której w owym czasie jedynie teoretyzowałam, zakładając możliwość jej istnienia - jest sporo do opowiedzenia, bowiem idea ta, której istotna część przyszła "od Kasjopean", równie dobrze mogła była pochodzić z mojej własnej podświadomości. W końcu spędziłam niemal całe życie na czytaniu wszystkiego, począwszy od historii, a na psychologii skończywszy. W historii nauki dobrze znany jest fenomen naukowca pracującego nad trudnym problemem, który następnie, po zbadaniu wszystkich parametrów, śni o nowatorskim sposobie zebrania różnych części razem w sposób, który rozwiązuje dany problem. Dobrym tego przykładem jest odkrycie pierścienia benzenowego. Nie naciągam więc za bardzo mówiąc, że materiał przychodzący "od Kasjopean", którzy jasno stwierdzili "jesteśmy WAMI w przyszłości", był podobnym procesem.

Uważny czytelnik może zauważyć, że większość materiału Kasjopean dotyczy historii i ukrytych motywów wydarzeń w naszym świecie. To właśnie najbardziej mnie interesowało - wydarzenia i wybory sposobu działania oraz bycia, które mogły prowadzić do pozytywnej bądź negatywnej przyszłości - może więc moja rozległa lektura została w nowatorski sposób posortowana i zgromadzona przez mój własny podświadomy umysł lub nadświadomość.

Tak czy owak, moim zdaniem wcale nie pomniejsza to użyteczności materiału. Odkrycie pierścienia benzenowego pochodziło ze snu i doprowadziło do przełomu w nauce. Wydaje się zatem, że ten wspólny trud badania wszystkich parametrów rzeczywistości, aby następnie "pozwolić" się temu posortować i "wypłynąć" w nowatorskim procesie przebudowy, okazał się pod wieloma względami bardzo owocny.

Ark omawiał ostatnio istotę takiego podejścia z Robinem Amisem, redaktorem i komentatorem "Gnozy" Borysa Murawiewa:

Ark do Robina Amisa:

Powiedziałeś, że:

1) Metoda naukowa ma swoje ograniczenia.

2) Wiedza powinna być rozumiana w szerszych kategoriach, tak żeby obejmowała na przykład "wiedzę noetyczną"[1]. W szczególności:

a) istnieje prawdziwa postać wiedzy, która normalnie związana jest z religią

b) ci z intelektualną zaprawą mają skłonność nie uważać tego w ogóle za wiedzę.

3) że wy - Praxis - nauczacie tej właśnie drugiej postaci wiedzy i warunków, pod jakimi może być zrozumiana.

4) Powodem, dla którego Praxis (i inne religie) polega na zawieszeniu opinii, jest fakt, "że nowicjusze studiujący ten materiał, mimo otrzymywania szybkiego potwierdzenia jego prawdziwości, nie zrozumieją go dostatecznie głęboko".

Spróbuję się do tego ustosunkować i poszerzyć powyższe punkty i może spróbuję dodać pewne nowe idee, choćby tylko po to, żeby poddać je dalszej dyskusji.

Punkt 1) Zgadzam się. Zgadzam się zupełnie. Rzeczywiście trzeba naukowca, żeby naprawdę znać ograniczenia i słabości nauki, wiele bowiem trików i gierek, a nawet kłamstw, znają dobrze tylko ci, którzy w tym siedzą, czyli naukowcy.

Punkt 2) Zgadzam się, że istnieje taka wiedza. Zgadzam się, że jest ważna, w istocie jest kluczowa. I jest tak z powodu tego faktu, na który kładziemy nacisk na naszej stronie internetowej i w naszych publikacjach, a mianowicie że ważna jest "wiedza", a nie zwykła "nauka" czy znajomość faktów. Chodzi o to, czy zaczynasz od faktu i podążasz jego tropem do prawdziwej wiedzy, czy raczej zaczynasz od założenia i interpretujesz wszystkie fakty bazując na czymś, co od samego początku może być kłamstwem.

a) Czy ta "prawdziwa wiedza" jest, była, lub powinna być "powiązana z religią", jest kwestią dyskusyjną.

Określenie "powiązana" jest nieco mgliste i może prowadzić do nieporozumień. Nauka jest również powiązana z religią. Papież ma doradców naukowych. Watykan wspiera badania naukowe.

Z drugiej strony, największe zbrodnie historii również były, i prawdopodobnie wciąż są, powiązane w taki czy inny sposób z religią.

Religia, jeśli ją uczciwie i dokładnie przeanalizować, ma wiele ciemnych plam, a analizowanie powodów tego nie jest łatwym zadaniem.

Mam jednak nadzieję, że zgodzisz się ze mną, iż jednym z powodów, dla których religie mają ciemne plamy jest to, że ludzie zostali uśpieni, aby wierzyć, że (w przeciwieństwie do innych) to oni właśnie posiadają tę "prawdziwą wiedzę".

Samo więc pojęcie "prawdziwej wiedzy" jest ryzykowne. Łatwo sobie wyobrazić, że dwie różne osoby będą miały dwie różne, ortogonalne prawdy. Dla jednego może być prawdą, że musi zabić drugiego człowieka, podczas gdy dla tego drugiego prawda może obejmować uniknięcie bycia zabitym. Każda noetyczna prawda ma bardzo praktyczne implikacje. Tak myślę.

b) Chociaż zgadzam się, że to co napisałeś może opisywać ogólną tendencję, to są jednak wyjątki. Historia zna naukowców - wielkich naukowców - którzy jednocześnie byli "mistykami". Pascal, Newton, Poincare - to tylko kilka przykładów. Więc, w rzeczy samej, termin "mieć skłonność uważać", którego użyłeś, wydaje się być odpowiedni. Lecz w tym momencie ważne jest, żeby wiedzieć, czy istnieje prawdziwa sprzeczność pomiędzy byciem naukowcem, a cenieniem sobie jednocześnie innych form wiedzy. Wydaje mi się - i jestem przekonany, że się ze mną zgodzisz - że nie ma tu wewnętrznej sprzeczności.

Punkt 3) Tu oczywiście zakładasz, że Praxis posiada już taką wiedzę. Może tak jest, a może Praxis posiada jedynie "fragmenty nieznanych nauczań", a nie kompletny obraz. Jako naukowiec jestem zawsze ostrożny i nigdy bym nie powiedział, że mam o czymś pełną i kompletną wiedzę. Mogę wiedzieć o narzędziach, teoriach, strukturach formalnych, danych itp. Lecz pewnego dnia wszystkie moje narzędzia, dane, teorie i struktury formalne mogą okazać się błędne lub bezużyteczne z chwilą odkrycia jednej jedynej danej, która zmieni całą strukturę. Prawdziwy naukowiec MUSI być na to otwarty. Co jest ważne w nauce - to być zawsze otwartym na niespodzianki, nowe paradygmaty, zmiany itp.

Sądzę więc, że wy - Praxis - nauczacie tego, co jak WIERZYCIE jest w tej chwili "prawdziwą wiedzą", i możecie mieć bardzo dobre powody do takiej wiary. Możesz mieć bardzo ważne kawałki wiedzy - tak uważamy w oparciu o nasze badania - ale może wciąż ci brakuje pewnych innych ważnych kawałków, a tak uważamy, opierając się na badaniach.

Jak możemy wiedzieć z góry, dokąd zaprowadzi nas kolejne nieoczekiwane odkrycie?

I tu chciałbym dodać pewne - jak mi się wydaje - konstruktywne komentarze.

Kiedy przyjrzeć się historii "naszej cywilizacji", religia wydaje się istnieć dużo dłużej niż "nauka". A jednak widzimy, że religia zawiodła. Pomimo jej nauczań ludzie wciąż są w stanie wojny. Istoty ludzkie nie stały się lepsze, często są znacznie gorsze niż zwierzęta. Gurdżijew, dostrzegając prawdę o naszej kondycji - o kondycji naszej rzeczywistości w ogóle - opisał ją jako "terror sytuacji". To przerażające - kiedy naprawdę to DOSTRZEGASZ, zdajesz sobie sprawę, jak wielkim niepowodzeniem jest religia czy "moc" rozmaitych wersji Boga.

Nauka, która przyszła później i rozkwitła w ostatnim tysiącleciu, również zawiodła. Podprowadziła ludzkość na krawędź samozagłady. Postęp w naukach matematycznych, fizycznych, i informatycznych doprowadził do "stosowania teorii gier", gdzie "wojny" są nazywane "grami", a "wygrać grę" znaczy zabić tak wielu ludzi jak tylko się da, przy możliwie małym koszcie własnym.

Czy jest w ogóle jakaś nadzieja? A jeśli jest, to w czym?

Może czas spróbować czegoś nowego? Może szansę ma "małżeństwo nauki i mistycyzmu"?

Dlaczego nie wziąć tego co dobre z nauki i tego co dobre z religii, a pozbyć się tego co jest złe?

Co jest największą zaletą religii?

Religia uczy nas bycia otwartym i akceptowania możliwości, które są dalekie od "racjonalności". Religie uczą nas zwracać uwagę na osobliwe wydarzenia, cuda, fenomeny, które są delikatne i trudno powtarzalne. W końcu, religia uczy nas spoglądać do wewnątrz w równym stopniu jak na zewnątrz - "znaj siebie".

To, co jest mocną stroną podejścia religijnego, bywa słabym punktem nauki.

Naukę cechują często ciasne poglądy i konserwatyzm, ograniczające wszystko do tego co materialne i rygorystycznie powtarzalne. Nauka uczy nas, że co jest "tam" nie ma związku z tym, co jest "tu", że wszystko trzeba schwytać, zważyć, zmierzyć i zmanipulować. Dlatego kiedy pojawiają się nowe paradygmaty, tak są bolesne - ale one PRZENIKAJĄ do nauki, a rzadko przenikają do religii, która jest "ustalona", dogmatyczna i nie jest otwarta na dyskusję.

Co jest największą zaletą nauki?

Nauka jest otwarta na krytycyzm i dyskusję. Jeśli nawet wiele sił na Ziemi stara się z nauki uczynić coś w rodzaju religii, to generalnie, teorie naukowe muszą zostać opublikowane i publicznie przedyskutowane. Możemy znaleźć błąd w pracach Einsteina, ponieważ tak jak i inne prace, są powszechnie dostępne. Każdy może uczyć się matematyki na dowolnie zaawansowanym poziomie, czytając monografie, artykuły, chodząc na konferencje i dyskutując z innymi naukowcami.

Silnej stronie nauki zdarza się być słabością religii. Religie są zawsze "tajemne" pod takim albo innym względem - nawet jeśli ich tajemność sprowadza się jedynie do deklaracji, że nic w nich nie można zmienić, o nic nie można pytać, ponieważ ostateczna prawda o Bogu jest "tajemnicą", "sekretem". Dlatego nauczania religii są tak łatwo przekłamywane i błędnie rozumiane. Bardzo łatwo jest centralnej "władzy" osiągnąć "szczyt" religii i przedstawić wyznawcom poprawną i jedyną dopuszczalną jej interpretację.

Punkt 4) To, co mówisz o studentach nie będących przez długi czas w stanie osądzać, jest z pewnością prawdą. Lecz czy zniechęcanie ich do takich osądów jest jedynym rozwiązaniem, tego nie jestem pewien.

Z pewnością tak postępowano w przeszłości. Grupy - czy to egzoteryczne, czy ezoteryczne - były zwykle małe. Możliwość podróżowania i komunikacji była poważnie ograniczona. Lecz dzisiaj nastąpiła zmiana jakościowa - żyjemy w erze łączności sieciowej i natychmiastowej komunikacji na skalę planetarną.

Dlatego możliwe jest inne podejście. Miast mieć niewielu studentów i "uczyć ich, kiedy jeszcze nie są gotowi", możemy zwracać się do tych, którzy są gotowi.

W przeszłości, kiedy nauczyciel kontaktował się, w najlepszym razie, z zaledwie kilku setkami potencjalnych studentów, nie było to łatwe. Lecz jest możliwe teraz, kiedy możemy komunikować się z milionami.

Każdy, kto nie jest jeszcze gotowy do następnego etapu, niech zostanie tam gdzie jest albo wróci tam gdzie był. Ci, którzy SĄ gotowi, znajdą cię - jeśli dbasz o to i skutecznie PRACUJESZ W SIECI.

Nie zniechęcałbym więc studentów do wczesnego robienia osądów i dyskutowania, choć nie są jeszcze przygotowani. Jeśli dojdą do błędnych wniosków i odejdą lub zaatakują cię, jest to ich wolna wola. Pozwól im iść, dokąd prowadzą ich umysł i serce.

Takie jest w każdym razie nasze podejście w QFS [2]. Może popełniamy tu błąd, ale zawsze dobrze jest spróbować odmiennych metod, o ile są dostępne.

Tak właśnie jest - staramy się łączyć naukę z mistycyzmem dla tych nielicznych, którzy są z tym podejściem kolinearni. I to przede wszystkim mieliśmy na uwadze - skutecznie to przekazać - kiedy przeprojektowywaliśmy wygląd i rozmieszczenie akcentów na witrynie Cassiopaea. Dobrze wiedzieliśmy, że jest wielu "poszukujących" ze środowiska "New Age", którzy stracą zainteresowanie do tego podejścia. Oni szukają guru, który poręczy za ich wybory; mesjasza. Jak napisał Ark: ci, którzy nie są gotowi na etap Stawania się Wolnym, niech zostaną tam gdzie są albo wracają tam gdzie byli. Dlatego też, jeśli czytelnicy formułują wnioski na podstawie swoich iluzji, jest to ich wolna wola i nie mamy nic przeciwko temu. Każdy człowiek powinien być tam, gdzie prowadzi go umysł i serce.

Oczywiście są jeszcze informacje podane przez Kasjopean, które w żaden sposób NIE mogły pochodzić z "uporządkowywanej" masy materiału dostępnego mojej podświadomości w wyniku wielu lat spędzonych na lekturze. W tym wypadku, z racji nowatorskiej drogi, na jakiej materiał został uzyskany - drogi "grupowego wysiłku" - może jakiś materiał został wydobyty z banku danych podświadomości innych uczestników? I może pewna jego część jest nonsensowna - moja własna i innych? Te wszystkie pytania rozważamy, analizując materiał i poddając go weryfikacji i testowaniu.

Jest jeszcze inna kategoria materiału - ten, który z czasem okazał się być tak wnikliwy, że po prostu nie mógł pochodzić z danych dostępnych podświadomości ŻADNEGO z uczestników.

A może mógł?

Może świadomość tego, co dzieje się w polityce i w społeczeństwie da się "posortować i poskładać od nowa" w podświadomości w taki sam sposób jak informacja, która doprowadziła do odkrycia pierścienia benzenowego? Może w podświadomym umyśle prawdopodobieństwa obliczane są w oparciu o ogromną kolekcję danych, z których posiadania nie zdajemy sobie sprawy? Może wieki obserwacji świata "tam", zawierające miliardy bitów danych, mogą być przechowywane w naszej podświadomości i prowadzić do bardzo złożonego "sortowania danych" i "szacowania prawdopodobieństwa"?

A może istnieje całkowicie naukowe i materialne wyjaśnienie Materiału Kasjopean, z wyjątkiem jedynie kilku fragmentów, co do których jestem pewna, że NIE były częścią świadomości, czy podświadomości żadnego z uczestników, dotyczyły bowiem spraw znanych tylko kilku osobom na tej planecie i musieliśmy głęboko kopać, żeby je zweryfikować. W takim wypadku jest to jedynie dowód na możliwość zdalnego dostępu do informacji znajdujących się w bankach danych innych ludzi.

Ale czyż nie o to chodzi? O szukanie najdrobniejszej wskazówki, że ISTNIEJE jakaś rzeczywistość wykraczająca poza to, co jako mierzalne daje się zaakceptować przez naukowy materialistyczny pogląd?

Podobnie jak pewne mechaniczne środki mogą poszerzyć zakres postrzeganego światła o promieniowanie podczerwone, nadfioletowe, rentgenowskie i fale radiowe, tak i nasze tak zwane postrzeganie pozazmysłowe może zostać poszerzone. Taka była moja teoria na początku Eksperymentu Kasjopeańskiego, chociaż nigdy nie myślałam, że rozwinie się on w dialog z "sobą w przyszłości".

Mózg jest instrumentem zaprojektowanym do skupiania rzeczywistości w matematycznych konstrukcjach - interpretując kształty fal jako obiekty materialne. Od początku na uwadze miałam proces nie tylko możliwości dostrzegania tych skal energii, które normalnie są poza zasięgiem trójwymiarowej percepcji, ale możliwości robienia tego w sposób powtarzalny i z praktycznymi zastosowaniami. Z doskonalenia takiego procesu wynika, że możemy nie tylko dostrzegać efekty miriadów form falowych, lecz także, w zależności od amplitudy i energii, przewidywać rezultaty pewnych ruchów, może nawet z bardzo dużą dokładnością.

Oczywiście wygląda na to, że opisy większej rzeczywistości - poza trójwymiarową przestrzenią i czasem - muszą być w istotny sposób trudne do opisania inaczej niż metaforycznie. Myślę więc, że musimy założyć, iż skończona natura naszych umysłów jest w pewnym sensie samo-ograniczająca. Wygląda na to, że wszystkie instrumenty, jakie jesteśmy w stanie wymyślić i zbudować, prawdopodobnie nie są w stanie wniknąć w takie rzeczywistości z tej prostej przyczyny, że są trójwymiarowe. Jedyny materialny sposób, w jaki być może potrafimy wyjść poza naszą rzeczywistość, prowadzi przez matematykę, która wydaje się wykraczać poza czas i przestrzeń.

Faktycznie, w obrębie fizyki istnieje wiele badań, które brzmią prowokacyjnie jak starożytne mityczne nauczania, jest jednak możliwe, że prawdziwa natura rzeczywistości ukrywa się poza mechaniką i teorią kwantową.

Ark: Jak niezwykle zwięźle ujął to Wheeler:

Mamy pełne prawo przypuszczać, że wszechświat jest w większym stopniu wypełniony niepewnością niż pewnością. To co wiemy o wszechświecie - a w zasadzie to co jest poznawalne - opiera się na kilku żelaznych filarach obserwacji oblepionych papierową masą ukształtowaną z naszych teorii.

Istotną obserwację poczynił Popper:

"...cała objaśniająca nauka jest niezupełna; dla zupełności musiałaby podać wyjaśnienie siebie samej. Jeszcze silniejszy wynik daje słynne twierdzenie Gödla o niezupełności sformalizowanej arytmetyki (aczkolwiek użycie w tym kontekście twierdzenia Gödla i innych matematycznych twierdzeń o niezupełności jest jak użycie ciężkiego uzbrojenia przeciw stosunkowo słabym siłom). Ponieważ wszystkie nauki fizyczne używają arytmetyki (i ponieważ dla redukcjonisty jedynie nauka sformułowana przy pomocy symboli fizycznych ma jakąkolwiek rzeczywistość), twierdzenie Gödla o niezupełności pozbawia zupełności wszystkie nauki fizyczne. Dla nieredukcjonistów, którzy nie wierzą w redukowalność całej nauki do nauki opartej na formułach fizycznych, nauka jest niezupełna tak czy owak.

Nie tylko błędem jest filozoficzny redukcjonizm, ale jak się wydaje błędem jest również przekonanie, że metoda redukcji może doprowadzić do redukcji pełnej. Żyjemy w świecie nowo rozpoczętej ewolucji, w świecie problemów, których rozwiązania, o ile są znalezione, pociągają za sobą nowe, głębsze problemy. Tak więc żyjemy we wszechświecie powstającej nowości; nowości, która z zasady nie jest całkowicie redukowalna do jakichkolwiek poprzedzających etapów".

Następnie dodaje:

"Niemniej, metoda próbowania redukcji jest najbardziej owocna, nie tylko dlatego, że dużo uczymy się dzięki jej częściowym sukcesom, przez częściowe redukcje, ale także dlatego, że uczymy się na naszych częściowych błędach i na nowych problemach, które nasze błędy ujawniają. Otwarte problemy są prawie tak interesujące jak ich rozwiązania; w rzeczy samej byłyby tak samo interesujące, gdyby nie fakt, że niemal każde rozwiązanie otwiera z kolei cały nowy świat otwartych problemów".

Możemy odkryć, że dawne społeczeństwa znały sporą część prawdy i w swojej poezji i niejasnych przekazach wyraziły głębokie, tajemnicze rzeczywistości. Mistycy i jasnowidze - nawet w kategoriach komunikacji z "sobą w przyszłości" - wydają się dostrzegać stany kwantowe, które w sposób oczywisty trudne są do przetłumaczenia na język słów.

Doświadczenie jednoczesnego widzenia rzeczywistości przyczynowo-skutkowej jest niezwykle trudne do utrzymania, kiedy jest się ciągle bombardowanym trójwymiarowymi interpretacjami.

Wyobraź sobie trudność wytłumaczenia ślimakowi rozciągłości akra ziemi! Mistycy i Widzący próbowali to robić przez tysiąclecia, w rezultacie czego ogromna większość rodzaju ludzkiego absolutnie i zupełnie nie zrozumiała tych koncepcji. A nie ma gorszego kłamstwa niż prawda błędnie zrozumiana przez tych, którzy ją usłyszeli - największymi kłamstwami są ciemne i niegodziwe systemy religijne stworzone przez tych, którzy nie rozumieją.

Nie masz pojęcia, jak bardzo w coś wierzysz, dopóki prawda lub fałsz tego nie staje się kwestią życia i śmierci. Łatwo jest mówić, że jest się przekonanym, iż lina jest mocna, jak długo używa się jej do przewiązania pudła. Załóż jednak, że musisz zawisnąć na tej linie nad urwiskiem. Czyż nie odkryłbyś wówczas, jak bardzo naprawdę jej ufasz? (C.S. Lewis)

Laura Knight-Jadczyk

- -

Przypisy:

[1] "noetic knowledge" - wiedza noetyczna w pierwotnym znaczeniu tego terminu; wiedza intuicyjna, ezoteryczna

[2] Szkoła Kwantowej Przyszłości (Quantum Future School)

 

Home


Właściciele oraz wydawcy niniejszych stron pragną oświadczyć, że materiał tu prezentowany jest wynikiem ich badań i eksperymentu w Komunikacji Nadświetlnej. Zapraszamy czytelnika by przyłączył się do naszego poszukiwania Prawdy poprzez czytanie z otwartym, ale sceptycznym umysłem. Nie zachęcamy tu do "dewotyzmu" ani też do "Prawdziwej Wiary". Zachęcamy STANOWCZO do poszukiwania Wiedzy oraz świadomości we wszystkich obszarach działania jako najlepszego sposobu, by być w stanie odróżnić kłamstwa od prawdy. Jedno co możemy powiedzieć czytelnikowi: pracujemy bardzo ciężko, wiele godzin na dobę, i czynimy tak od wielu lat, by odkryć "sedno" naszej egzystencji na Ziemi. Jest to nasze zajęcie, nasze poszukiwanie, nasza praca. W sposób ciągły szukamy potwierdzenia oraz/lub pogłębiamy zrozumienie tego, co uważamy albo za możliwe, albo za prawdopodobne lub za jedno i drugie. Czynimy tak ze szczerą nadzieją, że ludzkość jako całość skorzysta z naszej pracy, jeśli nie teraz , to przynajmniej w jakimś punkcie w jednej z naszych prawdopodobnych przyszłości.

Skontaktuj się z administratorem serwera pod adresem cassiopaea.com
Prawa Autorskie (c) 1997-2005 Arkadiusz Jadczyk oraz Laura Knight-Jadczyk. Wszystkie prawa zastrzeżone. "Cassiopaea, Cassiopaean, Cassiopaeans," są zastrzeżonym znakiem handlowym Arkadiusza Jadczyka oraz Laury Knight-Jadczyk.
Listy adresowane do Kasjopei, szkoły QFS, Arkadiusza lub Laury, stają się własnością Arkadiusza Jadczyka i Laury Knight-Jadczyk
Wtórne publikacje oraz wtórne rozpowszechnianie zawartości niniejszego ekranu lub dowolnej części niniejszej witryny w dowolnej formie jest stanowczo zabronione bez wcześniejszej pisemnej zgody autorów.

Jesteś gościem o numerze .