HOME



Drogi Czytelniku,

Jeśli szczerze interesuje Cię to, co publikujemy, i uważasz, że warto udostępniać ten materiał w wersji polskojęzycznej, a znasz angielski i znajdziesz trochę czasu - zapraszamy do współpracy!

Poszukujemy osób chętnych do współpracy przy przekładzie książki "The Secret History of the World" i do kilku innych projektów.

UWAGA!
Przeczytaj, zanim napiszesz do nas, albo jeśli nie otrzymałeś odpowiedzi.


Napisz do nas...


Kasjopea

Wstęp: 0 - 1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7

Kim są Kasjopeanie?

Zakochana egzorcystka - Opowieść wielu możliwości - Thomas French,
St. Petersburg Times

Najgroźniejsza idea na świecie

Forum Cassiopaea (anglojęzyczne)


- Polska strona Éiriú Eolas


FALA

Część:
0 - 1 - 2 - 3 - 4 -
  - 5 - 6 - 7 - 8 - 9 -
  - 10a - 10b - 10c -
  - 11 - 11b - 11c -
  - 11d - 11e - 11f -
  - 11g - 11h - 11i - 11i
  - rozdział 22 - 22 b


Psychopatia

Fragmenty "Psychopatologii"
PSYCHOPATA – Maska zdrowia psychicznego
Czym jest psychopata?
Protokoły patokratów
Oficjalna kultura - naturalny stan psychopatii?

Na blogu PRACowniA:

Ponerologia polityczna

Psychopatia Schizoidalna (fragment Ponerologii politycznej)
Charakteropatie - paranoidalne i in.
Ponerologia polityczna (Time for change)
  - cz. 2: Rola ideologii w rozwoju złowrogich reżimów (patokracji)
Nuda albo ekscytacja - rzecz o psychopatach
Strukturalna teoria narcyzmu i psychopatii - Laura Knight-Jadczyk
O "Ponerologii politycznej" - Laura Knight-Jadczyk, cz.1


Ezoteryka

Kasjopeanie odpowiadają na pytania o "Wniebowstąpienie"

Kasjopeanie na temat centrów energetycznych i czakramów - Laura Knight-Jadczyk

Historia seksu i uwagi ogólne - Lama Sing

Okłamywanie się, czyli stan ludzkiej maszyny - Henry See

Pierwsze wtajemniczenie - Jeanne de Salzmann

Rola negatywnych emocji w pracy nad sobą - Laura Knight-Jadczyk

Uwagi na temat niewłaściwej pracy centrów - Maurice Nicoll

Umiejętność rozeznania - Świat wewnątrz diabła

Borys Murawiew - Gnoza - fragmenty

Komentarz na temat "Gnozy" Murawiewa
  - Część 1


9/11 i nie tylko


VIDEO - Atak na Pentagon

Komentarze na temat Ataku na Pentagon - Laura Knight-Jadczyk

Teorie konspiracyjne rozkwitają w Internecie - Carol Morello, The Washington Post

Jakiś potwór tu nadchodzi

Osama, Szwadrony Śmierci i Największe Kłamstwo Wszechczasów


Tajemna historia świata


VIDEO - Tajemna historia świata

książka dostępna w języku:
english - français - espanol

polskim:

* Przedmowa
* Wstęp
* Rozdział 1 (a) (b)
* Rozdział 2 (NOWOŚĆ!)
* Rozdział 3
* Rozdział 4



Wysoka dziwność

książka dostępna w języku:
english - français

* Rozdział 1
* Rozdział 2
* Rozdział 3


Arkadiusz Jadczyk


Nasz BLOG PRACowniA z uzupełniającymi materiałami:

PRACowniA


Sztuka iluzji


Korespondencja
z Czytelnikami


Transkrypty sesji:

Rok: 1994 - 1995 - 1996 - 1997 - 1998-2001

Rok: 2011

Rok: 2012

Rok: 2018

Stary Index i niezweryfikowane sesje z 1994-95

 



Napisz do nas...


"Nie bójcie się o ścieżkę prawdy, bójcie się o brak ludzi, którzy nią kroczą."
Robert Francis Kennedy


"Przeczytałem dzisiaj wiadomości, o ludzie..."
John Lennon


Tyrania, która osiągnęła największy sukces to nie ta, która używa siły do zapewnienia jednorodności, ale ta, która usuwa ze świadomości inne możliwości i sprawia, że wydaje się niewyobrażalne to, iż istnieją inne drogi, i która usuwa poczucie, że istnieje coś poza tym.
Allan Bloom
Zamykając amerykanski umysł


"Niebezpiecznie jest mieć rację w sprawach, w których ustanowione władze się mylą."
Voltaire


Wiara świadomości jest wolnością
Wiara uczuć jest słabością
Wiara ciała jest głupotą.

Miłość świadomości wywołuje taką samą reakcję
Miłość uczucia wywołuje przeciwną
Miłość ciała zależy jedynie od typu i biegunowości.

Nadzieja świadomości jest siłą
Nadzieja uczuć jest niewolnictwem
Nadzieja ciała jest chorobą.
Gurdżijew


Metoda nauki ezoterycznej jest taka sama jak nauki pozytywnej: obserwacja, krytyczna analiza tejże obserwacji i rygorystyczna dedukcja w oparciu o ustalone fakty.
Murawiew, Gnoza vol.1


Zycie jest religią. Doświadczenia życiowe odzwierciedlają sposób, w jaki wchodzi się w interakcję z Bogiem. Ci, którzy są uśpieni, to ci, którzy prezentują małą wiarę w swych interakcjach z kreacją. Niektórzy myślą, że świat istnieje, by mogli go przezwyciężyć, zignorować lub wyłączyć. Dla tych jednostek światy przestaną istnieć. Staną się oni dokładnie tym, co sami wnoszą w życie. Staną się jedynie snem w 'przeszłości'. Ludzie, którzy zwracają dokładnie uwagę na rzeczywistość obiektywną, na prawo i lewo, staną się rzeczywistością 'Przyszłości'.
Kasjopeanie, 28-09-2002


Otrzymywanie informacji o nowościach na witrynie!

Kanał RSS Kasjopea




Cykl Artykułów Pod Tytułem

FALA

Rozdział IX

Bestia z Gevaudan, Spring-Heeled Jack, Mothman,
i inni "Międzywymiarowi Spadochroniarze"

Autorka: Laura Knight-Jadczyk


 

Cóż, wiem, powiedziałam, że powrócimy do Fali, i zrobimy to. Wcześniej jednak chcę dla zabawy zboczyć troche i zająć się interesującym tematem "Potworów"!

Tak! Potworów! Zapytacie, co Potwory mają wspólnego z Falą? Cóż, być może sporo.

Na przestrzeni wieków pojawiały się doniesienia o dziwnych i anormalnych stworzeniach odwiedzających nasz świat. Najświeższym, dobrze nagłośnionym przypadkiem jest tak zwana Czupakabra, (pierwotnie) wywodząca się z Ameryki Łacińskiej. Każdy, kto czytał doniesienia o tym dziwacznym stworzeniu, natychmiast połączy to z przypadkami, które zamierzam tu opowiedzieć. Mam nadzieję, że przeczytacię to z przyjmnością.

"W odległym okręgu osiemnastowiecznej Francji grasowała bestia tak przerażająca, że jej krwawe czyny przeszły do legendy..."

Tak zaczyna się jedna z wersji opowiastki o "Bestii z Gevaudan", dziwnym i straszliwym stworzeniu, które zaczęło siać terror w czerwcu 1764 roku, by następnie pojawiać się i znikać w zagadkowy sposób przez ponad dwa lata.

Zaczęło się to w lesie Mercoire w pobliżu Langogne, kiedy młoda kobieta doglądała swoich krów. Nagle zaczęła na nią nacierać odrażająca bestia. Jej psy (co ciekawe) uciekły, i zostałaby zabita gdyby krowy nie zatrzymały bestii swoimi rogami. Kobieta uciekła mając kilka zadrapań, podarte ubranie i zszargane nerwy. (Zszargane nerwy WYDAJĄ się być jednym z nieodłącznych elementów w tego rodzaju wypadkach, co może być jakimś "łącznikiem," jak zobaczymy później.)

Oto, jak udało jej się opisać bestię ludziom ze swojej wioski: była mniej więcej wielkości krowy, z bardzo szeroką klatką piersiową, z ogromną głową i karkiem, małymi, sterczącymi uszami i i nosem jak u psa rasy greyhound. Dwa długie kły wystawały z każdej strony jej czarnej paszczy. Miała długi i nadzwyczaj cienki ogon i czarny pasek biegnący od czubka głowy do koniuszka ogona. Kobieta powiedziała również, że bestia potrafiła wykonywać skoki długie na 30 stóp. Ogólną opinią tych, którzy słyszeli ten opis, było to, że był to jakiś ogromny okaz wilka.

Czy mamy tu do czynienia z z histeryczną relacją? Chodzi mi o to, czy ktokolwiek kiedyś słyszał o wilku wielkości krowy? Wilku, który za jednym zamachem potrafi wykonać skok długości 30-tu stóp? Zapamiętajcie również te "skoki"...

W kolejnych miesiącach bestia zaatakowała kobietę, dzieci i samotnych ludzi, którzy wypasali zwierzęta hodowlane. Wielu zostało pożartych lub porwanych. Ludzie znaleźli również na wpół zniszczone martwe ciała i porozrzucane naokoło powyrywane kończyny.

8 października 1764 roku dwóch myśliwych ujrzało bestię i strzeliło do niej z odległości zaledwie 10-ciu kroków. Bestia upadła, ale natychmiast się podniosła. Myśliwi strzelili raz jeszcze - i bestia ponownie upadła. Jeszcze raz się podniosła i chwiejąc się uciekła do pobliskiego lasu. Kiedy uciekała, myśliwi postrzelili ją jeszcze raz, i za każdym razem upadała, podnosiła się i uciekała dalej.

Ludzie byli pewni, że została ona poważnie zraniona i że następnego dnia znajdą ją martwą. Wbrew przewidywaniom w ciągu kolejnych dni zginęło więcej ludzi niż zwykle, jak gdyby Bestia szukała zemsty za ataki na nią.

Miesiąc później dowodzenie nad akcją przejął Kapitan Duhamel. Wykorzystał wieśniaków jako naganiaczy, tak żeby on ze swoją kompanią Dragonów - 40 żołnierzy piechoty i 17 żołnierzy na koniach - mógł zapędzić w róg i zabić bestię. Bestia nie dała się jednak złapać w zasadzkę. Za każdym razem, kiedy myśleli, że ją okrążyli, i zaczęli strzelać, udawało się jej uciec.

Za zabicie bestii wyznaczono wysoką nagrodę, co ściągnęło myśliwych z całej Francji. Polowanie trwało miesiącami. Wieśniacy wkrótce mieli dość wszystkich myśliwych i żołnierzy, zjadających ich żywność i zadeptujących ich uprawy, i podniosły się głosy niezadowolenia. W tym samym czasie bestia siała spustoszenie w jeszcze bardziej przerażający sposób niż wcześniej - tuż przed nosem myśliwych i żołnierzy! Jakby ŻYWIŁA SIĘ negatywnymi emocjami i zyskała na śmiałości i sile.

Król Ludwik XV posłał do owego okręgu słynnego myśliwego, pana Denneval. Denneval był znany z tego, że zabił 1200 wilków. W lutym 1765 roku wraz ze swoimi ogarami zaczął tropić Bestię.

W marcu, kiedy Denneval tropił bestię już od miesiąca, trójka dzieci z rodziny Denisów doglądała swych zwierząt hodowłanych w pobliżu Malzieu. 16-letni Jacques rozpalił ognisko pod osłoną skał, a Julienne, mająca trochę ponad 20 lat, oddaliła się na chwilę. Jeanne była w pobliżu Jacquesa, który trzymał pieczę nad ogniskiem. Nagle krzyknęła. Bestia byłą się nad nią i chwytała ją za głowę. Jacquesowi udało się uratować siostrę rzucając bestię do ogniska i przytrzymując ją tam, dopóki ta nie wyrwała się, wyjąc.

Jeanne miała dwie rany otwarte - po jednej za każdym uchem - i poszarpane ramię. Wszystkie rany zagoiły się. Ale Jeanne oszalała i nigdy nie odzyskała zdrowia psychicznego. Doświadczała nawracających ataków panicznego strachu połączonego z drgawkami i krzyczała tak, jakby Bestia ponownie na niej była. Jej siostra, Julienne, która była tam, ale oddaliła się na chwilę, miała poczucie winy, że nie strzegła Jeanne i słyszano jak mówiła: "Teraz to albo bestia, albo ja". Zaczęła "wystawiać się" bestii błakając się po stokach Malzieu.

Jacques Denis poprzysiągł pomścić swoją siostrę, Jeanne, i przyłączył się do wielkiego myśliwego, Dennevala. Strategia myśliwego sterowała bardziej w stronę ośmielenia bestii, tak żeby wyszła na otwartą przestrzeń i mogła zostać okrążona przez myśliwych i psy, niż ku próbie zagonenia jej w jakis kąt. Ale i to nie poskuptkowało. Mimo że bestia była wielokrotnie wytropiona przez psy i mnóstwo ludzi - którzy szybko opadali z sił ścigając ją w trudnym terenie - potwór robił swoje z nadludzką wytrzymałością. I zawsze pozostawiał za sobą ślad w postaci zabitych dzieci i poszarpanych ciał z poodrywanymi częściami.

29 kwietnia 1765 roku szlachcic De la Chaumette dostrzegł bestię w pobliżu swojego domu w Saint-Chely. Zobaczył ją podkradającą się do pasterza na pastwisku i zawołał do dwóch braci, by przynieśli pistolety, i we trójkę poszli zaczaić się na Bestię. Strzelili do niej. Bestia zwaliła się na ziemię i przekoziołkowała dwa lub trzy razy. De la Chaumette wypalił ponownie. Bestia przetoczyła się w kierunku lasu, udało jej się ukryć i uciec. Ogromne plamy krwi pokrywały ziemię i zarośla naokoło, było więc jasne, że bestia została raniona. Wszyscy czuli, że uciekła, by umrzeć.

Zdarzyło się to na początku wiosennego jarmarku Spring Fair w Malzieu w maju 1765 roku, który w związku z tym zamienił się w wielkie świętowanie śmierci Bestii. W trakcie tego świętowania na plac przygalopował jeździec i wykrzyknął: "Marguerite została zabita. Dorwała ją Bestia!"

Tak się złożyło, że Marguerite była przyjaciółką Jacquesa Denisa, młodego mężczyzny, który poprzysiągł zabić bestię, by pomścić swoją siostrę, Jeanne. Wyruszył szybko i znalazł Marguerite leżącą zaraz na skraju wioski, całą we krwi i z rozszarpanym gardłem. (Wydaje się to nieco osobliwe, że ta jedna rodzina ma tak wiele "powiązań" z Bestią?)

Tego dnia Bestia zabiła troje ludzi, ale nawet nie raczyła ich zjeść, jak to miała w zwyczaju. Następna seria "kar" za postrzelenie jej?

W każdym razie te makabryczne zgony spowodowały, że wieśniacy szaleli z gniewu i deperacji. Chwycili za widły, dzidy, długie drągi, bagnety i cokolwiek wpadło im w ręce, napuścili psy na swieży trop Bestii i prowadzeni przez rozwścieczonego Jacques'a Denis, wyruszyli by odnaleźć tę czy jakąkolwiek inną bestię!

Tak się złożyło, że Jacques szybko stanął po raz drugi oko w oko z bestią. Zaatakował ją bagnetem. Bestia przeskoczyła nad nim i o mało nie zginął, ale w tym momencie zjawił się tłum wieśniaków i bestia uciekła.

Król był wściekły, ponieważ ta bestia ośmieszała Francję. Anglia używała tego do "nabijania się z Francuzów" i takiego stanu rzeczy nie można było dłużej tolerować. Ludwik posłał swego osobistego rusznikarza, Antoine de Beauterne, by uporał się z problemem.

Wielki mysliwy, Denneval, poddał się był już po czerwcowej klęsce. W tym samym czasie Bestia zaczęła na nowo siać spustoszenie. 16 czerwca pokaleczyła małą dziewczynkę, która została uratowana w ostatniej chwili. 21 czerwca zabiła 14-letniego chłopca, pożarła 45-letnią kobietę i porwała kolejną małą dziewczynkę.

W tym momencie zaangażował się w sprawę Kościół, oświadczając, że Bestia jest "posłańcem zła", przysłanym w celu ukarania ludzi za grzechy. (Typowel!) Zaczęły się rozprzestrzeniać potki o czarach, ciemnych rytuałach i wilkołakach i było coraz bardziej jasne, że NIE był to zwykły "ogromny wilk" ani nic, z czym ludzie mieliby wcześniej do czynienia!

Cóż, przez trzy miesiące, królewski "rozwiązywacz problemu", Antoine de Beauterne, nic nie zrobił. Sprawdzał obszar, rysował mapy, mierzył trasy przemierzane przez bestię i tylko analizował sytuację. Ostatecznie, 21 września, zorganizował nagonkę z czterdziestoma miejscowymi myśliwymi i dwunastoma psami.

Spełniając polecenia Beauterne'a, oparte na jego "intuicji", naganiacze okrążyli wąwóz w lesie Pommier. Nagle psy zaczęły wściekle ujadać. Bestia faktycznie tam była, więc analiza Beauterne'a była poprawna. Psy spuszczono ze smyczy i bestia została wygoniona na polanę. Zaczęła zawracać szerokim łukiem na krawędzi lasu, szukając ucieczki. Wahała się, następnie wyszła na słońce. De Beauterne postrzelił ją i część śrutu raniła prawą przednią łapę zwierzęcia. Jeden strzał przeszedł przez prawe oko i czaszkę. Bestia upadła, a myśliwi okrążyli ją i zatrąbili na triumf.

Nagle, ku zgłupiałemu zdumieniu wszystkich, Bestia podniosła się i ruszyła w kierunku Antoine de Beauterne. Ktoś strzelił do niej i przebił jej udo. Widocznie jednak opętana nadnaturalną energią, bestia zawróciła, znalazła dziurę w "sieci" i uciekła na oddalone pastwisko.

Następnie bestia upadła ponownie. W końcu był martwa.

Mierzyła 6 stóp od czubka nosa do podstawy ogona i ważyła 143 funty. Miała ogromny łeb z kłami długości około 1.5 cala. Wypchano ją i zabrano do króla. Następnie przewieziono ją do Muzeum Historii Naturalnej, gdzie była do początku XX wieku. Nie udało mi się ustalić, gdzie może znajdować się teraz, jako że większość zasobów znajduje się we Francji.

NIE był to jednak koniec historii! Tak się złożyło, że przez dwa następne miesiące - do końca listopada, 1765 roku - morderstwa zdarzały się dalej, ale z rozkazu króla nie wolno było o tym mówić! Zatem, albo "właściwa" bestia nie została zabita, albo były DWIE!

Grudzień był koszmarem. Ludzie barykadowali się w swoich domach w strachu przed Bestią, o której nie można było wspominać ani dyskutować.

Julienne Denis, która ślubowała "Bestia albo ja", nadal błąkała się po okolicy, na wpół obłąkana, i zaginęła dzień przed Świętami Bożego Narodzenia. Jacques Denis wyruszył na poszukiwanie siostry. Nigdy więcej jej nie zobaczono, chociaż tydzień później znaleziono pewne niemożliwe do zidentyfikowania resztki rozrzucone wzdłuż wąskiego wąwozu.

Rzeź trwała przez całą zimę. Zorganizowano kolejne poszukiwania, ale społeczne "krzyki oburzenia" i "zbiorowa histeria" zostały stłumione przez rozkazy króla. Zima 1766/67 była spokojniejsza, zaginęło tylko kilka osób. Ale wiosną szaleństwo zaczęło się od nowa. Nie wiadomo nawet, ilu zginęło, ponieważ królewskie rozkazy utajniania oznaczały, że wiele zgonów spowodowanych grasowaniem Bestii nie zostało odnotowanych jako takie i wiele rodzin, obawiając się królewskiego gniewu, nie przyznawało się do zgonów. Uważa się jednak, że od marca do czerwca 1767 roku było conajmniej 14 ofiar Bestii na jednym małym obszarze dookoła Paulhac.

W maju i czerwcu wieśniacy zaczęli chodzić na pielgrzymki i modlić się za wyzwolenie od Bestii. Jeden z pielgrzymów, Jean Chastel, przywiózł ze swojej piegrzymki trzy poświęcone naboje.

19 czerwca 1767 roku miejscowy szlachcic zorganizował kolejną nagonkę, składającą się z trzystu myśliwych i naganiaczy. Jean Chastel dołączył do walki i ustawił się w Sogne d'Aubert w ten sam sposób, jak Antoine de Beauterne ustawił się w wąwozie Beal, kiedy zabito pierwszą bestię. Otworzył swój modlitewnik i, czekając na Bestię, zaczął czytać.

Bestia, uciekając przed psami i naganiaczami, wyszła naprzeciw Chastel'a. Chastel spokojnie dokończył modlitwę, zamknął książkę, zdjął okulary i włożył je do kieszeni. Następnie podniósł pistolet i wystrzelił. Bestia upadła, a Chastel rzekomo powiedział: "Nie będziesz więcej zabijać!"

Jak podają różne źródła, podczas patroszenia drugiego stwora znaleziono w jego wnętrznościach resztki małej dziewczynki. Przez kilka tygodni cielsko gigantycznego stworzenia obwożono po okolicy i świętowano jego śmierć. Mówiono, że w miejscu gdzie upadła bestia, nie będzie rosnąć trawa.

H. Sidky, autor Witchcraft, Lycanthropy, Drugs, and Disease: An Anthropological Study of the European Witch-Hunts. (New York: Wydawnictwo Peter Lang, Inc. 1997) pisze:

Wielu spośród tych, którzy wierzyli, że morderstwa były robotą jednego stworzenia - piekielnego wilkołaka - nazywało je "Bestią z Gévaudan". Do tropienia diabelskiego zwierza ściągnięto profesjonalnych myśliwych, specjalizujących się w polowaniach na wilki, grupy psów, kilka oddziałów dragonów, a władze wyznaczyły wysokie nagrody. W pewnym momencie, blisko 20 000 mężczyzn z siedemdziesięciu trzech parafii brało udział w polowaniu; w efekcie zgładzono ponad tysiąc wilków, ale nie było wśród nich "Bestii". Nieuchwytne stworzenia pozostały na wolności i dalej uprawiały swoje niszczycielskie zwyczaje, aż 21 września 1766 roku samiec z pary został ostatecznie uśmiercony, natomiast samicę zabito jakieś dziewięć miesięcy później.

Późniejsze dochodzenia dowiodły, że opisane zdarzenia miały miejce i że stowrzenie było "rzadko spotykanym gatunkiem wilka." Była to opinia ówczesnych ekspertów, a późniejsi Krypto zoolodzy potwierdzili doniesienia, wykorzystując jako podstawę swoich ustaleń sprawozdania chirurgów.

Powiadają "rzadko spotykany gatunek wilka"? Jak rzadki? Tylko dwa na całym świecie? Czy kiedykolwiek znaleziono gdzieś inne, podobne wilki? Trudno wydać osąd o historii, ponieważ większość materiału z badań jest w języku francuskim, a sprawozdania z tamtego czasu były niewątpliwie nieco tendencyjne, więc późniejsze badania oparte na tych sprawozdaniach, obarczone wspólczesnymi tendencjami, są nawet jeszcze mętniejsze.

Uważałam, że to ciekawe, iż wtedy, kiedy Bestia była postrzelona i spodziewano się, że umrze, ta wracała mszcząc się, jak gdyby świadomie poszukując odwetu za zadane jej rany lub dlatego, że ataki obdarzały ją pewną nadnaturalną siłą!

Teraz, Bestia z Gevaudan była swego rodzaju "cudem dnia dziewiątego", podobnie jak Spring-Heeled Jack, terroryzujący ludność Londynu przez dziesięciolecia! Kolejna niezwykle interesująca opowieść warta małego przestudiowania.

We współczesnych nam czasach, historie o Spring-Heeled Jack'u są odrzucane jako wytwory wiktoriańskiej wyobraźni. Jedna z teorii głosiła, że był to wymysł służby i niższych klas, dzięki czemu mogli oni zrzucać z siebie winę za swoje własne niedbalstwo lub drobne kradzieże. Niektórzy ludzie uważają, że historę zmyślono w celu straszenia małych dzieci - bądźcie grzeczne, albo "dorwie was Spring-Heeled Jack."

Prawda jest taka: pojawienia się Spring-Heeled Jack'a były szeroko odnotowywane w lokalnej i międzynarodowej prasie (chociaż TO na pewno nie jest gwarancją jego realności!)

Nikt nie jest całkiem pewny, kiedy Jack pojawił się po raz pierwszy, istnieją źródła informujące o tych historiach już w 1817 roku. Ale dopiero w roku 1837 Jack stał się obiektem szeorokiego zainteresowania.

We wrześniu 1837 roku w Londynie Jack, pod osłoną nocy, zaatakował trzy kobiety. Jedna z ofiar, Polly Adams, miała rzekomo zdartą suknię, co pozwoliło Jack'owi zadrapać ją w brzuch "opancerzonymi w żelazo" palcami - najwidoczniej odniesienie do dlugich pazurów. Ofiary opisały później Jack'a jako wysokiego, szczupłego i silnego mężczyznę, noszącego ciemną pelerynę, z żarzącymi się na czerwono lub pomarańczowo oczami, i zdolnością plucia niebieskimi płomieniami.

Ataki trwały dalej i w styczniu 1838 roku burmistrz Londynu, Sir John Cowan, ogłosił, że Spring-Heeled Jack stanowi zagrożenie. Wkrótce powstała straż obywatelska mająca za zadanie pojmanie Jack'a, ale ten za każdym razem wymykał się. Przypuszczalnie zdołał uciec wykonując ogromne skoki długości dochodzącej do 25 lub 30 stóp! (Zaraz, gdzie już TO słyszeliśmy?)

W środę, 18 lutego, 18-letnia Lucy Scales wracała do domu z siostrą, Margaret, po odwiedzinach u brata. Lucy szła nieco z przodu, przed siostrą. Kiedy minęła skrzyżowanie z jakąś uliczką, z ciemności wyskoczyła przed nią postać, zionąc jej w twarz ogniem, po czym oddaliła się w wielkich sprężystych podskokach. Lucy dostała ataku serca i zwaliła się na ziemię.

Dwa dni później, 20 lutego, Jane Alsop słysząc natarczywy dzwonek otworzyła drzwi domu swoich rodziców. Za drzwiami stał niezmiernie podekscytowany mężczyzna, który wylegitymował się jako policjant i powiedział: "Na litość boską, przynieś mi lampę, bo złapaliśmy w uliczce Spring-heeled Jack'a!"

Jane przyniosła świecę i wręczyła ją policjantowi, który nagle zrzucił pelerynę. Pod tą częścią garderoby miał naprawdę dziwne ubranie! Miał na sobie duży hełm i obcisły, biały strój wyglądający na nieprzemakalny. Gapił się na Jane czerwonymi i wybałuszonymi oczami i zaczął buchać w jej twarz niebieskimi i białymi płomieniami!

(W tym momencie mam pytanie dotyczące świecy. Czy była ona konieczna jako źródło "ognia", żeby wytworzyć ten dziwny "smoczy oddech"? O obecności świecy lub innego już istniejącego płomienia nie wspomniała w swoim zeznaniu Lucy Scales, ale jest faktem, że współcześni "kuglarze ziejący ogniem" używają płomienia, żeby spowodować zapłon substancji lotnych, które nabierają do ust. Wygląda również na to, że nie było żadnej wzmianki o jakiegokolwiek rodzaju silnym zapachu ani o żadnych mieszankach gazowych, co jednak nie znaczy, że ich tam nie było. Świadkowie mogli być zbyt rozhisteryzowani, żeby dokładnie opisać wszystkie szczegóły.)

W każdym razie Jane została tymczasowo oślepiona, a Jack złapał ją "szponopodobnymi palcami" i zdarł z niej suknię, drapiąc przy okazji jej skórę.

Naturalnie Jane wrzeszczała w niebogłosy i przybiegły dwie jej siostry, wyrwały ją z rąk maniaka i zatrzasnęły mu drzwi przed nosem.

Tydzień później Jack spróbował tej same sztuczki, ale upatrzona ofiara musiała słyszeć o pierwszym przypadku i była czujna. Jack uciekł, a świadek powiedział, że miał on na ubraniu biały, zdobiony herb z wyszytą złotą nicią literą "W". (?)

Brzmi trochę jak dzisiejszy "Superbohater"!

Niemniej jednak Jack przestał pojawiać się tak często, a obszar jego działania rozszerzył się na pewien czas, aż do 1843 roku, kiedy to rozpoczęła się nowa fala terroru. Pojawił się wtedy w Northamptonshire, Hampshire i Wschodniej Anglii.

W 1845 roku widziano Jack'a w uwiecznionej przez Charlesa Dickensa w książce Oliwer Twist "taniej dzielnicy", gdzie osaczył 13-letnią prostytutkę, zionął jej ogniem w twarz i wrzucił ją do kanału, w którym utonęła. Zatem Jack przestał tylko terroryzować ludzi i stał się mordercą.

W ciągu następnych 27 lat pojawiały się pojedyncze zapisy o Spring-heeled Jack'u, ale większość z nich jest mało wiarygodna, były bowiem słabo udokumentowane, ale w listopadzie 1872 roku Londyn znowu został poruszony za sprawą "Peckham Ghost" [ducha z Peckham], którego określono w gazetach, jako "tak zagadkowego i alarmującego, jak dla poprzedniego pokolenia Spring-heeled Jack".

W marcu 1877 roku Jack przypuszczalnie pojawił się ponownie w Aldershot Barracks i przy jakiejś okazji pewien żołnierz strzelił do tej postaci, ale wyraźnie była odporna na kule.

Dziesięć lat później, w 1887 roku, Jack przypuszczalnie przestraszył kilka młodych kobiet w Cheshire wbiegając szybko do pokoju, gdzie się zebrały. Zwinął drobiazgi z płaszczy i od razu wybiegł. Mówiono, że to pojawienie się było mistyfikacją w związku z zakładem zawartym pomiędzy synami kilku znanych osobistości. Zgodnie z zakładem jeden z nich miał w przekonywujący sposób udawać Jack'a.

Istniało wiele teorii na temat tego, kto mógłby krążyć przebrany za tego dziwnego stwora, o oczach jak żarzące się węgle, będącego w stanie skakać na ogromną odległość i ziać ogniem, nigdy jednak nie zaproponowano satysfakcjonującego wytłumaczenia. Nigdy nikogo nie złapano, nikt nigdy nie został zidentyfikowany, nawet przez komitety straży obywatelskiej przy okazji licznych polowań na Jack'a. Wielokrotnie widziano postać "Spring-heeled" skaczącą i uciekającą w podskokach, ale tego fenomenu również nigdy nie wytłumaczono.

Kiedy zastanawiałam się nad tym wszystkim przyszło mi do głowy, że Jack the Ripper [Kuba Rozpruwacz] również miał na imię "Jack" i ramy czasowe mogły obejmować i JEGO działania. Posiadam cały zbiór książek na temat Rozpruwacza, każda zawiera inną teorię co do tego, kim naprawdę był Kuba Rozpruwacz. Mam, oczywiście, swoją ulubioną teorię, która nie ma w sobie żadnych "anormalnych zdarzeń". Nie wyklucza to jednak tego typu rozważań o fenomenie Rozpruwacza, w szczególności kiedy bierzemy pod uwagę przypadek Bestii z Gevaudan i nienasycony apetyt tego stworzenia! Jest z pewnością prawdą, że Rozpruwacz MUSIAŁ mieć jakiś niezwykły sposób na "unikanie" wykrycia, który MÓGŁ obejmować "skakanie po budynkach" czy cokolwiek takiego. I przypuszczalnie morderstwa Rozpruwacza zaczęły się i zakończyły w zagadkowy sposób, na co nie znaleziono żadnego innego racjonalnego wytłumaczenia niż to, że sprawca musiał popełnić samobójstwo, trafić do szpitala psychiatrycznego albo wyjechał do Ameryki bądź Australii. (To wszystko to teorie, które są rozważane na poważnie.)

W latach 1980-tych czytałam książkę Johna Keela, The Mothman Prophecies [Przepowiednie Mothmana]. Muszę powiedzieć, że ta naprawdę dziwna książka rzeczywiście nie dawała mi zasnąć nocami, wskazując na dziwne rzeczy, które rzeczywiście MOGŁY być "gdzieś tam", a o których niewiele wiedzieliśmy.

Widziałam ostatnio naklejkę na zderzaku mówiącą: "Jeśli nie jesteś rozwścieczony, znaczy, że nie zwracasz uwagi". Cóż, chciałabym poprawić to na "Jeśli nie jesteś ZDUMIONY, znaczy, że nie zwracasz uwagi"! Na Tym Świecie dzieją się takie rzeczy, które są rzeczywiście całkowicie zadziwiające! Wspaniałym kolekcjonerem takich zjawisk był Charles Fort i każdy, kto jest tym zainteresowany, znajdzie tam mnóstwo referencji i dokładnie sprawdzonych przypadków. Kiedy jednak zaczynasz z otwartym umysłem przekopywać się przez to wszystko, oprócz zdumienia urośnie także twoje zakłopotanie do takiego poziomu, że nie będziesz dłużej w stanie trzymać się swoich starych poglądów na rzeczywitość.

W Strange and Unexplained Phenomena [Dziwne i niewytłumaczone zjawiska] (Clark i Pear, 1997) znajdziemy zwięzłą dyskusję o Mothmanie, świeższym fenomenie, który pojawił się we Wschodniej Virginii w 1966 roku. Po raz pierwszy zauważyły go prawdopodobnie dwie pary małżeńskie przejeżdżające późnym wieczorem obok opuszczonej fabryki dynamitu w Point Pleasant. Najpierw zobaczyli parę dużych oczu (żarzących się na czerwono, jak rozumiem), szerokich na dwa cale i oddalonych od siebie o sześć cali, osadzonych w czymś przypominającym kształtem człowieka, tylko większego i z ogromnymi skrzydłami złożonymi na plecach!

Czwórka młodych ludzi przeraziła się i szybko odjechała, ale zobaczyli stwora znowu, na zboczu, obok drogi! Rozpostarł swoje "nietoperzopodobne" skrzydła, wzbił się w powietrze i leciał za ich samochodem. Wyglądało na to, że nadążał za nimi z łatwością, nawet kiedy przyspieszyli do około 200 km/h usiłując "zgubić" stwora. Według jednego ze świadków, nadążał za nimi nawet bez machania skrzydłami!

Chyba tej samej nocy, tylko wcześniej, ktoś inny widział chyba Mothmana. Pan Newell Partridge, mieszkający poza Salem (Wschodnia Virginia, 90 mil od Point Pleasant), oglądał telewizję, kiedy z ekranu nagle zniknął obraz i "na kineskopie pojawił się drobny jodełkowy wzór i ... odbiornik zaczął wydawać z siebie głośny, skowyczący dźwięk, wznoszący się do wysokich tonów, aż doszedł do wartości szczytowej i ustał... Brzmiało to jak napędzający się generator".

Pies Pana Partridge'a zaczął wyć i nie przestał nawet po tym, jak hałaśliwy telewizor został wyłączony. Partridge wyszedł na zewnątrz i zobaczył swojego psa patrzącego w kierunku stodoły oddalonej o około 150 jardów od niego, tak więc przyświecił w tamtym kierunku latarką i zobaczył "dwa czerwone kółka albo oczy, wyglądające jak światła roweru".

Pies pobiegł za stworem, a Partridge próbował przywołać go z powrotem, jednak bez powodzenia. Pan Partridge poszedł po broń, ale tak bardzo odebrało mu odwagę po tym, jak zobaczył te "oczy", że zdecydował, iż rozsądniej będzie pozostać w domu! Spędził noc z bronią u boku.

Rankiem psa wciąż nie było, a dopiero dwa dni później Partridge przeczytał sprawozdanie o dwóch parach, które zauważyły Mothmana w fabryce dynamitu. Wśród szczegółów w tej relacji była wypowiedź jednego ze świadków, który powiedział, że kiedy wjechali w granice miasta Point Pleasant, ujrzeli na poboczu drogi ciało dużego psa, a kilka minut później, kiedy opuszczali miasto, psa tam już nie było.

Pan Partridge natychmiast skojarzył sprawę tego martwego psa ze swoim zaginionym zwierzęciem, którego, de facto, nikt więcej nie widział!

Kolejną dziwną anomalią jest to, że kiedy zastępca szeryfa, badający doniesienia dwóch par, był w fabryce dynamitu, jego policyjne radio doznało zakłóceń. Powiedział, że były one głośne i brzmiały raczej jak szybko odtwarzane nagranie lub taśma. Były tak głośne, że musiał wyłączyć radio.

Od tego momentu aż do listopada 1967 roku zgłaszano wiele kolejnych pojawień się "Mothmana". Raz Mothman został opisany jako coś, co wyrosło powoli z ziemi, było "dużym, szarym stworzeniem, większym niż człowiek" i nie miało głowy! MIAŁO dwa duże, żarzące się, czerwone kółka na szczycie tułowia.

Zgodnie z tym, co napisał John Keel, przynajmniej setka ludzi widziała to stworzenie. Keel zebrał relacje przywołujące następujący ogólny opis: stwór miał mniej więcej od pięciu do siedmiu stóp wzrostu, był szerszy niż człowiek, chodził w niezdarny sposób szurając po ziemi podobnymi do ludzkich nogami. Wydawał piskliwy dźwięk, a jego oczy osadzone były blisko góry jego ramion. Miał skrzydła podobne jak u nietoperza, które jednak nie łopotały podczas lotu. Po oderwaniu się od ziemi wznosił się "prosto w górę, jak helikopter". Miał skórę szarego lub brązowego koloru, a dwóch świadków powiedziało, że słyszeli mechaniczne brzęczenie, kiedy przelatywał nad nimi.

Po 1967 roku "Mothman" przestał się pojawiać.

Prawie każdy, kto badał sprawę Mothmana, zgadzał się, że NIE była to mistyfikacja. Oczywiście jeden "ekspert" oświadczył, że musiał to być żuraw kanadyjski. Tym niemniej istnieje ogromna ilość zenań na temat pojawiania sie stwora, zebrana od osób uważanych przez policję i ludzi prowadzących śledztwo za bardzo wiarygodne.

Co ciekawe, w 1961 roku (znowu we Wschodniej Virginii) pewna kobieta zauważyła podobnego stwora i powiedziała Johnemu Keelowi: "Był sporo większy od człowieka. Duża, szara postać. Stał na środku drogi. Następnie rozwinął parę skrzydeł, któe w zasadzie wypełniły całą drogę. Wyglądał prawie jak mały samolot. Potem wystartował prosto w górę... znikając z oczu w przeciągu kilku sekund".

Wygląda na to, że raz pojawił się też w Kent, w Anglii, w 1963 roku. Czworo młodych ludzi widziała "gwiazdę" przelatującą przez nocne niebo i znikającą za drzewami niedaleko od nich. Byli przerażeni i zaczęli uciekać, zatrzymali się jednak chwilę poźniej, by przyjrzeć się złotemu, owalnemu światłu unoszącemu się kilka stóp nad polem w odległości około 80 jardów od nich. To coś następnie zniknęło w zalesionym obszarze. Nagle świadkowie ujrzeli ciemną postać człapiącą w ich kierunku z drugiego końca pola. Była czarna, wielkości człowieka, nie miała głowy i miała skrzydła jak nietoperz! W tym momencie spanikowali i uciekli!

Podobne UFO było widziane przez innych ludzi podczas natępnych kilku nocy. 23 listopada dwóch mężczyzn, którzy przybyli, by prowadzić dochodznie, znalazło "rozległy obszar przygniecionych do ziemi paproci". Mężczyźni ci twierdzili również, że widzieli trzy ogromne odciski stóp, długości dwóch stóp i szerokich na dziewięć cali, odciśniętych głęboko w glebie.

Czy "latające humanoidalne stworzenie" jest czymś co zaczęło się pojawiać dopiero od czasu "szału na UFO", który rozpoczął się w 1947 roku wraz z "latającymi spodkami" Kennetha Arnolda? Nie. Wygląda na to, że "ludzko wyglądające" latające istoty ukazują się od czasu do czasu.

"Uskrzydlona ludzka postać" była widziana nad Brooklynem w Nowym Jorku 18 września 1877 roku i opisano to w New York Sun. Co ciekawe, mniej więcej pokrywa się to czasowo z niektórymi doniesieniami ż Anglii na temat "Spring-Heel Jack'a".

12 września 1880 roku miało miejsce doniesienie o "Człowieku ze skrzydłami nietoperza i udoskonalonymi żabimi nogami... conajmniej tysiąc stóp nad ziemią... lecącego w kierunku wybrzeża New Jersey... [mającego] okrutny i stanowczy wyraz twarzy". Otóż nie mam pojęcia, jak można było osądzić wyraz twarzy, ale może po prostu oznaczało to, że był on "przerażający" z punktu widzenia świadka i była to subiektywna interpretacja tego strachu.

W. K. Arseniew, rosyjski pisarz, złożył następujące sprawozdanie na temat zajścia, które miało miejsce 11 lipca 1908 roku w górach Sichote Aliń, niedaleko Władywostoku:

Deszcz ustał, temperatura powietrza pozostała niska, a nad wodą pojawiła się mgła. To wtedy zobaczyłem na ścieżce ślad bardzo podobny do ludzkiego odcisku stopy. Mój pies, Alfa, zjeżył się, warknął, a następnie coś przebiegło szybko w pobliżu pomiędzy krzakami. Nie oddaliło się jednak.

Arseniew rzucił kamieniem "w stronę nieznanego zwierzęcia... stało się coś całkiem niespodziewanego. Usłyszał łopotanie skrzydeł. Coś dużego i ciemnego wynurzyło się z mgły i przeleciało nad rzeką. Chwilę później zniknęło w gęstej mgle".

Arseniew opowiedział później pewnym tubylcom o tym, czego doświadczył, a oni podzielili się z nim historią o "człowieku, który potrafił latać. Myśliwi często widywali jego ślady, ślady, które pojawiały się nagle i nagle znikały, czego jedynym wytłumaczeniem mogło być, że 'człowiek' wylądował na ziemi, a potem uniósł się ponownie w powietrze".

W 1952 roku w Camp Okubo, Kyoto, w Japonii, szeregowiec amerykańskich sił powietrznych, Sinclair Taylor, pełniący wartę, powiedział, że usłyszał głośny łopoczący odgłos. Kiedy spojrzał w górę, zobaczył w świetle księżyca ogromnego "ptaka". Kiedy to coś zbliżyło się do niego, przeraził się i załadował do swojej broni magazynek z amunicją. "Ptak" zatrzymał się w locie i wisiał w pobliżu w powietrzu, gapiąc się na szeregowca Taylora. Taylor powiedział:

To coś, co zaczęło teraz ponownie się obniżać, miało ciało człowieka. Mierzyło grubo ponad siedem stóp od stóp do głowy, a rozpiętość skrzydeł była prawie równa jego wysokości. Zacząłem strzelać i opróżniłem magazynek, tam gdzie to coś uderzyło w ziemię. Ale kiedy spojrzałem... by sprawdzić, czy kule trafiły do celu, nic tam nie było.

Kiedy na miejsce przybył sierżant, by sprawdzić, co to za strzały, i usłyszał całą historię, powiedział Taylorowi, że mu wierzy - ponieważ rok wcześniej inny wartownik widział to samo!

W sierpniu 1969 roku, w Wietnamie, w pobliżu Da Nang, żołnierz Earl Morrison z Pierwszej Dywizji Marine i innymi dwoma wartownikami rozmawiali siedząc na dachu bunkru, kiedy zauważyli na niebie coś, co się do nich zbliżało. Morrison powiedział:

Widzieliśmy coś wyglądającego jak skrzydła, jakby skrzydła nietoperza, tylko że były gigantyczne w porównaniu do normalnego nietoperza. Kiedy to coś zbliżyło się na tyle, że mogliśmy zobaczyć, co to jest, wyglądało jak kobieta. Naga kobieta. Była czarna. Jej skóra była czarna, jej ciało było czarne. Ale połyskiwało. Żarzyło się w nocnym świetle jakby zielonkawym odcieniem.

Żołnierze obserwowali tę istotę przelatującą po niebie. W którymś momencie znajdowała się tuż nad ich głowami, jedyne sześć lub siedem stóp powyżej. Poruszała się bezszelestnie, nie łopocząc skrzydłami. Morrison powiedział, że raz zasłoniła księżyc, ale pomimo że zrobiło się ciemniej, wciąż ją widzieli, ponieważ jasno połyskiwała. Dopiero gdy zaczęła odlatywać, mężczyźni byli w stanie usłyszeć odgłos łopotania.

Morrison uważał, że pokrycie jej skóry wyglądało raczej jak futro niż jak pióra. Powiedział: "Skóra na jej skrzydłach wyglądała jakby była uformowana na jej rękach". Zaznaczył również, że ruch jej ramion sugerował brak w nich kości!

Wybrałam tutaj tylko te powyższe relacje, jako że przestawiają one to, o co w szczególności pytaliśmy Kasjopean. Jest tak dużo innych, tak dużo różnych typów stworów, widzianych lub spotkanych na różnorodne sposoby przez lata, że pozostaje tylko siąść i przyglądać się naszemu światu z totalną zgrozą!

Tak, takie rzeczy mogą być przerażające - szczególnie dla tych, którzy nie są otwarci na anomalną naturę naszej rzeczywitości - ale z odpowiedniej perspektywy można dostrzec, że rzeczywiście świat JEST tego pełen...

Ale przechodząc do sesji, w której pytaliśmy o te rzeczy (i nie zamierzam opisywać sprawy Czupakabry, jako że istnieje wiele stron w sieci, gdzie można przeczytać sążniste, szczegółowe relacje, które są aktualne), zobaczmy, co Kasjopeanie mają do powiedzenia o takich sensacjach.

09-06-95
P: (L) Przeczytałam w jakiejś książce o potworze zwanym "Bestia z Gevaudan", który po raz pierwszy ukazał się w 1764 roku i przypuszczalnie zniknął w 1767 roku. Kim lub czym była ta bestia?
O: "Międzywymiarowy spadochroniarz" z innego wymiaru.
P: (L) Macie na myśli, że to wpadło do naszego wymiaru z innego poprzez międzywymiarowe okno?
O: Tak.
P: (L) Cóż, to wyjaśniałoby wiele rzeczy na jego temat. A jeśli chodzi o istotę znaną jako "Spring-Heel Jack", która terroryzowała Anglię w ubiegłym wieku?
O: To samo.
P: (L) A co z Mothmanem we Wschodniej Virginii?
O: To samo.
P: (L) Zatem okna do innych wymiarów są wyjaśnieniem dla całej masy dziwnych rzeczy?
O: Tak.
03-12-96
P: (L) Było ostatnimi czasy sporo rozmów na temat sprawy tego El Chupacabras...
O: Jest to tym, czym jest.
P: (L) Nazwa oznacza 'wysysacz kóz', jak rozumiem. Skąd się wzięła?
O: Przejrzyj transkrypty pod kątem "międzywymiarowych spadochroniarzy".
P: (L) Jeśli to międzywymiarowy spadochroniarz, to czy pochodzi on z innej gęstości, czy poprzecznego wymiaru?
O: Bliżej drugiego.
P: (L) Okay, więc to jest tak, że mamy poziome wymiary i pionowe gęstości. Co pozwoliło mu wejść w naszą rzeczywistość?
O: To jest złożone, ale najlepiej opisać to jako "wybuchy fali EM wzdłuż wahań granicy częstotliwości".
P: (L) Czy istnieje jakiś sposób na pochwycenie lub powstrzymanie tego stworzenia?
O: Nie rozumiesz jeszcze w pełni całej "mechaniki" zjawiska międzywymiarowych spadochroniarzy. Fizyczność jest całkowicie przejściowa i częściowo zależna od różnorodności świadomości, jak również od oczekiwań świadków.
P: (L) Czy energia strachu świadka umożliwia tej istocie dalsze istnienie? Czy żywi się ona ekscytacją i strachem? I czy to pozwala jej się manifestować?
O: Blisko, ale trochę nie tak. To jest na odwrót, i przedtem musi być podzielone przez dwa.
P: (L) Co przez to rozumiecie?
O: To jest raczej obustronne, niż jednostronne. Pamiętaj też, że wpadanie w okna reprezentuje poprzeczne pobudzanie się rzeczywistości, jednakowo reprezentowanych z każdego takiego "wymiaru". Innymi słowy, ponieważ międzywymiarowa zasłona została "zerwana", połowa jednego i połowa drugiego wnosi wkład do całej rzeczywistości.
P: (L) Czy to oznacza, że również coś z naszej rzeczywistości straszy coś innego w tej innej rzeczywistości?
O: Nie, to zupełnie nie "działa" w ten sposób.
P: (L) Czy istnieje możliwość, że ta istota przeniesie swoją uwagę ze zwierząt na ludzi?
O: Tak samo jak ostatnia odpowiedź. I przejrzyj jeszcze wcześniejszą odpowiedź! Przede wszystkim, mamy tu ogromne zamieszanie ze względu na niepoprawne interpretacje ostatniego omawianego tematu. Wymiary nie są gęstościami!!!! Wymiary są bezpośrednim skutkiem uniwersalnej świadomości, jak przejawia się ona w wyobrażeniowej części myśli. Gęstość oznacza poziom rozwoju, mierzony pod kątem bliskości z jednością Cyklu Jednego. Zatem oczywiście "Czupakabra" jest przejawem ludzkiej świadomości, a istoty ludzkie są przejawem świadomości Czupakabry. Łapiesz? Teraz coś, co cię zaszokuje: Nie istnielibyście gdyby ktoś was nie "wyśnił". Jesteście dosłownie "wytworami" czyjejś wyobraźni i niczym więcej!!!
P: (L) Macie na myśli, że Bóg śni i powołuje nas tym do istnienia?
O: Pamiętajcie, "Bóg" jest w rzeczywistości całym istnieniem w stworzeniu, innymi słowy - całą świadomością. Jest tak, ponieważ całe istnienie w stworzeniu jest świadomością i vice versa.

Z punktu widzenia wspomnianych "wybuchów fali EM wzdłuż wahań granicy częstotliwości", warto byśmy zapamiętali, co Kasjopeanie powiedzieli o "Podróżach w Czasie".

Po pierwsze, musimy dokładniej wyjaśnić "podróż" w czasie, ponieważ te dwa pojęcia są blisko spokrewnione. Pierwszym krokiem jest sztuczne wyindukowanie pola elektromagnetycznego. To otwiera drzwi pomiędzy wymiarami rzeczywistości.

To z pewnością wyjaśniałoby "anomalie elektroniczne", których doświadczył pan Partridge i zastępca szeryfa w historii z Mothmanem. Niestety, w innych wypadkach nikt nie posiadał technologii, by ustalić, czy takie elektroniczne usterki miały miejsce przy okazji pojawiania się "potworów". Przy okazji następnych takich przypadków i dochodzeń warto byłoby i to pytanie sobie postawić.

Otwieranie drzwi między wymiarami jest najwyraźniej bardzo zdradliwe. Prace Charles'a Fort'a, silnie wpłynęły na Johna Keela, jednego z najbardziej poczytnych, wpływowych i kontrowersyjnych pisarzy zajmujących się zagadkowymi wydarzeniami. Chociaż obszernie opisywał zagadnienie UFO i pokrewne zjawiska, idee Keela na ich temat więcej mają wspólnego z "okultyzmem" niż są dokładnym, szczegółowym wyjaśnieniem. Używa on określenia "Pozaziemianie" do opisywania "obcych", a to jest naprawdę badziej zgodne z tym, co mówią Kasjopeanie, niż większość innych objaśnień.

Według Johna Keela długa historia ludzkich interakcji z takimi anomaliami dowodzi istnienia w dawnych czasach "bogów". Dla Keela "Men In Black" [Człowiek w czerni], potwory, UFO, a nawet Mothman są po prostu współczesnymi wersjami "diabłow i demonów" przeszłości. I może on być bliski prawdy. Dodałabym do tej idei jedynie to, że musimy przebrnąć przez "ponadnaturalne" skojarzenie idące za określeniami "diabły i demony". Następujący dialog lepiej to rozjaśmi:

03-12-94
P: (L) Otrzymałam od przyjaciela artykuł o eksperymentach wykonywanych przez kolesia o nazwisku Persinger, który próbował podrobić doświadczenie "porwania" poprzez wystawianie ludzi na dzialanie pola EM w komorze desensorycznej. Prosiłabym o komentarze odnośnie tego i drugie...
O: Nonsens, niektórzy mają zamknięty umysł przepojony strachem.
P: (L) Niepokoi mnie to, że jeżeli robi on to innym ludziom, a my rozmawialiśmy o dziurach wdmuchujących energię elektromagnetyczną w granice wymiarów, to eksperymentowanie może być szkodliwe dla osób poddanych tym eksperymentom; czy to możliwe?
O: Tak.
P: (L) Czym może skutkować poddawanie kogoś działaniu tych pól elektromagnetycznych?
O: Wygaśnięcie ciała.
P: (L) Innymi słowy, może ich to zabić?
O: Tak.
P: (L) Czy może to również otworzyć drzwi pomiędzy wymiarami i pozwolić wejść innym rzeczom?
O: Tak.
P: (L) Czy poprzez tę metodę mogą oni zostać poddani opętaniu przez ducha lub demona?
O: Tak.
P: (L) Czy poprzez tę metodę mogą oni również zostać poddani dalszemu programowaniu przez obcych? Innymi słowy, czy Persinger, w swojej ignorancji, mógł "pomagać wrogowi w dokonaniu przestępstwa?"
O: Tak. Zawsze miej otwarty umysł.

Ale my chcemy lepiej zrozumieć tego rodzaju zjawiska i było wiele sytuacji, kiedy pytaliśmy Kasjopean o różnice pomiędzy gęstościami a wymiarami i jaki mogą mieć ze sobą związek, oraz o to, jak inne wymiary mogą współoddziaływać z naszym.

05-12-94
P: (L) Chciałabym wiedzieć, jaka jest definicja zasłony wymiarowej, i czy opisalibyście ją nam?
O: Samowytłumaczalna. Pomyślcie.
P: (L) Czy wymiarowe zasłony mogą znajdować się pomiędzy wymiarami na tym samym poziomie gęstości?
O: Tak.
P: (L) Czy zasłony wymiarowe są również czymś, co występuje pomiędzy poziomami gęstości?
O: Tak.
P: (L) Zatem zasłona wymiarowa jest punktem, w którym zachodzi pewien rodzaj zmiany... co powoduje tę zmianę?
O: Natura.
P: (L) Z tego konretnego punktu widzenia - jej inżynierii - co określa tę zmianę?
O: Doświadczenie.
P: (L) Czy jest to w jakiś sposób powiązane z fizyką atomową czy kwantową, albo z poruszaniem się atomów?
O: Tak.
P: (L) Okay. Atom jest w 3-ciej gęstości. Co różni go od atomu z 4-tej gęstości?
O: Rzeczywistość.
P: (L) Co różni jedną rzeczywistość od drugiej?
O: Założenia.
P: (L) Okay, to, co zakładasz lub czego się spodziewasz, jest tym, jak postrzegasz ten atom, w zależności od tego, w jakiej rzeczywistości się znajdujesz, czy to poprawne?
O: Blisko.
P: (L) Co określa twoje założenia?
O: Doświadczenie. Wszystko, co istnieje, jest po prostu lekcją.
P: (L) Dobrze, kiedy już więc przerobimy pewne lekcje, poprzez doświadczenie czegoś, zmieniają się nasze założenia?
O: Tak.
P: (L) Okay, czy ta fala, podążająca w naszym kierunku, da nam doświadczenie, które zmieni nasze założenia?
O: Paragraf 22: W połowie to to, że musicie zmienić swoje założenia, żeby doświadczyć fali w pozytywny sposób.
P: (L) A z czego ostatecznie składa się ta fala w kategoriach absolutnych?
O: Granica rzeczywistości.
P: (L) Czy ta granica rzeczywistości istnieje jako punkt graniczny pomiędzy jedną i drugą rzeczywistością?
O: Tak.
P: (L) Czy ta granica rzeczywistości istnieje jako wymiarowa zasłona?
O: Tak.
P: (L) Zatem Ziemia przejdzie przez zasłone wymiarów?
O: Lub jakaś Ziemia. Wszystko jest po prostu lekcją i niczym, powtrzamy, niczym więcej.
P: (L) Cóż, Moje doświadczenie odnośnie lekcji jest takie, że są one zazwyczaj bolesne. Czy to doświadczenie przekraczania granicy rzeczywistości czy tez łączenia się będzie tym, co my (lub ja) w 3-ciej gęstości postrzegałabym jako bolesne?
A: Poczekaj i przekonaj się.

Cóż, uwaga "musicie zmienić swoje założenia, żeby doświadczyć fali w pozytywny sposób" na pewno nie wróży nic dobrego tym, którzy mają zamknięte umysły na anomalie! Powróćmy jednak do idei tych "wybuchów EM" będącymi środkiem, za pomocą którego otwierane są "przejścia" pomiędzy wymiarami. Wydaje się, że może to wystąpić naturalnie, i często występuje. Następujący fragment, chociaż nie jest typowy dla "anomalii", jakie omawiamy, porusza tę kwestię. Może on również podpowiedzieć, dlaczego anomalie są widziane lub doświadzane razem z geomagnetycznymi zakłóceniami, a nawet z "katastrofalną" aktywnością, nie zapominając o elektornicznych "usterkach".

(Pamiętajcie oczywiście, że mieszkam na Florydzie i karaluchy są po prostu częścią życia. Normalnie nie mam ich w domu, ale zaczęłam zauważać kilka lat temu, że zaraz przed niezwykłymi geologicznie lub pogodowo zjawiskami zaczynają wchodzić do domu, pod drzwiami i innymi sposobami. Jak tylko były wewnątrz, mój zaporowy rozpylacz "sekretnego przepisu" gwarantował prawie natychmiastową ich śmierć, widzieliśmy, jak leżą na grzbietach po całym domu, podrygując słabo nóżkami w powietrzu.)

22-04-95
P: (L) Dlaczego mniej więcej w ostatnim tygodniu karaluchy tak oszalały? Były naprawdę oburzające.
O: Elektromagnetyzm.
P: (L) Co jest źródłem tego Elektromagnetyzmu?
O: Zakłócenie pola EM.
P: (T) Co zakłóciło to pole?
O: Sejsmiczne.
P: (L) Cóż, myślę, że coś ma się wydarzyć, ponieważ za każdym razem, kiedy widziałam jak karaluchy zachowują się w ten sposób, coś się wydarzało. Trzęsienia ziemi, wulkany, burze, huragany, katastrofy lotnicze itd. Jaki jest w tej chwili rozmiar i lokacja tego zakłocenia EM?
O: Ciągle się przesuwa. Okrążając Ziemię 6500 obr/min
P: (L) Na minutę?
O: Tak.
P: (LM) Czy to jest podziemne czy atmosferyczne?
O: Obydwa.
P: (L) Czy to jest zjawisko naturalne, czy też jest generowane z innych wymiarów?
O: Naturalne.
P: (L) Czy pochodzi to z jakiejś aktywności wewnątrz samej planety, czy z reakcji planety na fale kosmiczne?
O: W środku i wokół.
P: (J) Czy jest to normalne zjawisko?
O: Nie.
P: (J) Czy miało ono miejsce wcześniej?
O: Tak. Cztery miesiące temu. Przypomnij sobie.
P: (T) Cóż, 4 miesiące temu miało miejsce trzęsienie ziemi w Japoni. Czy zarysuje się to w postaci jakichś zmian Ziemi?
O: Tak.
P: (T) Trwa to już jakiś czas. (L) Myślę, że około 10 dni. (T) Jaki jest ogólny okres czasu, w którym rozstrzygnie się to samo z siebie?
O: Otwarte.
P: (T) Czy skupi się to na domu Laury? [Śmiech]
O: Otwarte. Ale jeśli tak, to sugerujemy "wakacje".

A teraz - uwaga, że było to "Naturalne EM", ale nie "Normalne", powinna nas przystopować. Następnie stwierdzono, że było to "sejsmiczne", ale pochodzenie aktywności sejsmicznej nie zostało sprecyzowane. Sugeruje to prawdopodobnie "zakłócenie" w naturalnym polu EM spowodowane, być może, czymś podobnym do powyżej opisanych "wybuchów fali EM wzdłuż wahań granicy częstotliwości", czyli "Podróż w Czasie".

Wracając do idei, że Podróże w Czasie są realizowane w sposób, który jest podobny do przechodzenia pomiędzy gęstościam i że "UFO-a" są często zauważane w połączeniu z "potworami" lub wyżej opisanymi "międzywymiarowymi spadochroniarzami", możemy zastanawiać się nad pewną aktywnością zachodzącą tutaj, na Ziemi, i jak te zjawiska mogą być kluczem do "zmiany" w rzeczywistości. Innymi słowy, jeżeli wymiarowe lub gęstościowe zasłony są "otwarte" z jednego powodu, czy oznacza to, że istnieje możliwość uaktywnienia tych "spadochroniarzy" jako efekt uboczny tej aktywności? A jeśli tak jest, to czy możemy szukać tych anomalii jako wskazówek, że coś innego dzieje się w tym samym miejscu i czasie?

Poniższy fragment zawiera zawiera kilka wskazówek odnośnie tej idei:

01-21-95
P: (L) Okay, w tym dokumencie KRLL zawarte było stwierdzenie, że Szaraki i inni obcy "używają substancji gruczołowych wyekstrahowanych podczas badań fizycznych nad ludźmi" czy też czegoś, co często nazywane jest badaniami ginekologicznymi i nasieniową ekstrakcją, "żeby się naćpać alb pożywić". Sugeruje się, że niektórzy obcy są uzależnieni od tych substancji i to dlatego istnieje taka niesamowita ilość, lub przynajmniej na to wygląda, porwań i dojenia jajeczek i nasienia oraz wydzielin pochodzących z aktywności seksualnej. Czy ta idea jest poprawną oceną sytuacji?
O: Nie.
P: (L) Czy używają oni w ogóle substancji gruczołowych?
O: Tak.
P: (L) Do czego używają substancji gruczołowych?
O: Lekarstwa dla nich. Pomaga im to radzić sobie z 3. gęstością.
P: (T) [Mówicie, że to] jest tym, czego używają, żeby pomóc sobie pozostać w 3-ciej gęstości?
O: Blisko.
P: (L) Czy to pomaga im manifestować się w bardziej trwały fizyczny sposób?
O: Tak.
P: (L) Innymi więc słowy, wyciągają z ludzi substancje gruczołowe i to jest powodem tych działań związanych z seksem. Nie ma to nic wspólnego z "ratowaniem ludzkości", jak sugerowali pewni "doświadczeni", szukający obrony dla swoich porywaczy. Słyszałam również, że kobieta uprawiająca seks z obcymi mówi, że przekracza to ludzkie doznania, że jest to najlepsza rzecz od czasu wynalezienia koła, krojonego chleba czy czegokolwiek w tym rodzaju. Czy obcy używają również energi seksualnej wydatkowanej przez ludzi do utrzymania swojego stanu w trzech wymiarach?
O: Nie. To żywi ich w czwartej gęstości, jak już wam wcześniej powiedzieliśmy.
P: (L) Tak. Okay. Jak "długo" - i wstawiam "długo" w cudzysłów, ponieważ wiem, że mówicie, iż nie ma czasu, ale jak długo, według naszego sposobu mierzenia - Szaraki współoddziaływały z naszą rasą? Szaraki, nie Jaszczurki, Szaraki, stworzone cybergenetyczne próbniki?
O: Podróżnicy w czasie, zatem, "Czas jest w toku".
P: (L) Okay, ostatnio czytałam kilka książek, które dostałam od Jana, Knight in Shining Armor [Rycerz w Lśniącej Zbroi] i Replay [Powtórna rozgrywka]. Obydwie te książki opisują podróżowanie w czasie... [i obie to WSPANIAŁE lektury!]
O: Nie, nie skończyliśmy odpowiadać. Czy rozumiecie powagę ostatniej odpowiedzi?
P: (L) Oni są podróżnikami w czasie, mogą poruszać się w czasie do przodu i do tyłu, mogą igrać z naszym umysłem... (T) Mogą ustawić przeszłość, żeby stworzyć przyszłość, jaką chcą. (D) Mogą aranżować rzeczy tak, żeby wytworzyć energię, której potrzebują... (L) Mogą również sprawiać, że sprawy wyglądają dobrze, sprawiać, by czuli się dobrze, sprawiać, żeby wyglądali na dobrych, mogą sprawić, że jednej minuty masz jakiś pomysł, a w następnej stworzą jakąś sytuację, która potwierdzi ci ten pomysł...
O: Kiedy zapytałaś: jak długo? - jest to oczywiście nieograniczone, czyż nie?
P: (L) To niedobrze. Gdyby mieli przemieścić się wstecz w czasoprzestrzeni i zmienić jakieś wydarzenie w naszej przeszłości, czy ta zmiana w przeszłości zmieniłaby również natychmiastowo naszą teraźniejszość?
O: Zmieniała ciągle i bez przerwyraz.
P: (D) Więc robią to raz po raz?
O: Nie jesteście jeszcze po prostu świadomi i nie macie pojęcia o konsekwencjach!!!

Cóż, zaczynamy łapać, mieć pojęcie o tych konsekwencjach! Ale próbujemy znaleźć jakieś rozwiązanie dotyczące tych "międzywymiarowych istot" przychodzących do i wychodzących z naszej rzeczywistości. Po prostu na ile są one PRAWDZIWE? Poniższy fragment opowiada o tym w bardziej praktyczny sposób. Byliśmy na kolejnym spotkaniu MUFON'u, gdzie wedyjski astrolog wygłosił przemówienie na temat starożytnych Hindusów i literatury wedyjskiej, mówił o UFO i o obcych. Jego zdaniem byli oni po prostu przejawem "aktywacji" doświadczenia Kundalini dla całej planety, byli zatem tylko symbolami bez żadnej szczególnej własnej rzeczywistości. Innymi słowy, działania człowieka skierowane w stronę "wznoszenia świadomości" powodowały manifestowanie się UFO i obcych, będące mniej lub bardziej "wymysłem naszej wyobraźni". W szczególności mówił on, że "Istoty Jaszczurze" reprezentowały tę Wężową energię wznoszenia wiedzy i świadomości. Bezpośrednie pytanie na temat tego zagadnienia znajduje się w dalszej części, załączyłam bowiem większość sesji z racji jej związku z niniejszym tematem:

08-12-95
P: (L) Moje pierwsze pytanie to: Co jest źródłem Wed? Hinduski system filozofii?
O: Jest więcej niż jedno źródło. Powstało jako wynik medytacji.
P: (L) A jacy ludzie byli odpowiedzialni za tę informację?
O: Kaukascy.
P: (L) W jakim okresie otrzymano Wedy?
O: Różne kawałki informacji, które zostały później poukładane w pakiety i nazwane tak, jak się nazywają.
P: (L) Z której rzeczywistości pochodzi ta wymedytowana informacja?
O: Rzeczywistości podświadomego umysłu.
P: (L) Czy któraś z wedyjskich informacji została dana człowiekowi przez istoty pozaziemskie?
O: Nie tak, jak byście to określili.
P: (L) Od jakiego rodzaju istot lub z jakiego poziomu gęstości wyszła ta informacja? O: Trzeciej.
P: (L) Więc jest to trzeciogęstościowa interpretacja rzeczywistości. W jakim procencie informacje podane w Wedach są trafne? Ogólnie?
O: Trafne na jakim poziomie? Jest to wyjątkowo trudne pytanie, jako że dokładność w ustalaniu takich rzeczy, jak postrzeganie wszechświata i przeżywanie swojego życia, jest całkowicie otwarta na interpretację, ponieważ każdy może zadecydować o trafności porzez odniesienie się do równoległego wszechświata, który odpowiada danej informacji. I jak to oświadczyliśmy w przeszłości, możliwe jest tworzenie równoległych wszechświatów poprzez energię myśli, a kiedy są stworzone naturalnie, w naturalny sposób odpowiadają nadanej im interpretacji.
P: (L) Czy można osiągnąc jakąś korzyść z używania mantr?
O: Szczególnie kiedy umysł mówi, że można. Pamiętajcie, przeważnie cała moc potrzebna do zmiany rzeczywistości i fizyczności zawarta jest w centrum przekonań umysłu. Jest to coś, co zrozumiecie dokładniej, kiedy osiągniecie rzeczywistość 4-tej gęstości, gdzie fizyczność nie jest już więzieniem, ale waszym domem, który możecie zmieniać, jak sobie tego życzycie. W waszym obecnym stanie błędnie interpretujecie przekonanie, że rzeczywistość jest skończona, i w tym tkwi wasz problem ze skończoną fizyczną egzystencją.
P: (L) Wystarczająco blisko. Czy to prawda, że recytowanie mantr może wpłynąć na uwalnianie ducha lub egzorcyzm?
O: Jeśli sobie życzycie.
P: (L) W ostatnim tygodniu wskazano, w kwestii uwalniania ducha i egzorcyzmu, że jeśli wykonywane jest to poprawnie, przez odpowiednią osobę, to nie ma żadnych efektów ubocznych ani możliwości zaszkodzenia osobom i miejscom, których to dotyczy. Co rozumie się przez "wykonywane poprawnie"? Jaka jest poprawna forma czy tryb egzorcyzmu?
O: Poprawny sposób obejmuje szczerość oraz zrozumienie, że posiada się pełne zaufanie i świadomość prowadzonych działań. Innymi słowy, kiedy ktoś dokonuje czynności, co do której zapewnia, że wywrze ona pożądany skutek, i nie ma zaufania do własnych działań, czyli w istocie do stworzenie pożądanego wyniku, to wysiłek legnie w gruzach z powodu owego braku zaufania. Natomiast kiedy ktoś ma całkowite zaufanie i wielowymiarowe zrozumienie, jego działania są istotnie prawdziwe i użyteczne, jak zalecono, i jest to prawidłowy sposób ich przeprowadzania.
P: (L) Czyż zaufanie nie jest trudnym do nabycie towarem?
O: Nic podobnego. Kiedy znalazłaś coś prawdziwego, otrzymasz potwierdzenie, które koncentruje twoje zaufanie.
P: (L) Nieco wcześniej dziś, podczas rozmowy, ów facet, Ram, wedyjski astrolog, zasugerował, że wedyjska idea na temat tego, czym i kim są Jaszczurze Istoty, jest poprawna, i że jest to aktywacja w nas zasady seksualności, kundalini. Dowolny rodzaj działalności UFO lub obcych jest po prostu odbiciem tego, co jest w środku każdego z nas. Czy jest to prawidłowa ocena?
O: Część odpowiedzi na to pytanie, jeśli cofniecie się do wcześniejszych odpowiedzi, jest podobnej natury. Ale prawdę mówiąc, najlepszym sposobem, by najbardziej adekwatnie odpowiedzieć na te pytania, jest zapytanie samej siebie, w co wierzysz, oparte na wiedzy, którą zgromadziliście i została wam dana.
P: (L) Cóż, zastanawiam się czasami, czy nie są oni częścią nas samych w równoległym wszechświecie i wynurzają się w naszym świecie i współoddziałują z nami w negatywny sposób. I że opowieści o interakcjach między ludźmi i obcymi są w rzeczywistości opowieściami o wykonywanych przez człowieka mechanicznych operacjach, kierowanych przez negatywne aspekty jego własnej istoty w innym wymiarze lub gęstości. Czy nie byłaby to wyraźna mozliwość?
O: Nie w tym sensie, który masz na myśli. Pamiętaj, zawsze mądrze jest ponownie zastanowić się nad wszystkimi zgromadzonymi wcześniej informacjami, kiedy tylko jakiekolwiek nowe idee pojawiają się przed wami. Jest to prawdziwe nie tylko dla tego szczególnego przykładu, ale i dla wszystkich innych. Na przykład - jak często zwyczajne wzorce myślowe, czy rzeczywistości wynurzające się z równoległego wszechświata, pojawiają się na terenach pustynnych i są wyszukiwane przez trzeciogęstościowe istoty do badania w trzeciogęstościowej rzeczywistości? Teraz, jeżeli faktycznie wierzycie, że to może się wydarzyć, i WYDARZYŁO się, trzeba porozmyślać nad znaczeniem takowych i jak jest to powiązane z sugestią, że całe zagadnienie angażuje dużo wyższe poziomy gęstości na planie eterycznym, i, albo, wewnątrzwymiarowe możliwości, które nie mogą być zmierzone w obrębie trzeciej gęstości. Te teorie są z pewnością częścią odpowiedzi, ale zaledwie częścią, i żadna z nich nie przedstawia całej odpowiedzi. I usilnie przestrzegamy was - unikajcie wpadnięcia w pułapkę zbyt silnej wiary w jakiekolwiek wyjaśnienie, które się pojawia, jako że to również jest formą ataku, który może doprowadzić do niszczących skutków.
P: (L) Zatem istnieją realne, materialne, pojazdy obcych, które zostały przejęte lub odzyskane i przebadane przez rząd?
O: Czy masz jakąś wątpliwość co do tego?
P: (L) Cóż, czasami zastanawiam się, czy cała sprawa nie jest sfałszowana przez rząd tylko po to, żebyśmy wszyscy oszaleli!
O: Cóż, jest to interesująca koncepcja, ale możemy cię zapewnić, że w żadnym razie nie jest poprawna.
P: (L) Cóż, jeżeli te statki wynurzają się u nas z czwartej gęstości, jak o niektórych z nich zakładam, to jak pozostają tutaj? Czy stają się całkowicie materialne fizycznie i takie tutaj pozostają?
O: Jeśli uszkodzą się w trzeciej gęstości, zamrażają się w trzeciej gęstości. Bardzo proste.
P: (L) Czy to samo jest prawdziwe w wypadku istot?
O: Dokładnie.
P: (L) Więc w bardzo realnym sensie są one bardzo prawdziwe i fizyczne...
O: W czwartej gęstości również są bardzo prawdziwe i fizyczne. Różnica polega na tym, że w czwartej gęstości fizyczność jest inna od tej z trzeciej gęstości. Ale nie można powiedzieć, że w czwartej gęstości nie ma fizyczności. W celu zupełnego usunięcia wszelkich przywiązań do fizyczności, trzeba osiągnąć szóstą lub wyższą gęstość. Wszystko poniżej tego zawiera pewien aspekt fizyczności lub przywiązania do fizyczności - jak w piątej gęstości, strefie kontemplacji, która jest po prostu recyklingiem tych z pierwszej do czwartej gęstości, na planie eterycznym. Oni są ściągani ponownie w dół i zwróceni do obiegu w jednej z fizycznych rzeczywistości. Każdy poziom gęstości, od jeden do cztery, obejmuje coraz mniej fizyczności, jak wiecie, tym niemniej wciaż istnieje tam fizyczność. Jednakże fizyczność trzeciej gęstości pozostaje stała w trzeciej gęstości. Kiedy istota lub pojazd czy jakiekolwiaek narzędzie, wytworzone lub wymyślone w czwartej gęstości, pojawi się w trzeciej gęstości, może sterować poprzez trzecią gęstość w rzeczywistości czwartej gęstości. Jednakże, jeżeli uszkodzi się, cokolwiek z tego pozostało, zostanie w trzeciej gęstości. Te relacje dotyczące obiektów lub w ogóle struktur fizycznych - niech będzie to istota lub kontrukcja znikająca z trzeciej do czwartej gęstości - w każdym wypadku dotyczą istoty, obiektu lub konstrukcji, które nie są uszkodzone. Są wciąż w pełni sprawne w ich rzeczywistości czwartej gęstości. Po prostu odwiedzają trzecią gęstość posiadającą ograniczoną pojemność, tak jak mierzycie upływ czasu zatem faktycznie - w pewnym momencie usuwają siebie naturalnie do czwartej gęstości. Jednakże, jeżeli nie są sprawne lub są w jakiś sposób uszkodzone lub zmienione, pozostaną w trzeciej gęstości.
P: (L) Zatem, jeżeli ktoś usunie implant, najlepszym sposobem zatrzymania tutaj owego implantu byłoby roztrzaskanie go?
O: Jeżeli ktoś usunie implant, to implant nie działa już tak, jak miał działać zgodnie ze swoim przeznaczeniem.

Zadałam w pewnym momencie poniekąd pokrewne pytanie, dające ciekawy wgląd w wiele relacji o smrodzie "siarki" związanym ze "Złymi" manifestacjami "demonów i czarownic" przeszłości.

07-05-95
P: (L) Dlaczego z ciałami Obcych i innymi pokrewnymi zjawiskami oraz bytami wiąże się smród siarki?
O: Interakcje chemiczne.
P: (L) Tak więc, jeśli obcy umiera w 3-ciej gęstości i pozostaje w 3-ciej gęstości, i rozkłada się w 3-ciej gęstości, to powoduje reakcję chemiczną, która tworzy siarkę lub pokrewny związek chemiczny?
O: Brawo!
P: (L) Czy wynika z tego - jako że taki wyciągam wniosek - że obcy są skonstruowani chemicznie w 4-tej gęstosci?
O: Blisko.

I tu, oczywiście, wracamy do idei, że muszą oni używać czegoś z naszych ludzkich, 3-cio gęstościowych ciał do "stabilizowania" swojej fizyczności, tak by móc odwiedzać 3-cią gęstość czy też w ogóle w celu interakcji z 3-cią gęstością.

 

Powstaje pytanie: czy istnieją jakieś granice tych "wymiarów"? Jak już wcześniej nam powiedziano, gęstości jest siedem, a to ściśle wiąże się z wieloma pradawnymi nauczaniami. W jednym z najbardziej interesujących objaśnień tego tematu, w The Ancient Wisdom [Starożytna Mądrość], Geoffrey Ashe napisał, że jego badania wskazują na

 

magiczny i święty charakter liczby siedem ... jest ona "kluczem do niebezpiecznych sił". Jeżeli bezstronnie rozpatrzymy liczbę siedem, pewne fakty o niej staną się jasne i właśnie to powinno skłonić nas do dalszych badań.

 

Po pierwsze, jeżeli rzeczywiście są takie rzeczy, jak tajemne wskazówki do Starożytnej Mądrości, to może być nią właśnie liczba siedem. Dwie główne dziedziny nauki powstały z systemów magicznych, które w swoich zachodnich wydaniach oparte były na siedmiu. Astronomia powstała z astrologii, chemia z alchemii; a astrologia i alchemia były ze sobą w mistyczny sposób połączone. [podkreślenie moje]

 

Przez ponad dwa tysiące lat astrolodzy zajmowali się nie tylko Słońcem, ale Księżycem i pięcioma prawdziwymi planetami znanymi jako Merkury, Wenus, Mars, Jowisz i Saturn. Ich współcześni spadkobiercy próbowali dodać trzy, odkryte w międzyczasie, planety - Urana, Neptuna i Plutona, ale otrzymane wyniki nie zawsze były przekonujące.

W jakimś istotnym celu zachodnia astrologia zawsze była systemem siódemkowym, opartym na planetach przemieszczających się po dwunastu znakach zodiaku, z liczbą Siedem interpretującą i channelującą Dwanaście.

[Niektórzy mawiają, że starożytni WIEDZIELI, iż istniało więcej planet, ale wybrali siedem z nich - te, które naprawdę się liczyły jako wpływy, i tylko te przedstawili szerszej publiczności].

Zachodnia alchemia znała również siedem metali. Każdy metal przyporządkowany był rządzącej nim planecie.

[To ciągłe odwoływanie się do liczby siedem] jest autentycznym ludzkim nawykiem, pozbawionym jakiejkolwiek jasnej motywacji. ...Częstość występowania siódemki w innych kontekstach dowodzi, że stanęliśmy tu w obliczu głęboko zakorzenionej, zasługującej na uwagę, rzeczywistości mentalnej.

Wciąż układamy harmonogram pracy i czasu wolnego na podstawie siedmiodniowego tygodnia. Jego uparte trwanie nie jest ani logiczne, ani wygodne.]

Większość ludzi żyjących w rytmie siedmiodniowego tygodnia, będącym rodzimym dziedzictwem, dostroiła również swoje uszy do siedmiotonowej skali i w ten sposób przez wieki tworzyła muzykę. U podstaw długości tej skali leży fizyczny fakt. Jeżeli zaczniesz od C, następne C jest oktawę wyżej i ma dwukrotnie wyższą wibrację. Ale siedem stopni po drodze jest wynikiem uwarunkowań. Chińczycy tego nie mają. Ich skala składa się z pięciu nut.

Podobnie jest z optyką. Upieramy się co do widma mającego siedem kolorów: fiolet, indygo, niebieski, zielony, żółty, pomarańczowy, czerwony. Chińczycy liczą je odmiennie. Dla nich istnieje PIĘĆ kolorów tęczy.

Odległa przeszłość wywarła silną presję, która jak dotąd nie została wyjaśniona. Ludzie z Zachodu (lub ich kulturalni przodkowie z najbliższej części Azji) czuli, że muszą mieć siedem metali do oznaczenia planet. Czuli, że muszą mieć siedem planet, bo... właśnie, dlaczego? Liczba ta była żywotna i jak na razie, jest to wszystko, co właściwie możemy powiedzieć. Wczesna irańska astrologia miała dziewięć planet, podobnie jak hinduska, która się z niej wywodzi. Chińczycy, jak w innych wypadkach, zdecydowali się na pięć (poprawna lista bez Słońca i Księżyca).

Lista planet stworzona przez Babilończyków jest dziwaczna, jeżeli porównamy objęte nią ciała - by dać Słońcu i Księżycowi taki sam status jak Merkuremu, Wenus, Marsowi, Jowiszowi i Saturnowi...

Dominacja siedmiu pokonała zatem wszystkich wyjaśniających to zjawisko. Nie poddaje się ona żadnej znanej technice analizy psychologicznej. By rozwiązać tę zagadkę, należałoby może podążyć w jakimś innym kierunku...

W rzeczywistości wygląda na to, że Babilończycy zdecydowali się wybrać siedem planet z powodu wcześniej istniejącej mistyki heptadu. [Ashe, 1977]

Ashe tropi liczbę siedem na całej planecie i jego konkluzje - biorąc pod uwagę wiele wskazówek, podanych przez Kasjopean w związku z tym zagadnieniem - są niezmiernie ważne. Stwierdzenie Kasjopean, że istnieje Siedem i TYLKO siedem poziomów gęstości,, jest wsparte całą masą starożytnej mądrości i - faktycznie - może to jeden z kluczy do Starożytnej Technologii.

Na temat Siedmiu Poziomów Gęstości miała miejsce następująca wymiana:

05-07-95
P: (L) Czy po siódmym poziomie istnieje jakiś następny...
O: Żadnego "po siódmym," sugerujemy "odświeżyć kurs" transkryptów!
P: (L) Cóż, pytaniem, którego nie pozwoliliście mi dokończyć, było, czy istnieje jakaś oktawa, czy to się rozciąga i rozpoczyna całą sprawę na nowo, jak oktawy w pianinie?
O: SPA.
P: (L) Cóż, istnieje ogromna ilość rozreklamowanego materiału na temat oktaw poziomów gęstości wyższych niż siódmy i tak dalej.
O: Wielki cykl, a kto zajmuje się tym "rozreklamowywaniem", o którym mówicie?
P: (L) Cóż, różni ludzie. A mówi się, że istnieje cykl siedmiu i następny cykl znajduje się na wyższym poziomie i jest zwany oktawą, jakodcinki na skali muzycznej.
O: Kim jesteśmy?
P: (L) Kasjopeanami.
O: Tak, zaofiarowaliśmy się towarzyszyć wam w waszym rozwoju, tak? Gdyby istniał ósmy poziom, myślicie, że zaniedbalibyśmy wspomnienia o nim w tej chwili?!? Jest wielu takich, co mówią, a kilku ttakich, co mówią prawdę!
P: (L) Ale dlaczego Siedem? Jakie jest znaczenie liczby siedem?
O: Dlaczego nie? Czy istnieje "znaczenie" czegokolwiek?
P: (L) Tylko znaczenie, jakie temu nadajemy, podejrzewam.
O: A jeśli tak, czym to jest?
P: (T) Cóż, jest to z mojego punktu widzenia interesujące, ponieważ oznacza, że istniała jakaś struktura w sposobie, w jaki rzeczy zostały zorganizowane. Musiał byc powód, że zostały wybrane w ten, a nie inny, sposób.
O: Naprawdę?
P: (T) To się po prostu nie stało samo. Nic nie dzieje się samo!
O: Kto tak mówi?
P: (L) Czy mówicie w zasadzie, że to istnieje w sposób, w jaki istnieje, ponieważ rzeczy po prostu są w ten sposób dowolne?
O: Nie, próbujemy nauczyć was, jak poskładać puzle.
P: (T) Zatem JEST powód, dla którego to jest takie, jakie jest, i to właśnie musimy rozwikłać.
O: I musicie rozwikłać, co to jest powód. Do tej pory duża część waszej nauki oparta jest na założeniu definicji rzeczywistości.
P: (L) A czy wszystkie nasze założenia są całkowicie błędne?
O: Nie wszystkie. Logika jest subiektywna.
P: (L) Czy symboliczna logika, jaka jest używana w matematyce, jest subiektywna?
O: Nie.
P: (L) Ale zawsze proponujecie inne rzeczy używając raczej matematyki niż wnikliwego myślenia. Okay. Cóż, otworzyliśmy tu puszkę z robakami, puszkę Pandory. (T) Robimy to za każdym razem. (J) Robaki to my! [Śmiech]
O: Trwające przedsięwzięcie.

Przepraszam za zmianę tematu, ale to jakby "pasowało" do tematu i teraz zeszliśmy z tematu. Wracając jednak do naszego pytania - czy istnieją jakiekolwiek ograniczenia co do liczby poprzecznych wymiarów - mamy następujący fragment z tekstu Kasjopean:

01-04-97
P: (L) Fizycy rozmawiają o wielowymiarowych wszechświatach. Idea jest taka, że nasza trójwymiarowa przestrzeń i jedno- wymiarowy czas są iluzją płaskich istot, podczas gdy prawdziwy wszechświat ma więcej wymiarów prostopadłych do tych powyższych. Fizycy mają tutaj różne przypuszczenia: 5, 6, 7, 11, 256. Ile wymiarów ma prawdziwy wszechświat?
O: Niepoprawne pojęcie. Powinno być: Ile wszechświatów ma "prawdziwy" wymiar?
P: (L) W porządku. Myśle, że w poprzedniej sesji powiedziano nam, że liczba wszechświatów jest nieprzeliczalna. Czy to poprawne?
O: Nieskończona, może, ale bliżej sedna: zmienna i selektywna.
P: (L) Wyjaśnijcie zmienna i selektywna, prosze?
O: Dla tych, którzy wiedzą, jak, wszechświaty mogą być tworzone na życzenie, w celu o transmodyfikacji zlewania się rzeczywistości.
P: (L) Czym jest stapianie się rzeczywistości?
O: A na co to brzmi?
P: (T) Stapianie się rzeczywistości z jednego wszechświata w drugi? Tworzenie nowej rzeczywistości, która następnie jest stapiana ze starą by stworzyć nowy wszechświat. (L) Może oznacza to, że rzeczywistości różnych ludzi stapiają się, by stworzyć coś w rodzaju "wspólnego wszechświata?" Tak jak idea "sam tworzysz swoją własną rzeczywistość"?
O: Terry Jest bliżej, Laura gra "w obronie".
P: (L) Następne pytanie: Kasjo, Andromedanie i inni mówią o 'gęstościach.' My przypuszczalnie żyjemy w 3 gęstości. Czy ta liczba 3 ma coś wspólnego z 3 wymiarami przestrzeni?
O: Oryginalna definicja bliższa trzeciemu poziomowi doświadczenia, zwiazanemu z materialnym/eterycznym spektrum, ale mieszkańcy Terra Locator zaproponowali wyjaśnienie "Trójwymiarowości" właściwej wpływom na podświadomy umysł pochodzącym z połącznenia pamięci duszy z zapisami Akashy.
P: (L) Cóż, chciałabym również wiedzieć, dlaczego urządzenie techniczne, które przypuszczalnie przenosi kogoś z jednej gęstości do drugiej, przedstawiacie jako 'Międzywymiarowy Remolekularyzator'?
O: Żeby przebudować 3-cią gęstość w 4-tą gęstość fizyczną, w procesie muszą zostać wykorzystane inne wymiary . Pamiętajcie, mówimy o dokładnych kopiach, które są scalane.
P: (L) Ale przed chwilką powiedzieliście, że istnieje pojedyńczy wymiar i wiele wszechświatów, a teraz mówicie o wykorzystaniu innego wymiaru, więc terminologia zaczyna być trochę dezorientująca... (T) To jest jak program wgrywający się na komputer. Niektóre programy wgrywają się wprost. Inne potrzebują stworzyć przestrzeń na twardym dysku, żeby umieścić tam pliki potrzebne do ZAŁADOWANIA programu, nie będące jednak jego częścią, a kiedy zakończy się wgrywanie, wymazuje on wszystkie "instrukcje wgrywania". Dysk twardy wciąż jest dyskiem twardym, ale na chwilę, program użył sektora dysku twardego, i stworzył, powiedzmy, tymczasowy wymiar. (L) Czy to jest to, na co tu patrzymy?
O: Blisko. I pamiętajcie, powiedzieliśmy "prawdziwy" wymiar!
P: (L) Zatem, jest to jak jeden twardy dysk, wiele programów, instrukcje wgrywania dla nowych programów, które następnie są wymazywane, itp. Jeżeli istnieje jeden "prawdziwy wymiar" a w nim nieskończone wszechświaty, to czy istnieje jeden szczególny wszechświat, samodzielny i sam z siebie, w dowolnym czasie, dopóki nie zostanie scalony z innym, albo czy w tym jednym prawdziwym wymiarze istnieją wielokrotne /liczne?/ wszechświaty, tak prawdziwe jak nasz, do których moglibyśmy się udać i być tam obok naszego, że tak powiem?
O: Tak, co do ostatniego.
P: (L) I czy nieskończone ilości "wymiarów" istnieją w każdej gęstości, choćby tylko tymczasowo?
O: Tak. Jeżeli chcesz cofnąć się i zmienić "historię", czy to dla jednostek, czy dla uniwersalnego postrzegania, to żeby to zrobić, musisz najpierw stworzyć alternatywny wszechświat. Wasi czwartogęstościowi "przyjaciele" STS robią tego sporo.
P: (L) Jeżeli stworzycie - ogólnie mówiąc - alternatywny wszechświat, to czy ten poprzedni istnieje nadal, czy też stapia się z nowym?
O: Obydwa.
P: (T) Wszechświat, w którym się znajdujesz: idziesz i mówisz, "myślę, że stworzę nowy Wszechświat". Robisz to i przenosisz się do niego, i zabierasz swój wszechświat ze sobą. To jest stapianie rzeczywistości. Ale kiedy przenosisz się do nowego wszechświata, nie ma cię już w tym pierwotnym, który trwa dalej sam z siebie. Wzorzec starego wszechświata, który wnosisz do nowego, i kiedy stajesz się częścią nowego wszechświata, który właśnie stworzyłeś, nie jesteś już częścią starego, który właśnie opuściłeś. I tak samo zię dzieje tam ze wszytkimi [istotami](L) Czy jest to poprawne?
O: Tak jakby... pamiętajcie, można stworzyć cały zakres rodzajów alternatywnych możliwości.
P: (L) Zatem można by nawet stworzyć nowy wszechświat z nową "przeszłością"?
O: Tak.
P: (L) Zatem tym sposobem oba w rzeczywistości występują i można zmienić całość?
O: Kiedy są scalone, poprzedni nigdy nie istniał.
P: (T) Nie dla osoby tworzącej nowy wszechświat, ale poprzedni będzie trwał dla każdego innego.
O: Blisko.
P: (L) Zatem dla osoby tworzącej nowy wszechświat, poprzedni nigdy nie istniał, ale inne istoty, zadowolone ze starego wszechświata, "idą" wraz z nim, wciąż trwają dalej jak gdyby...
O: Ograniczenia twojego trzeciogęstościowego umysłu ograniczają zakres waszego pojmowania w tej kwestii
P: (L) Jeżeli zdecydujesz, że nie podoba ci się twój obecny wszechświat, i harujesz jak szalony, żeby nauczyć się, jak stworzyć nowy, i zrobisz to, czy wtedy istotnie zapominasz, że to zrobiłeś? I dlaczego to zrobiłeś? I zapominasz poprzedni wszechświat?
O: Jeśli sobie tego życzysz.
P: (L) Zatam możesz albo nie możesz... (T) Idąc dalej za tym, co właśnie powiedziałaś: "nieszczęśliwy wszechświat" jest taki, ponieważ postrzegasz wszechświat, w którym się znajdujesz, jako nieszczęśliwy, a to dlatego że właśnie taka jesteś i jesteś właśnie tu z punktu widzenia uczenia się, i tworząc nowy wszechświat chcesz po prostu zmienić wszechświat wokół siebie, i w rzeczywistości to nie z wszechświatem jest coś nie tak, ale z tobą...
O: Zejście z tematu.
P: (L) Zatem, wszechświat, w którym się znajdujesz, jest tym czym jest, a ty jesteś w nim z pewnej przyczyny... (T) Znajdujesz się w nim, żeby przerabiać lekcje... tak po prostu zmieniać wszechświat, ponieważ nie chce się przerabiać lekcji, które wybrało się sobie do przerobienia... (L) Albo przerobiłes je i w ten sposób MOŻESZ zmienić wszechświat... (T) Kiedy uczysz się, automatycznie posuwasz się do przodu, nie musisz zmieniać wszechświata. Wszechświat zmieni się dla ciebie.
O: Deja vu przynosi wam pozdrowienia od 4-tej gęstości STS.
P: (L) Czy deja vu jest wynikiem pewnego odczucia zmiany wszechświata?
O: Lub... pewnym odczuciem [przyp tłum. - oryg. bridging od bridge-most] przerzucania mostu między rzeczywistościami?
P: (T) Kiedy przenosisz się do nowego wszechświata, czy masz jakieś pozostałości?
O: Nie.
P: (L) Czym jest przerzucanie mostu pomiędzy/rzeczywistościami?
O: A na co to brzmi?
P: (L) Czy jest to czymś jak stapianie się wszechświatów? (T) Most jest czymś co umieszczasz pomiędzy dwoma rzeczami...
O: Chcesz organiczać, poczekaj na 4-tą gęstość, kiedy to słowo będzie przestarzałe!
P: (L) To wciąż nie pomaga mi pojąć deja vu jako "jako odczucia łączenia się rzeczywistości." Czy deja vu występuje, ponieważ coś wnika do naszej rzeczywistości z innej?
O: Jedna z możliwości..
P: (T) Czy nie rozmawialiśmy już o tym? Jest to przeciek z innych wymiarów... kiedy myślimy, że byliśmy w jakimś miejscu wcześniej, dzieje się tak, ponieważ w innym wymiarze byliśmy...
O: Tak.
P: (L) Jeżeli znajdujesz się teraz w konkretnym wszechświecie, który został stworzony i scalony przez 4-to gęstościowych STS, i wciąż istnieje stary wszechświat, i czujesz połączenie, lub łączenie, ponieważ jakiś alternatywny ty znajduje się w tamtym alternatywnym wszechświecie przeżywając jakieś doświadczenie... lub podobne rzeczy?
O: Nie ma ograniczeń w możliwościach.

Żadnych granic możliwości. Zaczynamy więc pojmować ideę, że ten "wszechświat", w którym żyjemy, jest, zaiste, DZIWNYM i CUDOWNYM miejscem - daleko poza naszymi ograniczonymi konceptualizacjami 3-ciej gęstości. A dalej, zaczynamy pojmować ideę, że nasza rzeczywistość z pewnością jest manipulowana przez siły z wyższej gęstości, i że występowanie "Potworów" i "Anomalii" może być tropem do czasów i miejsc, gdzie te manipulacje zaszły (nieściśle mówiąc!)

Dojdziemy jeszcze do czegoś więcej na temat "mechaniki" tych rzeczy, ale zakończymy ten fragment cytatem ze wstępu do Strange and Unexplained Phenomena [Dziwne i niewyjaśnione zjawiska, link podany wyżej],  opracowanym przez Jerome Clarka i Nancy Pear. Jest on przyjemnym podsumowaniem WIELU dziwnych rzeczy:

Dwa najtrudniejsze do wypowiedzenia dla ludzi słowa to "nie wiem". Ponieważ lubimy, by nasze zagadki były wyjaśniane szybko i zgrabnie, w dzisiejszych czasach prosimy naukowców, żeby znajdowali logiczne wyjaśnienia dziwnych ludzkich doświadczeń. Czasami nauka może użyć swojej wiedzy i narzędzi do znajdowania odpowiedzi na zagadkowe incydenty; kiedy indziej oferuje wyjaśnienia zdające się nie pasować do anomalii i jedynie dodatkowo gmatwa sprawę. Kiedy doświadczenia są wyjątkowo niewiarygodne, naukowcy mogą po prostu zdecydować, że tak naprawdę nigdy nie miały miejsca, i zupełnie odmówić rozważenia ich. Większość z nas wierzy, że nauka wie coraz więcej i będzie w stanie coraz więcej wyjaśnić. Jest jednak prawie pewne, że nauka nigdy nie będzie zdolna wyjaśnić wszystkich "dziwacznych rzeczy", z którymi stykają się ludzie.

Kiedy sygnalizowane jest pojawienie się jakiejś anomalii, naturalnym jest w nią nie wierzyć, być sceptycznym. Człowiek zazwyczaj zastanawia się nad świadkiem. Czy ta osoba mogłaby z jakiegoś powodu kłamać? Zdarzają się sztuczki i mistyfikacje. Są ludzie zadający sobie wiele trudu by, nabrać naukowców i publiczność, mający nadzieję na zdobycie fortuny i sławy poprzez fałszywe deklaracje, lub żeby po prostu udowodnić samemu sobie, jakim się jest sprytnym.

Naturalne jest również zastanawianie się nad zdrowiem psychicznym osoby, będącej świadkiem niezwykłego wydarzenia. Zdrowy rozsądek mówi nam, że za wszystkie dziwaczne relacje powinno się winić słabą pamięć, złe sny, lub wybujałą wyobraźnię pomieszanych i chorych umysłów! A jednak psychologowie badający świadków anomalii stwierdzają, że w większości są oni tacy sami jak ludzie nie miewający w ogóle dziwacznych doświadczeń. Również kompletna liczba dziwacznych doniesień wstrząsa trochę naszym zdrowym rozsądkiem, tak jak i przypadki istnienia wielu świadków, kiedy to duże grupy ludzi obserwują razem te same dziwne wydarzenia.

Jeszcze bardziej interesujące są sprawozdania powtarzane przez wieki - relacje o potworach z głębokich wód jeziora Loch Ness zaczęły się na przykład dawno, bo w 565 n.e.!

Dziwne sprawozdania, bez znaczenia jak nieprawdopodobne, zasługują na uważne zastanowienie. Chociaż większość czytelników ustala swoje własne granice co do tego, jak daleko mogą się posunąć na skali dziwnych rzeczy, rodzaje pytań poruszonych przez anomalie warte są tego, żeby się nimi zająć, nawet jeśli wydarzenie lub obiekt wykracza poza czyjeś wyznaczone granice wiary. Prawdziwe zrozumienie anomalii wymaga czasu, wysiłku i otwartego - ale nie naiwnego - umysłu. ...Ludzkie doświadczenia pojawiają się pod większą liczbą postaci, niż moglibyśmy sobie kiedykolwiek wyobrazić!

Nie wiem jak dla ciebie, ale idea nieograniczonej i bezustannie zmieniającej kształty rzeczywistości, z wszystkimi możliwymi do wyobrażenia sobie rzeczami i istotami, jest naprawdę ekscytująca! Tak, mamy problem z tymi, którzy chcą ograniczać Wolną Wolę, kontrolować i/lub żywić się nami, ale nawet to może być rozpatrywane jako wyzwanie i przygoda!


Wesoła Myśl

Świat jest tak pełen
mnogości różnych rzeczy;

jestem przekonany, że powinniśmy wszyscy być
szczęśliwi jak królowie.

Robert Louis Stevenson,
z: A Child's Garden of Verses [Ogród Dziecięcej Poezji]

 

Fala: Część 10


Właściciele oraz wydawcy niniejszych stron pragną oświadczyć, że materiał tu prezentowany jest wynikiem ich badań i eksperymentu w Komunikacji Nadświetlnej. Zapraszamy czytelnika by przyłączył się do naszego poszukiwania Prawdy poprzez czytanie z otwartym, ale sceptycznym umysłem. Nie zachęcamy tu do "dewotyzmu" ani też do "Prawdziwej Wiary". Zachęcamy STANOWCZO do poszukiwania Wiedzy oraz świadomości we wszystkich obszarach działania jako najlepszego sposobu, by być w stanie odróżnić kłamstwa od prawdy. Jedno co możemy powiedzieć czytelnikowi: pracujemy bardzo ciężko, wiele godzin na dobę, i czynimy tak od wielu lat, by odkryć "sedno" naszej egzystencji na Ziemi. Jest to nasze zajęcie, nasze poszukiwanie, nasza praca. W sposób ciągły szukamy potwierdzenia oraz/lub pogłębiamy zrozumienie tego, co uważamy albo za możliwe, albo za prawdopodobne lub za jedno i drugie. Czynimy tak ze szczerą nadzieją, że ludzkość jako całość skorzysta z naszej pracy, jeśli nie teraz , to przynajmniej w jakimś punkcie w jednej z naszych prawdopodobnych przyszłości.

Skontaktuj się z administratorem serwera pod adresem cassiopaea.com
Prawa Autorskie (c) 1997-2005 Arkadiusz Jadczyk oraz Laura Knight-Jadczyk. Wszystkie prawa zastrzeżone. "Cassiopaea, Cassiopaean, Cassiopaeans," są zastrzeżonym znakiem handlowym Arkadiusza Jadczyka oraz Laury Knight-Jadczyk.
Listy adresowane do Kasjopei, szkoły QFS, Arkadiusza lub Laury, stają się własnością Arkadiusza Jadczyka i Laury Knight-Jadczyk
Wtórne publikacje oraz wtórne rozpowszechnianie zawartości niniejszego ekranu lub dowolnej części niniejszej witryny w dowolnej formie jest stanowczo zabronione bez wcześniejszej pisemnej zgody autorów.

Jesteś gościem o numerze .