HOME
Drogi Czytelniku,
Jeśli szczerze interesuje Cię to, co publikujemy,
i uważasz,
że warto udostępniać ten materiał w wersji polskojęzycznej,
a znasz angielski i znajdziesz trochę czasu - zapraszamy do współpracy!
Poszukujemy osób chętnych do współpracy przy przekładzie
książki "The Secret History of the World"
i do kilku innych projektów.
UWAGA!
Przeczytaj, zanim napiszesz do nas, albo jeśli nie otrzymałeś odpowiedzi.
Napisz do nas...
Wstęp: 0 - 1 - 2 - 3 - 4 -
5 - 6 - 7
Kim są Kasjopeanie?
Zakochana egzorcystka - Opowieść wielu możliwości - Thomas French,
St. Petersburg Times
Najgroźniejsza idea na świecie
Forum Cassiopaea (anglojęzyczne)
Część:
0 -
1 -
2 -
3 -
4 -
-
5 -
6 -
7 -
8 -
9 -
-
10a -
10b -
10c -
-
11 -
11b -
11c -
-
11d -
11e -
11f -
-
11g -
11h -
11i - 11i
-
rozdział 22 - 22 b
Fragmenty "Psychopatologii"
PSYCHOPATA – Maska zdrowia psychicznego
Czym jest psychopata?
Protokoły patokratów
Oficjalna kultura - naturalny stan psychopatii?
Na blogu PRACowniA:
Ponerologia polityczna
Psychopatia Schizoidalna (fragment Ponerologii politycznej)
Charakteropatie - paranoidalne i in.
Ponerologia polityczna (Time for change)
- cz. 2: Rola ideologii w rozwoju złowrogich reżimów (patokracji)
Nuda albo ekscytacja - rzecz o psychopatach
Strukturalna teoria narcyzmu i psychopatii - Laura Knight-Jadczyk
O "Ponerologii politycznej" - Laura Knight-Jadczyk, cz.1
Kasjopeanie odpowiadają na pytania o "Wniebowstąpienie"
Kasjopeanie na temat centrów energetycznych i czakramów - Laura Knight-Jadczyk
Historia seksu i uwagi ogólne - Lama Sing
Okłamywanie się, czyli stan ludzkiej maszyny - Henry See
Pierwsze wtajemniczenie - Jeanne de Salzmann
Rola negatywnych emocji w pracy nad sobą - Laura Knight-Jadczyk
Uwagi na temat niewłaściwej pracy centrów - Maurice Nicoll
Umiejętność rozeznania - Świat wewnątrz diabła
Borys Murawiew - Gnoza - fragmenty
Komentarz na temat "Gnozy" Murawiewa
- Część 1
VIDEO - Atak na Pentagon
Komentarze na temat Ataku na Pentagon - Laura Knight-Jadczyk
Teorie konspiracyjne rozkwitają w Internecie - Carol Morello, The Washington Post
Jakiś potwór tu nadchodzi
Osama,
Szwadrony Śmierci i Największe Kłamstwo Wszechczasów
VIDEO - Tajemna historia świata
książka dostępna w języku:
english - français - espanol
polskim:
* Przedmowa
* Wstęp
* Rozdział 1 (a) (b)
* Rozdział 2 (NOWOŚĆ!)
* Rozdział 3
* Rozdział 4
książka dostępna w języku:
english - français
* Rozdział 1
* Rozdział 2
* Rozdział 3
Nasz BLOG PRACowniA z uzupełniającymi materiałami:
Sztuka iluzji
Korespondencja
z Czytelnikami
Transkrypty sesji:
Rok: 1994 - 1995 - 1996 - 1997 - 1998-2001
Rok: 2011
Rok: 2012
Rok: 2018
Stary Index i niezweryfikowane sesje z 1994-95
Napisz do nas...
"Nie bójcie się o ścieżkę prawdy, bójcie się o brak ludzi, którzy nią kroczą." Robert Francis Kennedy
"Przeczytałem dzisiaj wiadomości, o ludzie..." John Lennon
Tyrania, która osiągnęła największy sukces to nie ta, która używa siły do zapewnienia jednorodności, ale ta, która usuwa ze świadomości inne możliwości i sprawia, że wydaje się niewyobrażalne to, iż istnieją inne drogi, i która usuwa poczucie, że istnieje coś poza tym. Allan Bloom
Zamykając amerykanski umysł
"Niebezpiecznie jest mieć rację w sprawach, w których ustanowione władze się mylą." Voltaire
Wiara świadomości jest wolnością
Wiara uczuć jest słabością
Wiara ciała jest głupotą.
Miłość świadomości wywołuje taką samą reakcję
Miłość uczucia wywołuje przeciwną
Miłość ciała zależy jedynie od typu i biegunowości.
Nadzieja świadomości jest siłą
Nadzieja uczuć jest niewolnictwem
Nadzieja ciała jest chorobą.
Gurdżijew
Metoda nauki ezoterycznej jest taka sama jak nauki pozytywnej: obserwacja, krytyczna analiza tejże obserwacji i rygorystyczna dedukcja w oparciu o ustalone fakty. Murawiew, Gnoza vol.1
Zycie jest religią. Doświadczenia życiowe odzwierciedlają sposób, w jaki wchodzi się w interakcję z Bogiem. Ci, którzy są uśpieni, to ci, którzy prezentują małą wiarę w swych interakcjach z kreacją. Niektórzy myślą, że świat istnieje, by mogli go przezwyciężyć, zignorować lub wyłączyć. Dla tych jednostek światy przestaną istnieć. Staną się oni dokładnie tym, co sami wnoszą w życie. Staną się jedynie snem w 'przeszłości'. Ludzie, którzy zwracają dokładnie uwagę na rzeczywistość obiektywną, na prawo i lewo, staną się rzeczywistością 'Przyszłości'.
Kasjopeanie, 28-09-2002
Otrzymywanie informacji o nowościach na witrynie!
Kanał RSS Kasjopea
|
Tajemna historia świata
ROZDZIAŁ 3
W POSZUKIWANIU PRZESZŁOŚCI
Powrót do języka i Świętego Graala
Jak zauważył Fulcanelli, kiedy ktoś zaczyna studiować zagadnienie z
oczyma otwartymi na subtelne "wskazówki", zaczyna rozumieć, że właśnie te
wybrane słowa w licznych opowieściach są tak zaprojektowane, żeby albo
prowadzić do, albo odciągnąć od kluczowej kwestii. Innymi słowy, nie tylko
wydarzenia, ale też i nazwy stanowią wskazówki same w
sobie. Są umieszczone jako przewodnicy lub jako zawady! Czasami może to
być nawet funkcją indywidualnego odczytania wskazówki, jak to rozumiemy teraz,
po naszym drobnym przestudiowaniu ligandów
[podstawników]. Ten, kto "przeskakuje do założeń" lub zaakceptował jako
prawdę rzeczy nie będące w rzeczywistości prawdą - i może robić tak notorycznie
- ma zredukowaną zdolność do wnikliwości. Ten zaś, kto zwracał szczególną
uwagę, kto był cierpliwy, dokładny i ostrożny, może zostać doprowadzony do
właściwego zrozumienia przez tę samą wskazówkę, która dla kogoś innego okaże
się zupełną stratą czasu! Wskazówki tkwią w językach
i słowach, lecz są ukryte, niczym małe geny zwinięte w DNA, czekające na
właściwy ligand lub ładunek elektryczny,
umożliwiający ich rozwinięcie i poznanie. To prowadzi nas do stwierdzenia, że
prawdopodobnie istnieje głęboki związek pomiędzy językiem a DNA. Abraham
Abehsera w swojej książce "Babel: The Language of The 21st Century"["Babel, język XXI wieku"]pisze:
Materia, Życie i Język są trzema przykładami,
gdzie niezmierzone bogactwo zostało stworzone z bardzo niewielu elementów.
Zróżnicowana materia jest produktem kombinacji około dwudziestu sześciu atomów.
Niezliczone formy życia na naszej planecie biorą się z permutacji jedynie
dwudziestu aminokwasów. Po trzecie i ostatnie, miliony słów tworzących ludzki
język są niczym innym jak kombinacją około dwudziestu spółgłosek
zmodyfikowanych przez jakieś pięć samogłosek.
W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat człowiek
osiągnął zauważalny postęp w odkrywaniu i dekodowaniu fizycznych i genetycznych
sił, organizujących bezwładną i organiczną materię. Nie dokonano porównywalnego
postępu na polu języka. Dlaczego ludzie anglojęzyczni używają liter L i V do
wyrażenia miłości - LoVe (i życia - LiVe)? Co ich skłoniło do określania
przeciwnego uczucia słowem powstałym przez odwrócenie tych samych dwu pierwotnych
liter, do formy ViLe - "potworny" (oraz eViL - niegodziwy)? Wreszcie, dlaczego
zupełnie odmienne litery były użyte do wyrażenia tych uczuć w sześciu tysiącach
innych języków znanych na Ziemi? Nasze myśli i nasze słowa stworzone są z
ciągów liter, których logika umyka nam zupełnie.
Człowiek, autor mowy, sam jest wykonany z
łańcucha molekuł i protein, a prawa nimi rządzące są nam dobrze znane. Możemy domniemywać istnienie ścisłej ciągłości pomiędzy
biologicznymi regułami i tymi, które organizują najwyższą umiejętność człowieka
- posługiwanie się językiem. Innymi słowy, możemy założyć, że prawa
rządzące jego ciałem rządzą także jego mową. Taka biologia formułowania słowa,
właściwa wszystkim ludzkim językom, .mieści się na skrzyżowaniu nie tylko
wszystkich ziemskich języków, lecz także wszystkich form ekspresji, takich jak
sztuka, nauka [i] dziecięce opowieści (Mity). Jedną z fundamentalnych zasad
jest ścisłe przyleganie słów do określanych obiektów, sytuacji czy bytów. Nie
tylko są wygodnymi narzędziami komunikacji, słowa są pojemnymi,
wielowymiarowymi, gęsto powiązanymi strukturami, zawierającymi w sobie
niezliczone informacje.
Podczas co najmniej jednej trzeciej naszego
życia wracamy do używania słów
należących do takiego uniwersalnego języka. W naszych snach możemy być
wzywani przez kamień albo rozmawiać z kwiatem, ptakiem czy strumykiem. Sny są kawałkami całego języka, w którym
słowa są wciąż połączone z obiektami przez nie określanymi. Noc jest więc tym
czasem, kiedy człowiek odzyskuje swoją pełną zdolność mowy[1].
W snach i mitach człowiek używa uniwersalnego języka, ale to dzięki
zrozumieniu tego "zielonego języka" alchemików dojdziemy do zrozumienia naszej
rzeczywistości i sposobu, w jaki jest kształtowana poprzez działania bytów z
wyższego poziomu ("bogów"), które są hiperwymiarowe
i tym samym istnieją poza czasem. To dzięki tej właśnie wiedzy doszliśmy do
zrozumienia, czym naprawdę jest Święty Graal i co może rzeczywiście sprawić.
Może naprawdę zrobić wszystko - dosłownie wszystko - co jest zapisane w mitach
i legendach, a nawet więcej!
Widzimy, że wiele "ezoterycznych" interpretacji starożytnej wiedzy może
być czystym myśleniem życzeniowym. Jesteśmy zwolennikami idei, że powinny one
być prześwietlane przez naukę przy użyciu rozumu
i metody naukowej. Widzimy jednak również, że nauka - w formie, w jakiej jest
uprawiana na tym świecie - nie nadaje się niestety do tego zadania.
Na samym początku kontaktu z Kasjopeanami - "mną w przyszłości" -
zaczęłam w dość nietypowy sposób używać cudzysłowu - maniera, która nie całkiem
była zgodna z powszechnie przyjętymi zasadami gramatyki i interpunkcji.
Zaciekawiło mnie to i zapytałam:
P: (L) Ślęczałam nad tym materiałem i przyszło mi do
głowy, że pewne słowa zostały umieszczone w cudzysłowiu z jakiegoś powodu, tak?
O: W cudzysłowiu umieszczamy to, co chcemy, żeby
zostało głębiej zbadane.
Nie zdawałam sobie wtedy sprawy z tego, że sama miałam wkrótce uczyć
tego "uniwersalnego języka". Zaczęłam zapisywać w zeszycie te ujęte w cudzysłów
słowa i moje studia nad ich interpretacją. Rozpoczęłam od zwykłego wyszukiwania
ich w słowniku i odkrywania najpełniejszych możliwych znaczeń lub ich
różnorodności. To prowadziło do cofnięcia się do ich rdzeni i odkrywania innych
słów, które z nich "wyrosły", co często zmuszało do pracy z innymi językami.
Zdumiewające, jak jasne stawały się w ten sposób powiązania. Rozważcie na
przykład termin "Szmaragdowe Tablice". Szmaragd: odmiana berylu - bliskowsch. +
starofr. - Emeralde - łac. pospol. + łac. - smaraldus/smaragdus - gr. -
amaragdos, znaczący "orientalnego pochodzenia". Tak więc, doszliśmy do
"orientu". Orientalny - łac. orientalis - wschodni. Następnie patrzymy na
"wschodni" i znajdujemy: wschodni - indoeurop. rdzeń "aues" - lśnić - stąd
Aurora - świt/wschód - i aurum - złoto. Ruszając tropem "złota", znajdujemy:
złoto - indoeurop. rdzeń "ghel" - lśnić, błyszczeć,
symbol Au - Aurora, kochanka Oriona. I tak wreszcie spoglądamy na "zielony".
Zielony - indoeurop. rdzeń "ghro" - stać się.
Tak oto odkryliśmy, że do "Szmaragdowych Tablic" odnosi się ogromna ilość
pojęć, co później okaże się być bardzo istotne.
W tym samym czasie zauważyłam, że nierzadko dane znaczenie słowa
zmieniało się z czasem na przeciwne.
Odnotowałam także, że różne używane przez ludzi alfabety pozostawały ze sobą w
pewnych związkach, będąc albo podobnymi, albo antagonistycznymi. Odkryłam też, że w pewnym momencie do alfabetów
złożonych z 22 liter dodano kolejne litery, czyniąc je 24-literowymi, a niemal
w tym samym czasie majstrowano przy zodiaku, gdzie został dodany nowy znak, a
inny rozdzielił się na dwa. I właśnie ten
okres czasu wiąże się ze wszystkimi zagadnieniami, które prowadzą nas do
kwestii Graala. Stało się jasne, że ktoś, lub jakaś siła albo tendencja,
miała na to swój wpływ, co poskutkowało "Syndromem Wieży Babel", jak to
nazywam. Zdołałam dostrzec "ślady" pewnej ingerencji, która stanowczo chciała w
możliwie największym stopniu utrudnić rozwiązanie tajemnicy, podrzucając do
układanki niepotrzebne elementy - elementy, które całe pokolenia poszukiwaczy
mogą zwieść na manowce. Wiedziałam, że potrzebne było znalezienie jakiegoś
"standardu", dzięki któremu mogłabym ocenić te wskazówki. Zapytałam więc o to:
P: Śledzę wskazówki w rozmaitych językach i
alfabetach. Chciałabym wiedzieć, który z tych alfabetów: runiczny, grecki czy
etruski poprzedzał pozostałe oraz z
jakiego języka te pozostałe się wywodzą?
O: Etruski.
P: Dobrze, kim byli Etruskowie?
O: Posłańcami Templariuszy.
P; Co to znaczy?
O: Szukaj a znajdziesz.
P: Jak mam to zrobić? Nie mogę znaleźć nic więcej na
temat Etrusków! Czym są posłańcy Templariuszy?
O: Skruszeni Ptasi Władcy.
P: Co to znaczy?
O: Coś dla ciebie do poszukania. Wszystko jest
zaczerpnięte z pewnych dużo starszych form.
[.]
P: Cóż, myślę, że POTĘŻNY klucz tkwi w tropieniu
języków .
O: Korzenie wszystkich języków są identyczne.
P: Co macie na myśli?
O: Wasze pochodzenie.
P: Macie na myśli Oriona?
O: Interesujące podobieństwo
pochodzenia wyrazów, tak?[2]
P: Tak, podobieństwa w pochodzeniu słów dla określania
WIELU rzeczy są BARDZO interesujące! To ZDUMIEWAJĄCE, co poodkrywałam śledząc
rdzenie słów.
O: Architekci waszych języków zostawili w bród
wskazówek.
Richard Rudgley pisze w swojej książce "Zaginione Cywilizacje Epoki
Kamienia", że na świecie istnieje dziś od 5 000 do 10 000 różnych
języków. Echem tego faktu jest biblijna opowieść o Wieży Babel. Pytanie
oczywiście brzmi, czy kiedykolwiek w naszej zamierzchłej przeszłości był jeden
język, co mogłoby sugerować istnienie globalnej przedpotopowej cywilizacji?
Faktycznie, był.
Znany lingwista, Hans
Pederson, wyraził opinię, że istnieje wyraźny związek pomiędzy rzekomo
odrębnymi i niezależnymi rodzinami języków: indoeuropejskim, semickim,
uralskim, ałtajskim, a nawet eskimo-aleuckim. Zakłada on, że wszystkie te grupy
języków wywodzą się w rzeczywistości z zamierzchłego języka wspólnego dla nich
wszystkich, który Pedeson nazwał nostratycznym, od łacińskiego noster, znaczącego "nasz". Język ten
zawiera wiele słów związanych z rolnictwem i hodowlą, które wskazują na typ
gospodarki rolnej. Jednakże pośród zasobu leksykalnego składającego się z dwóch
tysięcy rdzeni proto-nostratycznych, nie znajdujemy słów sugerujących wiedzę na
temat rolnictwa czy hodowli, lecz znajdujemy wiele terminów związanych z
polowaniem i zbieraniem żywności.
Innymi słowy, można by zasugerować, że język proto-nostratyczny
przynależy do post-potopowego świata, który przez mainstreamową naukę określany
jest mianem "rewolucji neolitycznej", podczas gdy większość wywodzących się z
niego języków przynależy do epoki neolitu z jej gospodarką opartą na produkcji
żywności.
Tak się składa, że najstarsze centrum gospodarki neolitycznej w
zachodniej Eurazji było usytuowane w południowo-zachodniej Azji, co prowadzi do
wstępnej hipotezy, że w okresie przed "rewolucją neolityczną" język proto-nostratyczny
używany był w południowo-zachodniej Azji . Większość języków pochodnych
przynależy do epoki neolitu, a ich rozpowszechnienie się na wielkie terytoria
Eurazji i Afryki wiązało się z eksplozją demograficzną, spowodowaną przez
"neolityczną rewolucję".
Zwróćcie uwagę, że implikacje hipotezy nostratycznej są niewyobrażalne.
Teoria ta sugeruje, że większość ludów Europy oraz dużej części zachodniej Azji i części Afryki mówiło
językami nostratycznymi już w czasach prehistorycznych, na długo przed
nastaniem rolnictwa.
Projekt rekonstrukcji słownictwa języka nostratycznego zabiera nas
głęboko w okres paleolitu górnego, ostatniej części starszej epoki kamienia!
Jeśli hipoteza języka nostratycznego jest prawdziwa, musi on liczyć sobie ponad
10 tysięcy lat, przypuszczalnie bliższy jest wiekiem 15 tysięcy lat.
W rzeczywistości, lingwiści stają się coraz śmielsi, istnieje bowiem
jeszcze inna, nawet bardziej kontrowersyjna hipoteza języka
dene-sino-kaukaskiego, w którego skład wchodzą języki tak różne, jak baskijski,
chiński, sumeryjski i haida. Jeśli miałoby się
to okazać prawdziwą grupą języków, wówczas - podobnie jak nostratyczna i
euroazjatycka - musiałaby ona wywodzić się z górnego paleolitu.
Niektórzy lingwiści proponują nawet, że mogą zrekonstruować praprzodka
wszystkich języków świata, język nazywany albo proto-globalnym, albo
proto-światowym. Część z nich zebrała etymologie, które w ich opinii wskazują
na istnienie związku pomiędzy wszystkimi rodzinami języków świata, ukazując
korelacje nie tylko pod względem znaczenia słów, ale także ich brzmienia.
Wielu naukowców "głównego nurtu" zdumiewa i wprawia w zakłopotanie
fakt, że podobieństw tych nie ogranicza czas ani przestrzeń i że języki
odnajdywane w tak odległych zakątkach jak pustynie południowej Afryki, deszczowy
las Amazonii, Arktyka i miasta Europy, wciąż nawiązują do odległego czasu,
kiedy wszystkie musiały być blisko ze sobą powiązane. Nie mogą oni jednak tego
zakwestionować. Przypadkowość powtarzających się na globalną skalę podobieństw
w znaczeniu i brzmieniu jest zbyt mało prawdopodobna, żeby ją rozważać. Fakt,
że takie podobieństwa pomiędzy grupami języków w odległych częściach świata
istnieją, jest uderzający i trudno jest go traktować jak czysty zbieg
okoliczności. W rzeczywistości, hipoteza ta zabiera nas ponad 20 000 lat
wstecz, do czasu zanim te dwie makro-rodziny musiały się podzielić, by pójść
odrębnymi drogami.
Dlatego studiowanie słów jest tak ważne. Jeśli zakładamy istnienie
starożytnej zaawansowanej technologii oraz to, że mity i legendy stanowią disjecta membra tych cywilizacji,
dotarcie jak najbliżej oryginalnych znaczeń wyrazów ma istotne znacznie.
Konkludując, te różne, prawdopodobnie należące do grupy nostratycznej
proto-języki mogły rozproszyć się ze strefy, w której rolnictwo rozwinęło się
najwcześniej, czyli, jak się wydaje - z Bliskiego Wschodu i Anatolii. W tym
scenariuszu ekspansja powyższych języków poza region mogła być bezpośrednio
związana z rozprzestrzenianiem się rolnictwa. Język macierzysty,
proto-nostratyczny, mógł tym samym wywodzić się skądś w centrum regionu i
oczywiście z czasów poprzedzających powstanie rolnictwa.
Rolnicy kontra pasterze. Kain i Abel. W trakcie czytania tych
wszystkich mitów zdumiona byłam owym konfliktem, a także tym, jak starszy mit
"pasterza" był często przekształcany w mit "rolniczy",
z towarzyszącym temu odwróceniem metaforyki i znaczenia. Zapytałam o to
Kasjopean - siebie w przyszłości:
P: Jedną ze spraw,
którą bardzo chcę zrozumieć, jako że się z tym wszystkim wiąże, jest pojęcie
"pasterza". Wszystkie starożytne legendy, opowieści i mity prowadzą ostatecznie
do "pasterza" lub "Króla Pasterza".
O: Pasterz, z racji
trzymania laski, ma największe szanse na porażenie piorunem, a tym samym
zostania "oświeconym" czy "oświetlonym"!!
P: Zabawne
literowanie! Ale jaka jest różnica pomiędzy koncepcją pasterza i rolnika? Sięga
to do samych korzeni wszystkiego - mamy Kaina i Abla, Jakuba i Ezawa, Izaaka i
Ismaela... i innych, z jeszcze starszych kultur...
O: Czy nie jesteś w
stanie tego odkryć? Czy nie
nauczyłaś się badać swoich pomysłów bez uprzedzeń?
W rzeczy samej, to jeden z ważnych kluczy do tropienia Graala. Owo
przejście od "myśliwego-zbieracza" do "rolnika" uważa się za jedną z wielkich
"rewolucji" albo za jeden z ewolucyjnych kroków ludzkości. Lecz czy słusznie?
Richard Rudgley zauważył:
Badania próbki pozostałości szkieletu z południowej
Azji pokazały, że wraz z przyjęciem rolnictwa doszło do pogorszenia sylwetki, zmniejszenia rozmiaru ciała i skrócenia średniej
długości życia. .z trzynastu badań dziesięć wykazało, że średnia długość życia
zmalała wraz z przyjęciem rolnictwa.[3]
Lecz istnieje dużo głębsza implikacja z tego płynąca i znajduje ona
odbicie w przestawianiu pewnych słów
w naszych językach oraz w inwersji pojęć wyrażonych w naszych mitach. Zrozumienie
koncepcji takiej inwersji może okazać się najważniejszą dla człowieka sprawą
wartą każdego wysiłku i przekazy kasjopeańskie umożliwiły mi je osiągnąć. Było
jasne, że w celu "stania się mną w przyszłości", musiałam przeprowadzić
poszukiwania, by osiągnąć poziom wiedzy Kasjopean, mojego przyszłego "ja".
Zabrałam się więc do pracy, żeby swoim aktualnym wysiłkiem "skompensować"
"swój" wkład z przyszłości.
Zanim jednak zaczniemy, chcę nawiązać do tego, o czym mówią
Kasjopeanie: Wiedza=Energia. Wśród chrześcijan i wielu wyznawców "New Age",
tego czy tamtego "źródła informacji" istnieje powszechne przekonanie, że
"kochający Bóg" po prostu daje wszystko tym, którzy proszą w wierze. Tym
fundamentalnym poglądem będziemy się jeszcze zajmowali, nie uprzedzając więc
rozwoju wydarzeń, chciałabym jednak, aby czytelnik
miał w pamięci poniższe uwagi, kiedy przejdziemy do ujawniania Znaczenia
Świętego Graala.
Na początku byłam sfrustrowana Kasjopeanami - sobą w przyszłości -
ponieważ nie na wszystkie pytania mi odpowiadali. Woleli w zamian dawać mi
"wskazówki" i odsyłać do poszukiwań.
Wielokrotnie się żaliłam:
P:(L) Dlaczego to zawsze ja muszę wszystko rozwiązać?
O: Ponieważ poprosiłaś o "moc" odkrycia
najważniejszych kwestii w całej rzeczywistości. A my asystujemy ci w twoim
zdobywaniu mocy. Uczenie się jest niezbędne do rozwoju duszy. Pamiętaj, nie
jesteśmy tu po to, by prowadzić za rękę. W ten sposób budujesz swoje centrum
mocy. Wszystko, co jest to lekcje, a uczenie się jest fajne. Wiedza to potęga.
Jeśli podamy wam ją cukierek na święta, przecieknie wam przez palce. Dlaczego
nie ufasz swoim nadzwyczajnym zdolnościom? Jeżeli teraz ci odpowiemy, będziesz
bezbronna, kiedy będziesz musiała regularnie pełnić tę funkcję, a tak się
stanie!!!! Uczenie się już teraz zwiększa twoją moc dziesięciokrotnie, o ile
wykazujesz pewną inicjatywę zamiast nas bezpośrednio prosić o odpowiedzi!!![4]
Wtedy jeszcze nie łapałam tego, że aby "stać się" tą sobą w przyszłości
- zakładając, że mogę osiągnąć ten poziom wiedzy - muszę wykonać pracę, do
której mnie zachęcali. Przystąpiłam zatem do zdobywania i gromadzenia wiedzy, bazując na
wskazówkach danych mi przez Kasjopean, a teraz dzielę się tym z tobą,
czytelniku.
"Znasz moją metodę. Jest oparta na obserwacji drobiazgów." [5]
W tym miejscu chcę poruszyć dwie idee, na których opiera się moja
"metoda badawcza". Pierwsza z nich przedstawiona została w eseju znanego
włoskiego historyka, Carlo Ginzburga Tropy. Korzenie paradygmatu
poszlakowego[6]. W tym eseju
opisuje on kluczowe aspekty badań "nieznanego" - od dochodzeń kryminalnych
przez badania para-fizyczne aż po badania fizyczne, włączając w to historię.
Podejście to polega na, krótko mówiąc, "drobiazgowym
i uważnym studiowaniu pozornie błahych czy nieistotnych detali, które w
rzeczywistości okazują się być wielkiej wagi". Określa je mianem "Szkoły
Wiedzy Sherlocka Holmesa". Ginzburg wskazuje, że w historiach Sir Arthura Conan
Doyle`a, Dr Watson, inteligentny, lecz pozbawiony polotu myśliciel, zestawiony
jest z Holmesem, który rozwija niezwykłe i "natchnione" analizy pozornie
niezwiązanych ze sprawą drobiazgów, jak choćby popiół z papierosa. Sugeruje on
dalej, że najbardziej uderzającą rzeczą w Sherlocku Holmesie była jego
niezrównana przebiegłość. Sukces zawdzięczał raczej swojej zdolności do myślenia
jak własny przeciwnik, niż samym drobnym wskazówkom. Wskazówki, pozbawione
kontekstu, były bez znaczenia, a kontekst był w umyśle Sherlocka Holmesa. On
ZNAŁ swojego przeciwnika. Bazując na tym, potrafił hipotetycznie zrekonstruować
działania, wykorzystując jedynie drobniutkie ślady pozostawione jako wskazówki.
Mając zrekonstruowane konkretne działanie czy wydarzenie, był w stanie
"przewidzieć" następny ruch albo gdzie szukać następnych śladzików.
W kategoriach Poszukiwania Graala nadrzędne znaczenie ma zrozumienie
warunków tego poszukiwania. Alegorie "nawiedzonego lasu", "zionącego ogniem
smoka" i "pięknej kusicielki" nie są umieszczone w kontekście bez powodu! Tam
JEST przeciwnik, ktoś kto oszukuje drogą terroru,
frontalnej napaści i niesłychanego podstępu! Co do
jednego nie miejcie wątpliwości: istnieją siły, które NIE chcą, by
ktokolwiek odkrył sekret! I są one tak niewiarygodnie starożytne, głęboko
przebiegłe i nawet umyślnie złe, że ludzki umysł
nawet nie jest w stanie zgłębić ich podstępu. Ci, którzy myślą, że mogą
albo że już to osiągnęli, nigdy nie zdobędą "Kamienia". Oni od razu
przeskoczyli do przyjęcia założenia, co jest równoznaczne z podłączeniem się do kroplówki z heroiną. I jest to
hybris w najczystszej postaci.[7]
Śledzenie nie jest praktyką czysto "intelektualną", wymaga poważnej, a
często nadzwyczajnej pracy oraz natchnionej wnikliwości. "Czytający znaki" musi
ZNAĆ SWEGO przeciwnika, ponieważ naprawdę rzadko ma prosty zestaw kompletnych śladów. Musi identyfikować
działania, bazując na częściowych
znakach, które to najprawdopodobniej są celowo zacierane.
W historycznych i metafizycznych badaniach trzeba systematycznie
zbierać dane. Na nieszczęście, warunki do poszukiwania prawdy są najgorsze z
możliwych ze względu na to, że nie tylko ślad jest "zimny", ale też oprócz
zamierzonych prób ukrycia śladu, istnieje wielu "Doktorów Watsonów",
niewydarzonych i mimo dobrych intencji niszczących informacje w swoich
chybionych próbach odczytania rozwiązania z danych, które były w sposób
oczywisty pozostawione po to, żeby rozmyślnie DALEKO odciągnąć od prawdy.
W tym sensie religia i mit są tak samo ważne jak materialne wskazówki,
lecz nie w takim znaczeniu, w jakim są generalnie rozumiane. Pewnego dnia
zapytałam Kasjopean o Legendy o Graalu, zawierające opowieści
o podróży do Europy Józefa z Arymatei i Marii Magdaleny z "graalem", zarówno w znaczeniu artefaktu jak i "świętej linii krwi".
P: Kto stworzył legendy o Józefie z Arymatei,
przynoszącym Świętego Graala do a) Francji lub b) Anglii? Kto stał za powstaniem
tej grupy legend?
O: To nie grupa legend.
P: Dlaczego XII wiek był centralnym punktem w
szerzeniu legend o Graalu, trubadurach i całej reszcie?
O: Początek "renesansu".
P: Legenda głosi - i nawet w samej Francji istnieją
bardzo stare opowieści - że są pewne jaskinie czy miejsca, w których Józef i
Maria Magdalena spędzili noc, czy żyli, czy coś takiego. Czy Józef z Arymatei
rzeczywiście udał się do Francji, a potem do Anglii, razem z Marią Magdaleną
lub innymi uczniami Jezusa?
O: Nie.
P: Czy udał się do Francji samotnie?
O: Nie.
P: Jakie jest źródło tych opowieści? Co jest ich
celem?
O: Odwrócenie.
P: Odwrócenie czego od czego albo od czego?
O: Prawdy od odbiorcy.
Tym sposobem natychmiast rozumiemy, że w tamtym okresie coś znaczącego było obwieszczane, a historie o Świętym
Graalu - jaki zostały sformułowane - były w rzeczywistości napisane dla
odwrócenia uwagi od czegoś innego.
Lecz istnieje głębsza kwestia, którą chciałabym spróbować nakreślić.
Nasz świat jest generalnie objaśniany w kategoriach redukcjonistycznych,
sprowadzających się do poglądów mainstreamowej nauki, która utraciła swoje
prawdziwie "naukowe" podejście i została przekształcona w coś, co lubimy
nazywać "religią nauki", lub "Policją Myśli". Nauka "wyjaśniła" wszystko przez zredukowanie
tego do części składowych, które są mechanistyczne i brakuje im czegoś
niezbędnego, co daje "życie" naszemu życiu. Nauka Mainstreamowa tłumaczy, że
religia to "myślenie życzeniowe", a miłość to nic więcej niż chemia działająca
pomiędzy komórkami ciała. Progresywny "scjentyzm" jest utożsamiany z
rozsądkiem, a rozsądek ma rzekomo czynić człowieka istotą "podobną bogu",
przynajmniej w kategoriach jego etyki. Ale to nie działa. Możesz rozejrzeć się
wokół i zobaczyć, że to nie działa. Żyjemy w przerażającym
strasznym domu technologicznej zguby, czując się zbyt bezsilni, by
cokolwiek zrobić z naszym stanem istnienia.
To prosty, twardy fakt - nauka, jaka jest dziś praktykowana, nie
potrafi doprowadzić do wyjaśnienia porządku wszechświata. W obliczu naszej
aktualnej rzeczywistości, tylko z PRAWDZIWĄ nauką - w połączeniu z aktualnym
poziomem naukowo-technologicznej wiedzy - mamy jakąkolwiek szansę na ponowne
zgromadzenie i zrozumienie naukowej wiedzy przeszłości. Tak więc, jedyną
racjonalną rzeczą jaką możemy zrobić, jest rzucenie wyzwania owym najbardziej fundamentalnym ideom
mainstreamowej nauki: że postęp naukowy jest tak "ewolucyjny", jak się
utrzymuje, że rodzaj ludzki do swojego dzisiejszego nowoczesnego stanu
technologicznej sprawności wyewoluował z nagich dzikusów i że posuwamy się z
niższego stanu ignorancji do wyższego stanu zaawansowania. Tak, wiemy, że
postęp dokonał się wielokrotnie i na wiele sposobów, ale historia człowieka
wydaje się być przykładem degeneracji na przemian z odnową i postępem
technologicznym, który to postęp nie jest równoważony etycznym czy duchowym
rozwojem. Nauka i religia ślepo trzymają się wąskich i przekłamanych poglądów o
wszechświecie. Coś jest nie tak w tym obrazie i musimy odkryć, co to takiego.
Sugerujemy, że motyw Poszukiwania Graala obejmuje kilka wariacji jednej
idei - dawno, w starożytnej przeszłości istniała wiedza, Prawdziwa Technologia
Mądrości. Dalej, wnosimy, że ta wiedza była szeroko znana i stosowana w Złotym
Wieku. Ponadto uważa się, że Starożytna Technologia przetrwała, chociaż
możliwe, że została rozproszona i przesłoniona "magicznymi doktrynami", mitami
oraz religijnymi rytuałami, które dawno temu utraciły swoje znacznie. Uważa się
również, że Starożytna Technologia przetrwała częściowo w szkołach ezoterycznych,
pielęgnowana w tajemnicy i była od czasu do czasu wydawana światu w
odmierzonych dawkach przez nielicznych wybranych, którzy odpowiadają oddanym
poszukiwaczom rozwiązań problemu cierpień ludzkości.
Czy mamy jakiekolwiek dowody, że ta Starożytna Technologia kiedykolwiek
istniała naprawdę? Myślę, że mamy. Co więcej, jestem przekonana, że możemy je
wytropić i przeanalizować przy pomocy naukowych narzędzi i możemy odkryć
naukowe koncepcje sformułowane w religijnych doktrynach i mitach. Wiedza ta mogła być trzymana w różnych
formach czy kontekstach lub na różnych poziomach biegłości przez różne grupy
społeczne, które na różne sposoby ją stosowały. Niektóre z tych grup poczyniły
postęp, inne nie. Niektóre wszystko
zapomniały i po prostu opowiadają historyjki. Lecz wszystkie zgadzają się co do
jednej rzeczy - że Czas nie jest tym, czym nam się wydaje.
Terror historii
O czasie oczywiście mówimy, kiedy omawiamy historię. Historia rodzaju
ludzkiego, rozważana obiektywnie, jest przerażająca. Wielu ludzi broni się
przed tym terrorem wznosząc misterną obronę - "osobiste mity", że tak powiem -
mogą dzięki temu zajmować się prozaicznymi sprawami swojego życia nie
sparaliżowani ciężarem "zimnych, twardych faktów". Czas jest "nawiedzonym lasem" z ciernistymi krzewami i dzikimi
bestiami i dopiero po zmierzeniu się z takim "testem"
siły i niezachwianej postawy, otrzymuje się w darze możliwość przelotnego
spojrzenia na Graala.
Człowiek, z zasady i w ogólności, jest bezsilny wobec Czasu i Historii,
kosmicznych katastrof, militarnych najazdów, niesprawiedliwości społecznej,
osobistych i rodzinnych niepowodzeń i tak ogromnej ilości ataków na jego
egzystencję, że trudno by je wszystkie wymienić. Śmierć i zniszczenie - z
bezwzględnością i niefrasobliwością - przychodzą
do wszystkich, zarówno bogatych jak i biednych, wolnych i niewolników, młodych
i starych, dobrych i złych i kiedy się nad tym choćby przez chwilę zastanowić,
są w stanie zniszczyć najpieczołowiciej skonstruowany "osobisty mit". To jest
FAKT i - cytując Don Juana z książek Castanedy - jest on "cholernie
przerażający"!
Człowiek nieustannie widywał swoje uprawy i bydło zmarnowane przez
susze i zarazy, swoich ukochanych udręczonych i zdziesiątkowanych przez choroby
czy ludzkie okrucieństwo, pracę swego życia obróconą w jednej chwili wniwecz
przez wydarzenia, nad którymi nie ma żadnej kontroli. Studiowanie różnych
dziedzin historii podsuwa obraz rodzaju ludzkiego, który jest niemal nie do
zniesienia. Łupieżcze ruchy głodnych plemion, najeżdżających, podbijających i
niszczących w mrokach prehistorii; barbarzyńscy najeźdźcy; rzezie "niewiernych"
z Bliskiego Wschodu przeprowadzane przez krucjaty katolickiej Europy; panująca "groza w biały dzień" Inkwizycji, gdzie męczennicy
przygaszali płomienie swoją krwią; szalejąca masakra współczesnego ludobójstwa;
wojny, głód i zaraza. Wszystko to wywołuje nieznośne poczucie bezbronności
wobec - jak to określa wielki historyk religii Mircea Eliade - Terroru
Historii.
Są tacy, którzy powiedzą, że teraz to wszystko jest przeszłością;
rodzaj ludzki wkroczył w nową fazę, a nauka i technologia przybliżają nas do
zakończenia całego tego cierpienia. Wielu ludzi wierzy w mit Nauki postulujący,
że człowiek ewoluuje, społeczeństwo ewoluuje i mamy teraz kontrolę nad
bezwzględnym złem naszego środowiska. To, co nie wspiera tego poglądu, jest reinterpretowane lub ignorowane.
Uważa się, że nie tylko wyewoluowaliśmy jako ludzie z jakichś
naczelnych jako przodków, ale i ewoluujemy również jako kultura. Nauka
dostarczyła nam program kosmiczny, laser, telewizję, penicylinę, sulfamidy i
mnóstwo innych użytecznych wytworów, które miały uczynić nasze życie bardziej
znośnym i owocnym. Jednakże z łatwością widzimy, że tak się nie stało. Po
trzech wiekach dominacji nauki można powiedzieć, że nigdy wcześniej człowiek
nie był tak niebezpiecznie blisko totalnej destrukcji.
Nasze życie - jednostek, grup i kultur - stale się pogarsza. Powietrze,
którym oddychamy, i woda, którą pijemy są zanieczyszczone w stopniu niemal nie
do zniesienia. Nasza żywność jest pełna substancji, które wnoszą bardzo mało
wartości odżywczych i które w rzeczywistości mogą być szkodliwe dla zdrowia.
Stres i napięcie stały się akceptowaną częścią naszego życia i można wykazać,
że przyczyniły się do śmierci milionów ludzi. Nienawiść, zazdrość, chciwość i
niezgoda mnożą się wykładniczo. Zbrodnie narastają dziewięciokrotnie szybciej
niż populacja. Łykamy nieskończone ilości pigułek, by się budzić, zasypiać,
wykonać pracę, uspokoić nerwy i czuć się dobrze. Ludzie wydają więcej pieniędzy
na rozrywkowe narkotyki niż na mieszkanie, ubranie, żywność, edukację czy
jakikolwiek inny produkt lub usługę.
Starożytne plagi ciągle czyhają na tych, którzy
ocknęli się ze swoich "prywatnych mitów" na tyle, żeby złapać kontakt z
rzeczywistością. Susze, głód, plagi i naturalne kataklizmy wciąż zbierają swoje
doroczne żniwo ofiar śmiertelnych i cierpienia. W
połączeniu z wojnami, powstaniami i politycznymi czystkami oznacza to, że nie
tylko ogromna ilość ludzi zabijana jest każdego roku z przyczyn politycznych,
lecz także wiele milionów ludzi na całym świecie pozostaje bez wystarczającej
ilości żywności, schronienia czy opieki zdrowotnej. W ostatniej dekadzie XX
wieku ponad milion dzieci umarło z głodu.
Kiedy człowiek zastanawia się nad historią taką,
JAKA JEST NAPRAWDĘ, zmuszony jest uświadomić sobie, że znajduje się w
żelaznym uścisku egzystencji, która wydaje się zupełnie nie dbać o jego ból i
cierpienie. Takie samo cierpienie wciąż od nowa spada na rodzaj ludzki
powtarzając się miliony razy przez tysiąclecia. Ogół ludzkiego cierpienia jest
przerażający. Mogłabym pisać do końca świata, zużywając oceany atramentu i lasy
drzew na papier, i nigdy nie przekazać w pełni tego Terroru.
Bestia bezwzględnego zagrożenia zawsze była z nami. Jak długo ludzkie
serca pompowały gorącą krew przez zbyt kruche ciała i pałały niewysłowioną
słodyczą życia oraz tęsknotą za wszystkim co
dobre, słuszne i miłujące, szydercza, podkradająca się, śliniąca się i
intrygancka bestia nieświadomego - jak się wydaje - zła oblizywała się w
niecierpliwym wyczekiwaniu swojej następnej uczty złożonej z terroru i
cierpienia.
Od początków czasu istniała ta tajemnica stanu człowieka, to Kainowe
Przekleństwo, od najbardziej Starożytnych Dni niósł się płacz: "Zbyt wielka
jest kara moja, abym mógł ją znieść!"
Eliade i inni badacze mitów i religii snuli domysły, że kiedy w
starożytnych czasach człowiek dostrzegł ten nieznośny i niepojęty stan, w
którym przyszło mu wieść swoją egzystencję, stworzył on kosmogonię, by
usprawiedliwić te wszystkie "okrucieństwa, aberracje i tragedie historii".
Kiedy jednak studiujemy te mity i legendy, odkrywamy, że na głębszym poziomie
te środki obrony przed historią mają coś wspólnego z Czasem. Liczne i
różnorodne są religijne mity, ale gdy obedrzeć je ze
wszystkich ozdobników, głównym punktem do debaty pozostanie pytanie,
która koncepcja Czasu jest wykorzystywana jako podstawa mitu - czas cykliczny
czy liniowy?
Są tacy, którzy mówią, że mityczne/religijne formuły i obrazy, poprzez
które "prymitywne ludy" wyrażały swoją rzeczywistość, wydają się dziecinne i
absurdalne. Eliade jednakże w religijnych mitach widzi "rozpaczliwy wysiłek
utrzymania kontaktu ze swoim jestestwem" (uzasadnienie istnienia w obliczu
okrutnego świata) oraz odnalezienia sensu - archaiczną ontologię.
Chciałabym jeszcze raz zasugerować, że ta archaiczna ontologia jest
pozostałością bardziej rozwiniętej i odmiennej nauki
oraz technologii człowieka "sprzed upadku". Zakładamy roboczo, że mity, rytuały
i ceremonie starożytnych religii są tylko przetrwałymi fragmentami technologii,
której prawdziwy sens gdzieś przepadł. Dalej, możemy
pomyśleć, że to w odkrywaniu sekretów tej "technologii" rodzaj ludzki
znajdzie szansę wyzwolenia się z Terroru Historii.
Czym jest ta sekretna technologia? To nie mniej niż Święty Graal, Arka Noego
i Kamień Filozoficzny.
Obecnie wiele się mówi o czasie, chodzą bowiem słuchy, że zmierzamy ku
Końcowi Czasu - i samego Świata. Czy może to być prawdą? Jeśli tak, to jakie
konsekwencje pociąga za sobą ów pogląd, jeśli chodzi o naturę naszego wszechświata?
A jeśli to nieprawda, to skąd się wzięła taka idea i dlaczego jest tak
popularna?
Pracując nad naszymi hipotezami mówiącymi o istnieniu "dawnego czasu",
Złotej Ery, w której człowiek "Upadł", oraz poddając te hipotezy testom, musimy
starannie zbadać tę kwestię czasu.
Czas - ramy, w których żyjemy, poruszamy się i toczymy swoją egzystencję.
Istnieje kwestia BYCia i ROBienia (ang. BEing
and DOing) - Wolnej Woli - które implikują kontekst Czasu. Tak, możliwe
jest pojmowanie BYCia poza Czasem, ale żeby móc
ROBić, potrzebne jest jakieś odniesienie.
To może być tylko założenie, ale spróbujmy je tymczasowo przyjąć.
Kilka słów o datowaniu radiometrycznym
Jeżeli będziemy badać czas, staniemy wobec kwestii dat - owych
znaczników czasu - i jak te daty są ustalane.
Najszerzej stosowaną metodą określania wieku skamielin jest datowanie
ich na podstawie "znanego wieku" warstw skalnych, w których są znajdowane.
Jednocześnie, najszerzej stosowaną metodą określania wieku warstw skalnych jest
datowanie ich za pomocą "znanego wieku" skamielin jakie zawierają. W tej
metodzie kręcenia się w kółko wszystkie epoki bazują na aktualistycznych
(uniformitarialnych)[8]
założeniach dotyczących daty i porządku, w którym skamieniałe rośliny i
zwierzęta prawdopodobnie ewoluowały. Większość ludzi jest zaskoczona dowiadując
się, że w rzeczywistości nie ma sposobu na bezpośrednie określenie wieku
jakichkolwiek skamielin czy skał. Te tak zwane "bezwzględne" metody datowania
(metody radiometryczne) tak naprawdę mierzą jedynie aktualny stosunek
radioaktywnych izotopów do produktów ich rozpadu w próbkach - a nie ich wiek.
Te zmierzone proporcje są następnie ekstrapolowane do określenia "wieku".
Problemem ze wszystkimi radiometrycznymi "zegarami" polega na tym, że
ich dokładność drastycznie zależy od
kilku wyjściowych założeń, które w znacznym stopniu są niepoznawalne. Aby móc
datować dany okaz metodami radiometrycznymi, trzeba po pierwsze, znać
początkową liczbę macierzystego izotopu z początku istnienia tego okazu. Po
drugie, trzeba mieć pewność, że nie było na początku
izotopu pochodnego. Po trzecie, trzeba wiedzieć, że ani izotopy
macierzyste, ani pochodne na pewno nie zostały nigdy dodane do ani usunięte z
okazu. Po czwarte, trzeba mieć pewność, że tempo rozpadu izotopu macierzystego,
jak i pochodnego, zawsze było takie samo. Wnioskując z opublikowanych "datowań"
radiometrycznych (nie mówiąc już o "odrzuconych" wynikach) dostępnych w
literaturze, nie ulega wątpliwości, że często do co najmniej jednego z
powyższych założeń brak jest podstaw.
Jednym z najbardziej oczywistych problemów jest fakt, że różne próbki z
tej samej lokalizacji często prowadzą do różnych datowań. Na przykład próbki
księżycowe, zebrane podczas misji Apollo, datowane były z wykorzystaniem
zarówno metody uranowo-torowo-ołowiowej, jak i potasowo-argonowej, dając
rezultaty, które wahały się od 2 milionów do 28 miliardów lat. Strumienie lawy
z wulkanów północnego obrzeża Wielkiego Kanionu (które wybuchły po uformaniu
się kanionu) datowane metodą potasowo-argonową okazują się być o miliard lat
"starsze" niż najstarsze skały podłoża z dna kanionu. Lawa z podwodnych
wulkanów w pobliżu Hawajów (znanych z erupcji w 1801 roku) była "datowana"
metodą potasowo-argonową z rezultatami wahającymi się od 160 milionów lat do
blisko 3 miliardów lat. Naprawdę, nie jest żadnym zaskoczeniem, że wszystkie laboratoria "datujące" skały,
jeszcze przed ich zbadaniem deklarują, że znają już "czas ewolucyjny" danych
warstw - tym samym wiedzą, które datowania będzie można zaakceptować jako
"rozsądne", a które trzeba będzie zignorować.
Mówiąc precyzyjniej, oparte jest to na założeniu, że nic "naprawdę
wyjątkowego" w międzyczasie się nie wydarzyło. Przez coś "naprawdę wyjątkowego"
rozumiem wydarzenie teoretycznie możliwe, lecz którego mechanizm nie jest jeszcze
zrozumiany w kontekście przyjętych paradygmatów. Na przykład krzyżowanie się dwu różnych wszechświatów.
Jest to teoretycznie możliwe, zważywszy na współczesne teorie fizyki, lecz jest
zbyt spekulatywne, by dyskutować "prawdopodobieństwa" takiego zjawiska i
możliwe jego konsekwencje.
Czy takie wydarzenie mogło zmienić okres radioaktywnego rozpadu? Czy
mogło zmienić wartości fundamentalnych stałych fizycznych? Owszem, mogło.
Czy jest możliwe, że podobne wydarzenia miały miejsce w przeszłości?
Tak, jest to możliwe. W jaki sposób? Nie wiemy. W rzeczywistości nie wiemy, co
dokładnie mogłoby oznaczać "krzyżowania się dwu
różnych wszechświatów".
Rozważając ideę kataklizmu, który mógł zniszczyć starożytne cywilizacje
więcej niż raz, trzeba wziąć pod uwagę jeszcze jedną kwestię, mającą szczególny
związek z rozpadem radioaktywnym, a mianowicie możliwość, że starożytne
cywilizacje same się zniszczyły w wojnie nuklearnej.
Według naukowców Richarda Firestone'a z Lawrence
Berkeley National Laboratory oraz Williama Toppinga pozostałości z plejstocenu
znalezionych w północnowschodniej części Ameryki Północnej, badane metodą
radiowęglową, są o dziesięć tysięcy lat młodsze od ich odpowiedników na zachodzie kontynentu. Datując za
pomocą innych metod, takich jak metoda termoluminescencyjna (TL),
geoarcheologia i sedymentacja, wskazuje, że wiele datowań izotopem węgla C14
jest rażąco błędnych. Na przykład materiały z obszaru zajmowanego [niegdyś]
przez Paleoindian Gainey na terenie stanu Michigan, datowane izotopem C14 wskazały
na rok 2880 p.n.e., a metodą TL na 12 400
p.n.e. Wydaje się, że istnieje tak wiele anomalii tego typu na terenach
północnych Stanow Zjednoczonych i Kanady, że nie da się ich wyjaśnić
starożytnymi zaburzeniami w atmosferze czy obecnością innych rezerwuarów
radiowęglowych, ani skażeniem próbek (pospolite źródło błędów w datowaniu
izotopem węgla C14). Zakładając, że wykorzystane są poprawne metody datowania
izotopem węgla C14, organiczne pozostałości powiązane z artefaktem dadzą wiek
młodszy niż w rzeczywistości jedynie wtedy, kiedy będą zawierać sztucznie wysoki poziom
radiowęgla.
Nasze badania wskazują, że cały region Wielkich Jezior
(i poza nim) poddany był bombardowaniu cząsteczkowemu oraz katastroficznemu
nuklearnemu napromieniowaniu, które wyprodukowało wtórne neutrony termalne z
interakcji z promieniowaniem kosmicznym. Neutrony te
wyprodukowały nadzwyczaj ogromne ilości Plutonu 239 i istotnie zmieniły
współczynnik zasobności w uran w artefaktach i innych odsłoniętych materiałach,
w tym w czertach[9] i osadach,
oraz w całym krajobrazie. Neutrony siłą rzeczy przeobraziły resztki
azotu w datowanym węglu drzewnym w radiokarbon [izotop węgla C14], co wyjaśnia
anomalie datowań [.]
Poziom węgla C14 w skamieniałych reliktach mógł
ponownie przyjąć wyższą wartość. Nadwyżka globalnego izotopu węgla C14 mogła
ulec następnie rozpadowi zgodnie z okresem połowicznego rozpadu wynoszącym 5730
lat, co powinno być widoczne w analizach radiowęglowych różnych systemów [.]
Nagłe wzrosty ilości C14 widoczne są w morskich próbkach
datowanych na lata 4000, 32000-34000 i 12500 p.n.e. Wzrosty te są zbieżne z
geomagnetycznymi odchyleniami. [.]
Olbrzymia energia uwolniona w wyniku katastrofy w
12 500 r. p.n.e. mogła była podgrzać atmosferę nad Michigan do ponad 1000
st. Celsjusza, a strumień neutronów w bardziej północnych lokalizacjach mógł w
znacznym stopniu stopić glacjalny lód. Wpływ radiacji na rośliny i zwierzęta
wystawione na kosmiczne promieniowanie mógł być śmiertelny, porównywalny do
skutków napromieniowania w 5 megawatowym reaktorze przez okres ponad 100
sekund.
Ogólny model katastrofy pasuje do schematu masowego
wymierania sprzed epoki holoceńskiej. Półkula zachodnia była bardziej dotknięta
niż wschodnia, Ameryka Północna bardziej niż Południowa, a wschodnia Ameryka
Północna bardziej niż zachodnia. Wymieranie w strefie Wielkich Jezior było
gwałtowniejsze i wyraźniejsze niż gdziekolwiek indziej. Większe zwierzęta
ucierpiały bardziej niż te mniejsze, co oznacza, że model zgadza się z
założeniem, że wpływ radiacji na masywne ciała jest większy niż na drobne.[10]
Dowody odkryte przez Firestone'a i Toppinga są
zastanawiające z wielu powodów. Lecz faktem jest, że
istnieją doniesienia o podobnych dowodach pochodzących z tak różnych regionów,
jak Indie, Irlandia, Szkocja, Francja i Turcja. Mamy starożytne miasta, których
ceglane i kamienne mury zostały dosłownie zeszklone, to jest, stopione jak
szkło. Istnieją także dowody zeszklenia kamiennych fortów i miast. Wydaje się,
że jedynym wyjaśnieniem dla tego typu anomalii jest albo wybuch atomowy, albo
coś co mogło wytworzyć podobny efekt, do czego niedługo dojdziemy.
- -
Przypisy:
[1] Abehsera, Abraham A., Babel: The Language
of the 21st Century (Jerusalem: EQEV Publishing House 1991) s.
1-2.
[2] [angielskiego słowa "origin" (pochodzenie) i słowa "Orion" - przyp. tłum.]
[3] Rudgley, Richard, The Lost Civilizations
of the Stone Age (New York: The Free Press, 1999) s.8.
[4] Zebrane są tu odpowiedzi na to samo pytanie, udzielone podczas kilku sesji.
[5] Sherlock Holmes w The Boscombe Valley
Mystery, Doyle.
[6] Carlo Ginzburg Tropy. Korzenie paradygmatu poszlakowego [w:] Zagadnienia Filozoficzne w Nauce, 39
2006, s. 8-65.
[7] [hybris - w tragedii greckiej: pycha, która będąc wyzwaniem wobec bogów ściąga na bohatera
okrutną karę - przyp. tłum.]
[8] [Aktualizm (aktualizm geologiczny, zwany również uniformitaryzmem lub uniformitarianizmem) -
zasada geologiczna przyjmująca, że czynniki fizyczne i chemiczne oddziałujące
na Ziemię i na skorupę ziemską, a zatem także procesy fizyczne i chemiczne,
były w przeszłości podobne do dzisiejszych, co pozwala na podstawie
współczesnych obserwacji określać przebieg dawnych procesów geologicznych.
Metoda ta streszcza się w haśle "teraźniejszość jest kluczem do
przeszłości", a na podstawie obserwacji procesów zachodzących
współcześnie można wnioskować co działo się na Ziemi nawet wiele milionów lat
temu. (http://pl.wikipedia.org/wiki/Aktualizm) - przyp. tłum.]
[9] Czert to w zasadzie
kawałki szkła. Jest to skała krzemionkowa, która stopiła się w małe zbitki
szkła.
[10] Firestone, Richard B., Topping, William, Terrestrial
Evidence of a Nuclear Catastrophe in Paleoindians, praca
badawcza, 1990-2001.
Właściciele oraz wydawcy
niniejszych stron pragną oświadczyć, że materiał tu prezentowany jest wynikiem
ich badań i eksperymentu w Komunikacji Nadświetlnej. Zapraszamy
czytelnika by przyłączył się do naszego poszukiwania Prawdy poprzez czytanie z otwartym, ale sceptycznym
umysłem. Nie zachęcamy tu do "dewotyzmu"
ani też do "Prawdziwej Wiary". Zachęcamy STANOWCZO do poszukiwania Wiedzy oraz świadomości we
wszystkich obszarach działania jako najlepszego sposobu, by być w stanie odróżnić kłamstwa od prawdy.
Jedno co możemy powiedzieć czytelnikowi: pracujemy bardzo ciężko, wiele godzin na dobę, i czynimy tak od wielu lat, by odkryć "sedno" naszej
egzystencji na Ziemi. Jest to nasze zajęcie, nasze poszukiwanie, nasza praca. W sposób ciągły szukamy potwierdzenia
oraz/lub pogłębiamy zrozumienie tego, co uważamy albo za możliwe, albo za prawdopodobne lub za jedno i drugie. Czynimy tak ze szczerą nadzieją,
że ludzkość jako całość skorzysta z naszej pracy, jeśli nie teraz , to przynajmniej w jakimś punkcie w jednej z naszych prawdopodobnych przyszłości.
Skontaktuj się z administratorem serwera pod adresem cassiopaea.com
Prawa Autorskie (c) 1997-2005 Arkadiusz Jadczyk oraz Laura Knight-Jadczyk. Wszystkie prawa
zastrzeżone. "Cassiopaea, Cassiopaean, Cassiopaeans," są zastrzeżonym
znakiem handlowym Arkadiusza Jadczyka oraz Laury Knight-Jadczyk.
Listy adresowane do Kasjopei, szkoły QFS, Arkadiusza lub Laury, stają się
własnością Arkadiusza Jadczyka i Laury Knight-Jadczyk
Wtórne publikacje oraz wtórne rozpowszechnianie zawartości niniejszego ekranu lub dowolnej części niniejszej witryny
w dowolnej formie jest stanowczo zabronione bez wcześniejszej pisemnej zgody autorów.
Jesteś gościem o numerze
.
|