Uwaga:
Publikujemy materiały z "sesji", jednak nie sądzimy by miały
one jakąś obiektywną wartość - chyba tylko na tyle, na ile mogą być
inspiracją do rzetelnych badań. Same w sobie mają zerową wartość poznawczą.
Można je uważać za prozę literacką, za poezję, za potok z podświadomości.
Każdy z nas doświadczał, w mniejszym lub większym stopniu, "inspiracji",
kiedy do głowy przychodziło mu coś odkrywczego - nie wiadomo skąd. Czy
jest coś "odkrywczego" w tych materiałach? Staramy się na
to pytanie odpowiedzieć poprzez badania. Wyniki publikujemy, głównie
w języku angielskim, na naszej witrynie
|
|
Po wielu miesiącach interakcji z V**** B**** podczas których powoli i starannie tkał swą sieć kłamstw by przekonać mnie, że to on był tym "superhipnoterapeutą", którego potrzebowałam by "otworzyć" sekrety ukryte w mojej podświadomości, ostatecznie poczyniliśmy przygotowania - włączając w opłacenie jego biletu lotniczego - by mógł on złożyć nam wizytę i przeprowadzić na mnie kilka sesji hipnotycznych by "anulować" możliwe negatywne programowanie, któremu był przekonany, że zostałam poddana w ramach "nazistowsko-satanistycznego rytualnego znęcania się". Listy elektroniczne z takimi sugestiami oraz dowody stopniowego i narastającego oszustwa, którego na nas i na naszej elektronicznej grupie się dopuścił w tym zakresie zostaną w pełni ujawnione niebawem, ale na teraz, będzie prościej skupić się jedynie na szczegółach, które wiążą się z obecną sprawą: sesją lustrzaną. Pan B***** przybył do naszego domu w marcu 2001 roku. Po tym, jak przeprowadził na mnie kilkanaście sesji hipnotycznych (Ark był obecny przez cały czas, więc żadne głupoty nie miały miejsca) zrobiliśmy kilka sesji podczas których nie ujawniły się żadne dowody satanistycznego znęcania się, seksualnego znęcania się, czy też jakiegokolwiek innego typu podobnej działalności, więc zdecydowaliśmy się spróbować sesji z Kasjopeanami z V***** oraz mną przy tabliczce. Oto jest rezultat pierwszej próby: 17 marca 2001, Ark, Laura, V**** B*****.
P: Czy jest tam ktoś?
Dość łatwo zauważyć z retrospekcji, zwłaszcza tym, którzy czytali dotychczas opublikowaną serię "the Adventures", że Kasjopeanie byli zdeterminowani by sprawić bym popatrzyła w lustro i zobaczyła coś oraz że nie byli zbytnio szczęśliwi z komunikacji z V***** przy tabliczce. Przeprowadziliśmy wtedy sesję z lustrem, która jest długa i nie została jeszcze przepisana, ale na większą jej część składało się usiłowanie V***** by pokierować mnie bym "zobaczyła" "Arkę Przymierza" lub "Świętego Grala". V***** skrajnie zabiegał bym zlokalizowała ten obiekt w czasoprzestrzeni. Jedną rzeczą w pracy z lustrem, która naprawdę mnie zaskoczyła był widoczny terror, który odczuwał V**** w obecności drzwi do wyższych wymiarów. Ark opisał później jego zachowanie jako zupełnie dziwaczne. Gdy ja postrzegałam siebie lecącą przez tunel by wynurzyć się w świetle innej rzeczywistości, V***** dosłownie wymachiwał swymi ramionami przez swą twarzą, robiąc znaki i gesty, oraz próbował odpędzić to, co on uważał za straszliwe stworzenia, które miały zaraz wyskoczyć z lustra i "dopaść go". Rzeczywiście, widziałam takie stworzenia, ale wspomniałam, że wystarczyło jedynie popatrzeć na nie, a projekcja światła duszy poprzez oczy powodowała, że uciekały one w terrorze. Nigdy nie przyszło mi wtedy na myśl, że ja doświadczałam tego fenomenu, a Pan B**** nie. Ponieważ V****** był tak przestraszony pracą z lustrem (cały czas twierdząc, że był "doskonałym przewodnikiem" i że ja byłam w strasznym niebezpieczeństwie bez jego rytuałów i przewodnictwa), zdecydowaliśmy użyć tabliczki ponownie następnego dnia. Popatrzcie na następną sesje w kolejności. |